Zamieszanie wybuchło tuż po Arge SpeedLand Krosno (23.07) – motofestiwalu, który odbył się na krośnieńskim lotnisku. Jego główną atrakcją były zawody driftingu z udziałem najlepszych polskich zawodników, przeprowadzone na torze utworzonym na pasie startowym oraz drogach dojazdowych do niego.
Technika jazdy drifterów – kontrolowany poślizg - nieuchronnie pociąga za sobą ubrudzenie spaloną gumą nawierzchni, po której ścigają się samochody. Na torze w Krośnie dodatkowo częściowemu starciu uległo malowanie pasa startowego.
Wzbudziło to zastrzeżenia części mieszkańców, którzy mówili o zniszczeniu pasa i błędnej decyzji kierownictwa lotniska dotyczącej zgody na organizację zawodów na terenie obiektu. Pytali także o to, kto zapłaci za "naprawę" pasa?
- Pas nie jest zniszczony, zostanie wyczyszczony i przywrócony do poprzedniego stanu na koszt organizatora – odpierała zarzuty Katarzyna Bęben, prezes spółki Lotnisko Krosno.
Tak też się stało. - Wyczyściliśmy pas i ponownie go pomalowali – uspokaja wszystkich zmartwionych stanem pasa Rafał Haznar, organizator Arge SpeedLand Krosno. - Kompletnie nie rozumiem zamieszania, które towarzyszyło całej sytuacji. Jest to naprawdę przykre, bo impreza była bardzo udana i dostarczyła wielu osobom wielkiej frajdy.
Rafał Haznar nie potrafi na razie odpowiedzieć, czy za rok ponownie zdecyduje się na organizację imprezy w Krośnie.