Pogrzeb starówki, czyli Protest Komitetu Obrony Krośnieńskiej Starówki

Mieszkańców Krosna denerwują przedłużające się prace archeologiczne na krośnieńskim rynku. Najbardziej jednak rozgoryczeni są mieszkańcy Starówki i osoby prowadzące działalność gospodarczą w śródmieściu. Stracili już cierpliwość i założyli KOKS - Komitet Obrony Krośnieńskiej Starówki. 21 marca zaprotestowali.
Symboliczny pogrzeb krośnieńskiej starówki - 21 marca 2000
archiwum Adriana Krzanowskiego / Skan ze zdjęcia papierowego

Na kilka dni przed planowaną akcją, na szybach wystaw sklepowych w centrum miasta pojawiły się niecodzienne nekrologi: "Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w roku 2000, przeżywszy lat 600 zmarł dzięki usilnym staraniom władz miasta - Krośnieński Rynek. Pożegnanie zmarłego na miejscu wiecznego spoczynku dnia 21 marca br. o godz. 10.00. Na ten smutny obrzęd zaprasza pogrążony w smutku i żałobie KOKS - Komitet Obrony Krośnieńskiej Starówki".

O godzinie 10.00 na rynko zgromadziło się kilkaset osób. W większości młodzież, która w tym dniu obchodziła Dzień Wagarowicza, ale także kupcy, mieszkańcy Starówki i w ogóle Krosna. Licznie obecni dziennikarze wysłuchują organizatorów akcji: - Sklepy w centrum miasta zostaną zamknięte na godzinę, a my zapalimy na rynku znicze. Będzie to symboliczny pogrzeb Starówki. Jest to forma pewnego protestu, którą wyrażamy właśnie w ten sposób. Myślę, że jest ona wynikiem dużego rozgoryczenia jakie panuje w mieście, a szczególnie na krośnieńskiej Starówce. To nie jest kwestia tylko prac na Starówce, ale ogólnej sytuacji w Krośnie - oświadczył Jan Staniek z KOKS-u.

Protest Komitetu Obrony Krośnieńskiej Starówki
archiwum Adriana Krzanowskiego / Skan ze zdjęcia papierowego

Przedstawiciele Komitetu tłumaczą: - Wykopaliska w centrum starówki przyczyniły się m.in. do spadku obrotów w sklepach, niszczenia kamienic, w ciągu kilku miesięcy zamarło życie w centrum miasta. To niegdyś gwarne miejsce zamieniono w gigantyczną hałdę ziemi. Prowadzący wykopaliska nie wziął pod uwagę faktu, że prowadzi prace w samym centrum miasta.

- Dwa tygodnie temu wysłaliśmy apel do prezydenta miasta i rady miejskiej, w którym przedstawiamy wszystkie nasze problemy. Pod apelem podpisało się 112 instytucji i osób pracujących, mieszkających i związanych bezpośrednio ze starówką. Do dziś nie mamy odpowiedzi. Krośnieński rynek powinien tętnić życiem, powinno się o niego dbać, a jest odwrotnie - mówi Jan Staniek z KOKS. - To jest pierwsza akcja. Najpierw chcieliśmy rozmawiać z władzami miasta, ale to w żaden sposób się nie udało. Rozmowy były tylko z panem dyrektorem muzeum, Janem Garncarskim (muzeum prowadzi prace - przyp. AK). Proponował jedno: "dajcie pieniądze, to ja będę robił, albo sami weźcie łopaty i pracujcie". Taka współpraca nam się w ogóle nie podoba.

Po godzinie 10.00 mieszkańcy przeszli środkową drogą rynku, po czym zapalili pod ogrodzeniem prac archeologicznych znicze, przywiesili nekrologi. Był to symbol pogrzebu krośnieńskiego rynku.

Nekrolog i znicze to symbole upadku rynku
archiwum Adriana Krzanowskiego / Skan ze zdjęcia papierowego

Swoich negatywnych postaw nie kryli starsi mieszkańcy Krosna: - Władze miasta doprowadziły śródmieście do takiego stanu, że robi się to skansenem galicyjskiego dziadostwa, takiego typowo przedwojennego - mówili zdenerwowani. - Przyjechali do mnie znajomi zza granicy i nie poznali tego Krosna co było kiedyś. Idą przez rynek, a tu hałda ziemi, na górze trawa rośnie. Proponowali ironicznie, żeby tą ziemią zasypać Starówkę i posiać trawę na niej - opowiada jeden z Krośnian obecny na rynku.

Grzegorz Guzik, właściciel jednej z kamienic: - Jak rozmawiam ze starszymi ludźmi z okresu przedwojennego, to mówią, że tak patrząc na te kamieniczki krośnieńskie dzisiaj "od podszewki" czyli z tych bocznych uliczek, to przypomina to dokładnie czasy, kiedy pewna grupa społeczna rządziła Krosnem przed wojną i tak samo dzisiaj to zaczyna wyglądać.

- To jest faktycznie unieruchomienie całego miasta na dwa lata. Tak się nie robi. Proszę sobie wyobrazić na przykład Kraków taki rozkopany. Co by na to mieszkańcy Krakowa zrobili - zauważył Roman Buchta, z Unii Przedsiębiorców i Właścicieli Nieruchomości, były prezydent Krosna (Unia Wolności).

- To, że w Krośnie dzieje się źle odczuwają wszyscy, tylko mało jest ludzi, którzy odważają się mówić o tym. Starzy mieszkańcy Krosna nie pamiętają tak zniszczonej Starówki, nawet po wojnie... - skomentowała obecną sytuację jakaś pani.

Zarząd miasta skrytykował akcję: - My oficjalnie o niczym nie wiemy. Potraktowaliśmy informację o tej akcji jako anonim, bo tak naprawdę nikt się pod nią nie podpisał. W rejestrze stowarzyszeń nie ma takiego komitetu. Wszelkie akcje na Rynku będą nielegalne, bo nikt nie zwracał się o zgodę - powiedział "Gazecie Wyborczej" Jacek Wołek, wiceprezydent Krosna (Liga Republikańska). Później przyznał jednak: - Wszystkim nam zależy, aby jak najszybciej zakończyć to badanie, które troszkę utrudnia, trochę wprowadza chaosu i zamieszania. Prezydent Roman Zimka w dniu akcji był w ogóle nieuchwytny.

Modernizacja krośnieńskiego rynku planowana była już od kilku dobrych lat. Rynek miał się stać centrum handlowo-spacerowym, miejscem reprezentacyjnym. Zanim jednak rozpoczęto prace modernizacyjne rynku, miasto musiało się podjąć przeprowadzenia badań archeologicznych (jest to obowiązek właściciela nieruchomości, nie było możliwości remontowania płyty rynku bez badań archeologicznych - przyp. AK).

Prace rozpoczęły się w czerwcu 1999 roku. Władze miasta planowały, że badania zakończą się ostatecznie w sierpniu 1999 roku. - Nikt się nie spodziewał, że Muzeum Okręgowe, które wygrało przetarg na badania, wykopie takie "skarby" czyli elementy budowli, które prawdopodobnie było ratuszem albo inną budowlą, być może sukiennicami - tłumaczył przedłużenie prac prezydent Krosna Roman Zimka w audycji radiowej.

Dotychczas wykopaliska prowadzone były we wschodniej części rynku (tj. po stronie akacji, pod którymi znajdowały się ławki) i objęły swoim zasięgiem 9 arów powierzchni. W związku z szerokim zakresem prac i dużą miąższością nawarstwień (piwnice mogą sięgać kilku metrów głębokości) oraz koniecznością bardzo dokładnej eksploracji, badania tej części rynku trwały do końca października. W roku 2000 zostanie przebadana druga strona rynku wraz i z częścią ratusza wchodzącą pod asfaltową jezdnię. Prawdopodobne obecne wykopaliska nie zostaną przysypane, po odkryciu kolejnych fragmentów ratusza, archeolodzy będą chcieli odtworzyć całościowy plan umiejscowienia ratusza w rynku (pomogą w tym zdjęcia lotnicze). Taki plan doprowadzi ostatecznie do tego, że rozkopany będzie cały rynek.

Krośnieński rynek z okien Kolegium Języków Obcych - 3 kwietnia 2000
archiwum Adriana Krzanowskiego / Skan ze zdjęcia papierowego

- My nie jesteśmy absolutnie przeciwni pracom archeologicznym - wyjaśniają stanowczo przedstawiciele Komitetu Obrony Starówki. - Nikt tego nie neguje! Ale to trzeba robić z głową! Tak, żeby być jak najmniej uciążliwym. Oto nam tylko chodzi. Skończmy najpierw jedną stronę, weźmy się dopiero za drugą. A w tym roku obie strony mają być rozgrzebane. A tak, widzimy jak nasze pieniądze - niemałe - marnują się. Co więcej, jeśli my tracimy - jako właściciele sklepów na Starówce - traci też budżet miasta. Są to konkretne złotówki, które nie wpływają do naszych kieszeni, jak i do budżetu miasta.

Za 4 miesiące na północno-wschodniej płycie rynku zostanie położona nowa nawierzchnia - zapowiada tymczasem zarząd miasta Krosna. Konieczne będzie jednak przeprowadzenie prac archeologicznych w drugiej części rynku (tam, gdzie obecnie są drzewa, klomby i ławki - tzw. część zielona rynku). Prawdopodobnie potrwają one do lipca.

Przed godziną 11.00 rynek powoli opuszczali protestujący. Akcja przebiegła spokojnie.

O tym jak przebiegały prace latem 1999 roku pisaliśmy tutaj,

ŹRÓDŁO
  • Artykuł pochodzi z serwisu Krosno-Telegraf, który funkcjonował w latach 1999-2002. Serwis był częścią prywatnej strony Adriana Krzanowskiego, założyciela portalu Krosno24.pl
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)