Co na obiad? Barszcz chersoński z fasolą i pampuszką, banosz ze skwarkami po karpacku, sałatka z pomidorów po zaporosku, a na deser ciasto biszkoptowe. - Gotujemy tak, jak w domu – mówi prowadząca Pampuszkę Ludmiła Kostuszewicz, organizatorka ewakuacji ludności o polskich korzeniach z Energodaru. - Mamy kucharki z różnych regionów Ukrainy, stąd proponujemy przekrój naszej narodowej kuchni – dodaje.
Numerem 1 w Pampuszce jest bez wątpienia barszcz, który na Ukrainie podaje się na 26 sposobów. Pani Ludmiła pochodzi z wioski w obwodzie chmielnickim, gdzie barszcz przyrządza się z wiśniami. W obwodzie zaporoskim gotuje się go natomiast na żeberkach i smalcu, z dodatkiem pomidorów, marchewki, cebuli oraz kapusty kiszonej i świeżej. Bez buraków. Do barszczu obowiązkowo pampuszka – to puchata drożdżowa bułeczka z dodatkiem czosnku. Kolejny hit klientów to kiełbasa, robiona raz w tygodniu i sprzedawana na wynos. - Nawet nie proponujemy jej w menu, ale stali klienci zamawiają – mówi pani Ludmiła.
Kilogramami sprzedają mieszkańcom Krosna również pierogi i pielmienie (nieduże pierożki nadziewane mięsem z przyprawami). Jedną z klientek jest pani Zofia, która otwarcie Pampuszki uważa za bardzo dobry pomysł. – W naszym mieście brakowało takiej prostej kuchni, a ta jest bardzo smaczna. Najbardziej smakują mi pielmienie, które schodzą u mnie w domu jak ciepłe bułki, barszcz ukraiński i wszystkie pierogi. Są tak pyszne! Ceny też mają tutaj bardzo dobre w porównaniu do naszych – chwali.
Czy w pełnej mięsa ukraińskiej kuchni wegetarianie znajdą coś dla siebie? Ekipa Pampuszki proponuje inspirowany kulturą łemkowską banosz (w wersji bez skwarków). To kasza kukurydziana gotowana przez godzinę w kwaśnej śmietanie, podana w towarzystwie pieczarek i pomidorów. Bez mięsa można zjeść również sałatki i faszerowane ziemniaki. Stołówka oferuje także dania rybne.
Wnętrze stołówki jest prawdziwie ukraińskie. Ręcznie wyszywane obrusy przyjechały z Winnicy, a gliniane naczynia z obwodu chmielnickiego. Maki na słupach wymalowały energodarskie projektantki. W tle słychać skoczną muzykę ludową. Pampuszka ma wiernie odtwarzać klimat, jaki panuje w restauracjach w Ukrainie.
To niejedyny projekt, jaki na polski grunt chce przenieść ekipa pani Ludmiły. Za kilka tygodni w tym samym budynku otworzą pierogarnię (gdzie będzie można podejrzeć panie kucharki „w akcji”), w planach jest również cukiernia i „szaszłyk market”. To popularne na Ukrainie miejsce, w którym kupuje się pieczone mięsa wprost znad ognia, a do tego różnego rodzaju sałatki.
Do otworzenia ukraińskiej stołówki przyczynił się prezydent Krosna, Piotr Przytocki. Po długich miesiącach pomagania w ewakuacji ludzi z Mariupola, Berdiańska, Zaporoża czy Kijowa, pani Ludmiła stwierdziła, że trzeba zacząć działać lokalnie. „Może w kuchni?”, zaproponował prezydent. Środki finansowe na rozpoczęcie działalności gospodarczej w ramach spółdzielni socjalnej pani Ludmiła otrzymała od Powiatowego Urzędu Pracy w Krośnie. Otrzymane dofinansowanie z PUP Krosno oraz pieniądze od miasta pozwoliły na wyposażenie stołówki, pani Ludmiła dołożyła swoje na wystrój i akcesoria.
- Dla tego, kto chce pracować, nie ma nic trudnego – mówi pani Ludmiła, która po 28 latach pracy jako psycholożka, świetnie odnajduje się w nowej branży. Ma już propozycję od potencjalnego franczyzobiorcy. Jako pół-Polka (jej babcia i mama były Polkami) chce się asymilować i uważa, że każdy Ukrainiec, który planuje żyć w naszym kraju, powinien zrobić to samo – znać i szanować polski język, tradycję i kulturę. Pani Ludmiła została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej za przewodzenie Klubowi Kultury Polskiej w Energodarze i organizację ewakuacji z Ukrainy.
Menu i nowości w Pampuszce można śledzić na facebookowym profilu. Lokal jest otwarty od poniedziałku do piątku w godz. 12:00-17:00 oraz w soboty od 12:00 do 16:00.
Ojj takie pielmieni to ja bym zjadła ;) na pewno jest przepyszne ;)
... choć wojna o godzinę jazdy od Krosna, "Dobro" się dzieje. Świetna postawa Prezydenta! Szacun dla Pań z Ukrainy! Na barszcz, na pielmienie czas :-) mniam!
Na ostatnim weekendzie byłem w Krośnie i nie omieszkałem spróbować. Smaczne jedzenie , a poza tym świetny pomysł. I jeszcze jedno. Te potrawy smakują, bo oprócz wszystkiego , co powinny zawierać, mają jeszcze to coś. Mają duszę, czego często brakuje w potrawach lokalnych wytwórców ( goły przepis od kropki do przecinka i tyle).Mam skalę porównawczą, bo mieszkam w Bieszczadach i często jestem częstowany przez sąsiadki ( najczęsciej z akcją "Wisła" w życiorysie i przepisami z dziada pradziada) knyszami, fuczkami, solianką, warenykami, czy derunami. To kuchnia nieskomplikowana, ale pyszna, bo ma własnie tą duszę wkładaną przez przyrzadzającą. Spróbujcie tych potraw, bo jest taka możliwość w Bieszczadzie, w knajpkach , gdzie kucharzy nie Ukrainka, to zrozumiecie o co mi chodzi. To są zupełnie dwie różne rzeczy.
Świetny pomysł i popieram inicjatywę. Każda kuchnia regionalna znajdzie wzięcie. Byłem kilka razy na Ukrainie i kosztowałem wielu dań i naprawdę było smacznie. Ceny nie są wysokie a niektóre dania jak np pielemieni to pyszności :-) Nie korzystałem z tej stołówki, ale jak są to dania wykonane przez Ukrainki to na pewno jest ok. Na 100% się wybiorę i skorzystam.
Byłem, jadłem, polecam!