Huta Szkła Deco-Glass utraciła płynność finansową, co było powodem złożenia w połowie 2009 roku wniosku o upadłość likwidacyjną. Od tego czasu firmą zarządza syndyk Jan Zawada. Zadłużenie huty sięgało 20 mln zł, produkcja została zatrzymana, a niemal cała załoga - około 400 osób - zwolniona.
Do dziś utrzymano tylko niewielkie działy "okołohutnicze". - Prowadziliśmy działalność w ograniczonym zakresie. Pozyskiwaliśmy szkło z innych hut, zdobiliśmy i sprzedawaliśmy. Zatrudnionych było przy tym około 40 osób - informuje syndyk.
Dwa miesiące od ogłoszenia upadłości pojawiła się szansa na to, że zakład zostanie wydzierżawiony. Umowa z najemcą nie doszła jednak wtedy do skutku, bo zabrakło ważnych dokumentów, m.in. tych dających pewność wykonania umowy dzierżawy oraz gwarancji, że majątek huty pozostanie w nienaruszonym stanie. - Muszę mieć takie gwarancje. Nie podpiszę umowy w ciemno, bez zabezpieczenia, chociaż bardzo mi zależy na tym, aby ludzie mieli pracę, a Deco-Glass nie zniknął z rynku - mówił wtedy, półtora roku temu Jan Zawada.
Choć nazwisko potencjalnego najemcy nie padało oficjalnie, mówiło się wtedy o Tadeuszu Wrześniaku, potentacie w branży szklarskiej, właścicielu kilkunastu zakładów w Polsce, wyspecjalizowanym w przejmowaniu upadłych zakładów.
Po nieudanej próbie dzierżawy, majątek Huty Deco-Glass został wyceniony i wystawiony na sprzedaż. Okazało się, że przetarg trzeba ogłaszać aż 4 razy. Początkowa cena wynosiła 22 mln zł, potem systematycznie spadała do kilkunastu. Nie wiadomo, za jaką cenę ostatecznie huta została sprzedana i komu. - Żadnych szczegółowych informacji nie mogę ujawniać, są zastrzeżone - mówi Jan Zawada. Nieoficjalnie znów pojawia się jednak nazwisko Tadeusza Wrześniaka.
Sędzia komisarz, nadzorujący proces likwidacyjny upadłej firmy, zatwierdził wybór oferty. - Czekamy na pieniążki - poinformował Jan Zawada.