Danuta Poznańska pochodzi z okolic Sanoka. Sport w jej życiu pojawił się już w podstawówce, kiedy zaczęła biegać i trenować lekkoatletykę. Jednak przełomowy moment nastąpił w Zespole Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Iwoniczu Zdroju. Tam, zapytana przez swoją nauczycielkę od WF-u czy chciałaby spróbować swoich sił w biegach narciarskich, odpowiedziała: - Mogę spróbować. Czemu nie?
Danuta zaczęła trenować pod okiem Krystyny Murdzek, od tego czasu należy także do Stowarzyszenia Sprawni-Razem*. To było w 1995. Rok później startowała już na mistrzostwach świata IPC** w Sunne (Szwecja), zajmując drugie miejsce w biegu narciarskim na 5 km stylem dowolnym.
Kolejny rok, kolejne sukcesy. W 1997 zdobyła srebrny medal na dystansie 5 km stylem dowolnym podczas mistrzostw świata w Soleftea (Szwecja). Ten sukces zapewnił jej start w Paraolimpiadzie w Nagano.
Niespełna trzy lata od poznania sportu, jakim są biegi narciarskie, Danuta wzięła udział w Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich w Nagano (Japonia). Zawody odbyły się w marcu 1998, a Polskę reprezentowała wtedy najliczniejsza w historii grupa 26 zawodników. Z igrzysk reprezentacja przywiozła tylko dwa brązowe medale i oba należały do Danuty. Zdobyła je w biegach na 5 km stylem dowolnym i 15 km stylem klasycznym.
- Tam liczyła się psychika, trzeba było nastawić się pozytywnie. Nastawiłam się na to, że nie muszę wygrać, ale muszę dać z siebie jak najwięcej. I wypadłam w miarę dobrze dla siebie – opowiada zawodniczka. - W miarę dobrze? – dopytuję ze zdziwieniem. – Czyli celowałaś w złoto? - Tak, byłam na drugim miejscu po 10 km, więc szanse były spore, ale później zabrakło mi już siły – odpowiada.
Chociaż Danuta liczyła na lepszy wynik, to, jak wspomina, wszyscy się cieszyli. Drużyna oraz stowarzyszenie Sprawni-Razem byli dumni, że tymi jedynymi medalami udało się uratować honor reprezentacji.
- Cieszyli się, chociaż nie do końca we mnie wierzyli. Na zawodach i treningach tuż przed wyjazdem wypadałam słabo, więc dla niektórych było to duże zaskoczenie – dodaje.
Nagano to nie tylko zawody. Dla Danuty to była także podróż życia, bo właśnie wtedy pierwszy raz była za granicą. W latach 90. to japońskie miasto zachwycało technologią i wysokim poziomem organizacji. Zawodnicy mieszkali w miasteczku akademickim, które na czas igrzysk stało się wioską olimpijską. Mieli do dyspozycji tłumacza oraz masę wolontariuszy, którzy się nimi opiekowali.
- Wszystko mieliśmy w jednym miejscu - nocleg, sklepy i rozrywkę. Nawet księdza mieliśmy polskiego. Spacerując po miasteczku, przyciągaliśmy wzrok mieszkańców kolorowymi strojami. Na każdym rogu spotykaliśmy się z ich ogromną życzliwością. Ludzie machali nam, wręczali cukierki albo kwiatki – wspomina Danuta.
Po olimpiadzie Danuta nie osiadła na laurach. Jeden z jej brązowych medali z Nagano trafił do Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Dwadzieścia lat temu nagrody medalistów olimpijskich były znacznie niższe niż teraz. Danuta dalej jeździła na różne zawody i mistrzostwa, zdobywając kolejne trofea. W 2005 roku zaczęła trenować kolarstwo szosowe i także w tej dziedzinie nieraz stanęła na podium. Również kilkukrotnie została wyróżniona w Plebiscytach na Najlepszego Sportowca Podkarpacia.
- Zmieniło się tyle, że byłam bardziej rozpoznawalna, głównie w Iwoniczu. W telewizji mnie nie pokazywali, ale mówili o mnie. Do tego udzieliłam kilku radiowych wywiadów. Wtedy zainteresowanie zawodnikami niepełnosprawnymi było znikome. Nie było sponsorów, a duża część społeczeństwa miała problem z tolerancją wobec osób niepełnosprawnych – tłumaczy medalistka.
Dużym wsparciem okazało się stowarzyszenie Sprawni-Razem. Ono organizowało wyjazdy na międzynarodowe zawody i starało się dokumentować osiągnięcia zawodników. Wydawane przez stowarzyszenie biuletyny są głównym źródłem informacji o sportowych sukcesach osób niepełnosprawnych.
Dzięki uczestnictwu w zawodach Danuta odwiedziła m.in. Szwecję, Szwajcarię, Austrię, Słowację, Czechy, Turcję, Ekwador, Portugalię i Włochy.
Narciarka od 10 lat mieszka w Krośnie, przeprowadziła się tutaj ze względu na pracę. Teraz, jak sama mówi, „odpoczywa”, bo od niedawna, dzięki brązowym medalom w Nagano, otrzymuje sportową emeryturę.
Nadal biega i uprawia kolarstwo szosowe dla przyjemności, a jak chce pobiegać na nartach to odwiedza Iwonicz Zdrój albo Czarnorzeki. Chociaż karierę sportowca zakończyła w 2015, to najbardziej chciałaby polecieć do Australii na Mistrzostwa Świata w kolarstwie. – Może zdobyłabym jeszcze jakiś medal do kolekcji – dodaje z uśmiechem.
Witam i serdecznie pozdrawiam super koleżanke z pracy. Cały rok pracowałem z Danusią w jednej firmie w Krośnie w 2017 roku, powiem tyle że tak energicznej i pracowitej kobiety nie widziałem. Bardzo się ciesze że mogłem ja poznać. Danusiu powodzenia i dalszych sukcesów Tomek z Huscon
Spotykam ją na ulicy, widzę jak w kasku jeżdzi ulicami miasta, kiedyś ze srubokrętem majstrowała przy jednym ze swoich rowerów.......ciągle w ruchu, ciagle w biegu, kiedyś ktoś opowiadał mi, że pani Danusia to utytułowana narciarka, ale z nartami nigdy jej nie spotkałem ..... kiedyś z małym pieskiem na smyczy, kiedyś ze starszą panią, a tu masz, artykuł i........ niedaleko mnie mieszka Pani Danusia reprezentantka Polski, medalistka, kobieta majaca marzenia i pasje. Brawo Pani Danuto za wszystko, za całokształt, za to, że Pani zawsze jest sobą i nie udaje i tak jak Pani wierzę w to, że spełni się Pani jeszcze niejedno marzenie.............. Pozdrawiam