"Społem" Powszechna Spółdzielnia Spożywców "Robotnik" w Krośnie obchodzi 90-lecie istnienia. To jedyna sieć handlowa o tak długiej i bogatej historii. Prezentujemy jej rys, w połączeniu z fragmentami kroniki i innych historycznych dokumentów, które pokazują różne strony działania Spółdzielni. Nie brak w nich również elementów, które dziś mogą już tylko rozbawiać.
Spółdzielnia rozpoczęła działalność w 1918 roku, kiedy to powstał "Robotnik"- Robotnicze Stowarzyszenie Spożywców. Jego członkami byli głównie pracownicy krośnieńskiego zagłębia naftowego. 1919 rok. Fragment kroniki dotyczący początków "Domu Robotniczego" - dzisiejszego Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza:
Rozwojowi spółdzielczości przeszkodził wybuch II wojny światowej i czas okupacji.
Powojenne lata to szybki dynamiczny rozwój sieci handlowej. Od 1949 zarząd PSS "Społem" zajmował się również produkcją spożywczą, piekarniczą i ciastkarską. Pod tym szyldem działała również wytwórnia wód gazowanych, rozlewnia piwa i zakłady zbiorowego żywienia.
Okres po 1950 do 1967 roku był bardzo korzystny w rozwoju PSS "Społem" w Krośnie we współzawodnictwie w skali kraju. PSS "Społem" Krosno zajęło I miejsce na 480 jednostek. Wtedy Spółdzielnia prowadziła 50 placówek i 14 kiosków.
1968 rok. Fragmenty meldunku z podjętych zobowiązań przez załogę W.S.S. oddział Krosno z okazji V zjazdu P.Z.P.R. i 50-lecia istnienia Spółdzielni:
"Mając na uwadze wykonanie zagrożonego planu w m-cu lutym, oraz pełne zaopatrzenie konsumentów w okresie przedświątecznym pracownicy detalu przepracowali po 8 godzin nadliczbowo."
Po wprowadzeniu nowego podziału administracyjnego państwa w 1975 roku w "Społem" nastąpiła reorganizacja, powodująca spore zamieszanie i osłabienie Spółdzielni na rynku. W 1982 roku "Społem" usamodzielniła się, stając się wiodącą w województwie krośnieńskim spółdzielnią.
Rok 1989 był początkującym zmiany ustrojowe, wprowadzającym zasady gospodarki rynkowej. "Społem" znalazła się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Wysokie opaty fiskalne, twarde reguły zaciągania kredytów, koszty energii, konkurencja, zmuszały zarząd do podejmowanie trudnych decyzji. Wiele lokalów musiano oddać, bo nie były własnością Spółdzielni. Wtedy, w latach 90. w skali kraju średnio rocznie upadało 10 spółdzielni.
Rozpoczęła się niemalże walka o utrzymanie pozycji na rynku handlowym. Taką trudną sytuację zastał w 1994 r. Jerzy Wieloch, do dzisiaj pełniący funkcję prezesa zarządu PSS "Społem". - Zawsze twierdziłem jednak, że Spółdzielnia ma swoje miejsce na tym rynku. Ciągle jest grupa klientów, która robi zakupy w naszych sklepach, ale są też członkowie spółdzielni i pracownicy - mówi.
- W dzisiejszych czasach ważna jest spektakularność, piękne obiekty. Ale "Społem" to jest historia. Historia, która pokazuje działanie Spółdzielni w różnych warunkach ekonomicznych i politycznych. Dzisiaj się mówi: a to relikt, a to gigant przeszłości. Ale nie możemy tego dorobku pokoleń zniweczyć - podkreśla.
Barwna przeszłość "Społem" nie pozostawała bez echa. W słynnym kabarecie "Tey", Laskowik i Smoleń słowami "Społem i za późno wstołem" czy "Społem bo się przepracowołem" opisywali ówczesną rzeczywistość. Jerzy Wieloch dzisiaj do PRL-owskich absurdów podchodzi z humorem. - Towaru było więcej w domach niż na półkach. Sprzedawca występował w roli pana, a klient nie miał nic do powiedzenia, nie miał żadnego wyboru - mówi. - Pamiętam wielkie kolejki na pierwsze piętro Domu Handlowego, gdzie było stoisko alkoholowe. Aż schody były wytarte od ciągłego stania - wspomina.
Obecnie na podstawową działalność Spółdzielni składa się handel, produkcja i gospodarka nieruchomościami (wynajem lokali). Zatrudnionych jest 100 osób. W całym mieście działa obecnie 13 placówek PSS "Społem". W perspektywie kilku lat ilość placówek ma się zwiększyć.
Jednocześnie zarząd planuje modernizację istniejących sklepów. - Rocznie około 300 tys. złotych przeznaczamy na utrzymanie obiektów. Modernizujemy placówki, urządzenia chłodnicze, kasy fiskalne. Wszystko prowadzimy zgodnie z wymogami - mówi prezes Jerzy Wieloch. - Cały czas staramy się pracować również nad wizerunkiem sklepów.
Zdaniem prezesa, Spółdzielnia nie musi się bać konkurencji, bo ta mobilizuje do lepszej pracy. Jerzy Wieloch ma na nią sposób. - Uprzejmość spowoduje, że będziemy bezkonkurencyjni. Jeżeli pracownicy będą uprzejmi, swoje kłopoty i troski zostawią w domach, a w bezpośrednim kontakcie z klientami będą okazywać szacunek, wyrozumiałość i cierpliwość, to spółdzielnia ma szanse istnienia.
Od 1 grudnia do 31 marca klienci sklepów "Społem" mogli brać udział w konkursie. Warunkiem uczestnictwa w zabawie było zrobienie zakupów jednorazowo za minimum 50 zł, wypełnienie kuponu i wrzucenie go do urn znajdujących się sklepach Spółdzielni.
Rozstrzygnięcie konkursu odbyło się 2 kwietnia w "Sezamie" przy ul. Lwowskiej. Spośród blisko 12 tys. kuponów wylosowano ten najszczęśliwszy, którego właściciel wygrał główną nagrodę - samochód Fiat Panda. Auto trafiło w ręce pani Anny, stałej klientki. Wypełniła i wrzuciła 6 kuponów. - Jestem bardzo zdziwiona. Gdyby to był 1 kwietnia, to pomyślałabym, że to Prima Aprilis, ale to jeden dzień różnicy - mówiła po wręczeniu kluczyków. - Jak chodziłam na zakupy to nie zwracałam uwagi na ten samochód, ale moje pięcioletnie dziecko mówiło: Mamo my na pewno wygramy ten samochód - dodała.
Samochód z pewnością się przyda, chociaż zwyciężczyni nie ma jeszcze prawa jazdy. - Teraz będzie pretekst, żeby je zrobić, choć zawsze twierdziłam, że na kierowcę się nie nadaję.