W zakładzie rodziny Waszkowskich znajduje się pomieszczenie, którego ściany są zapełnione bombkami. Każda z baniek jest unikalna. Są różne: małe, duże, przeźroczyste, błyszczące i matowe, z brokatem lub bez. Jedne są udekorowane esami-floresami lub bożonarodzeniowymi motywami, inne przypominają obrazy. Widnieją na nich pejzaże lub wizerunki świętych. Bogactwo wzorów jest ogromne.
Dekoracje na bombkach tworzą trzy malarki: Danusia, Małgosia i Jola. - Dziennie robimy około 100-120 bombek. Wyjątek stanowią skomplikowane wzory. Wtedy udaje się pomalować np. tylko 20 sztuk – mówi pani Danusia, która specjalizuje się w malowaniu zwierząt.
Dziwne zlecenie? - Klienci czasami chcą, żeby na bombkach widniały ich pupile, np. pies lub kot – mówi. W zakładzie pracuje już od 20 lat. Podobny staż pracy ma pani Małgosia, krótszy pani Jola, która uwielbia wykonywać proste wzory.
– Zanim mnie przyjęto, sztuki malowania bombek uczyłam się przez dwa miesiące. Zostałam na lata – mówi pani Małgosia, która maluje głównie pejzaże. - Nieraz zdarzyło się, że bombka się stłukła. Najbardziej szkoda, gdy już prawie skończyło się ją malować – śmieje się i wprawnym ruchem pędzla wykonuje kolejny wzór. - To zajęcie uczy pokory, człowiek robi się taki spokojny – dodaje.
Fabryczkę Rzeczy Pięknych, tylko pod inną nazwą, założył dziadek Rafała Waszkowskiego. Mieczysław Bąk do Krosna przywędrował z Opoczna. Przed II wojną światową przez pewien czas pracował w Hucie Szkła w Krośnie. Później wyjechał z naszego miasta.
Powrócił po zakończeniu okupacji. W 1950 roku współzałożył Spółdzielnię „Młodzież” w Polance. Zwano ją bańczarnią, gdyż produkowała bombki świąteczne. Swoją siedzibę miała naprzeciwko cmentarza przy ul. ks. Popiełuszki.
Pan Mieczysław pracował w niej do 1957 roku, dopóki nie założył własnego zakładu. - Siedziba firmy dziadka mieściła się na krośnieńskim Rynku pod numerem 13 – mówi pan Rafał.
Po wybudowaniu nowego domu, w 1967 roku Mieczysław Bąk przeniósł swoją Wytwórnię Ozdób Choinkowych do Polanki. W latach 70. XX wieku przejęła ją jego córka Alicja, która nazwała zakład Pracownią Ozdób Choinkowych. – Moja mama jako młoda dziewczyna pracowała u ojca i poznawała różne metody wykonywania bombek. Ta wiedza przydała jej się w stanie wojennym, gdy na rynku brakowało materiałów: szkła, brokatu czy farb i trzeba było radzić sobie samemu.
Dzięki zaradności Alicji Waszkowskiej zakład przetrwał zmiany systemowe i rozkwitł na przełomie wieków. – Wtedy pracowało u nas ponad 20 osób.
To za czasów pani Alicji bombkę produkcji Waszkowskich otrzymał Arnold Schwarzenegger, ówczesny gubernator Kalifornii. - Telewizja Polska zamówiła u nas bombki świąteczne. Przed Bożym Narodzeniem dziennikarze pojechali do Ameryki na wywiad z Arnoldem i w prezencie podarowali mu bańkę, którą wykonaliśmy. Przysłali nam na pamiątkę zdjęcie. Podobno bombka bardzo mu się podobała – wspomina pan Rafał.
Obecnie firmę prowadzi córka pana Rafała, Oliwia. To ona nadała jej nową nazwę - Fabryczka Rzeczy Pięknych. - Produkcja ozdób choinkowych to nasza rodzinna tradycja – mówi pan Rafał. - Brat mamy również się tym zajmował, ale swoją firmę prowadził w Łodzi.
Najpierw szklaną wydmuszkę srebrzy się od środka za pomocą chemicznego roztworu. Następnie nadaje się bombce odpowiedni kolor błyszczący lub matowy. - Kiedyś pędzlami nakładało się farby spirytusowe. Obecnie bombki zanurzamy w specjalnych lakierach. Ostatni etap to dekoracja, którą ręcznie wykonują malarki – tłumaczy pan Rafał.
Przyznaje, że wzornictwo znacznie zmieniło się od czasów jego dziadka. – Kiedyś malowano proste kwiatuszki, domek czy kościółek. Dzisiaj klienci są dużo bardziej wymagający. To oni decydują o tym, jakie bombki tworzymy. Na przykład Rosjanie i Amerykanie lubią, jak jest dużo złota i brokatu. Bańka ma się świecić i błyszczeć. Skandynawowie, Niemcy lub Austriacy lubią stonowane bombki, zaś Włosi wolą nowości. Raz na targach w Mediolanie widziałem choinkę przystrojoną czarnymi bombkami ze złotym wzorem. To było przecudne drzewko.
Cena bombki zależy od wielkości i dekoracji. Sztuka może kosztować zarówno 3 lub 5 zł, jak również 50 lub nawet 100 zł. Komplet sześciu bombek to średnio koszt 30-40 zł.
Oprócz bombek w Fabryczce powstają też świeczniki i okazyjnie formy, np. mikołaje lub choinki. Krośnianie produkty rodziny Waszkowskich mogą nabyć tylko siedzibie zakładu, ale oferta jest ograniczona. Bowiem tysiące baniek, które tutaj powstają, wędruje w głąb Polski lub za granicę.
Fabryczka Rzeczy Pięknych ma swoją stronę na Facebooku.
U nas w domu mówi się na nie bańki a nie bombki. W TV mówia bombki. Na podkarpaciu raczej bańki ale mogę być w błędzie. Wesołych Świąt. :)
Brawo Rafał, oby ta tradycie nie zanikła