Uroczystość tradycyjnie odbyła się w krośnieńskim Urzędzie Stanu Cywilnego (04.07). Medale na ręce dostojnych jubilatów przekazał zastępca prezydenta miasta, Bronisław Baran. - Dla wielu młodych ludzi państwa wzorce są niedoścignione - powiedział podczas uroczystości.
Jak podkreślali sami zaproszeni goście, Złote Gody to ważny jubileusz dla całej rodziny. Dlatego na uroczystość często przybyli w towarzystwie dzieci, wnuków i prawnuków. Nie zabrakło serdecznych życzeń, kwiatów i lampki szampana. Z rąk Bronisława Barana małżonkowie, którzy mogą poszczycić się 50-letnim stażem, otrzymali listy gratulacyjne i 200-złotowe talony.
- Etap ludzkiego życia, który mamy już za sobą jest największym dziedzictwem, osiągnięciem i bogactwem - bogactwem przeżyć, miłości i dokonań. I tego bogactwa państwu gratuluję. Życzę wielu lat w zdrowiu i radości - dodał zastępca prezydenta.
Pary, które 50 lat temu zawierały związek małżeński dzisiaj wspominają przeżyte razem pół wieku. Państwo Izabela i Stanisław Markiewiczowie pobrali się w 55 roku (na zdjęciu powyżej). Mają siedmioro dorosłych wnucząt. - Wczoraj minęło równe 53 lata, nigdy nie było u nas cichych dni. I trzeba się cieszyć. Najważniejsze jest zdrowie i żeby się szanować - powiedział pan Stanisław wyjmując ślubny portret - A to Stasiek i Izabelka! Proszę bardzo!
- Nikt mi nie mówi, że wyglądam na te lata, co mam - a to już 74 lata - cieszy się małżonka Izabela. - Żeby tak było dalej, to by było dobrze - dodaje.
- Przede wszystkim trzeba żyć w zgodzie i w pracowitości. I w miłości też - radzi pan Tadeusz Chajec. Wymienia jeszcze wzajemne poszanowanie, a pani Kazimiera dodaje: - Jeszcze zrozumienie. Jedno drugiemu musi ustąpić. Wtedy można przetrwać długo.
- To nie jest tak łatwo tyle lat przeżyć, było różnie - i dobrze, i źle - przyznają państwo Janochowie. - Ale wiara daje dużo, dzięki Bogu udało się jakoś te 50 lat przeżyć.
Uroczystość była wyjątkowym wydarzeniem dla samych jubilatów, ale nie tylko. Dla Ewy Rajs, zastępcy kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Krośnie, był to również ważny moment - po raz pierwszy prowadziła takie spotkanie. - Bardzo emocjonalnie podchodzę do tego typu wydarzeń i mocno musiałam trzymać nerwy na wodzy, żeby się po prostu nie wzruszyć - mówi. Cieszy się, że w tym roku na uroczystość pary przybyły tak licznie. - Często jest przecież tak, że te osoby już nie chodzą załatwiać różnych innych spraw, bo mają kłopoty zdrowotne, z trudem się poruszają, ale na ten jubileusz docierają - dodaje. - To jest dla nas największym zaszczytem i satysfakcją.