Kilka dni po opadnięciu wód na całej długości ul. Wisze ciągle wiszą banery wyrażające niezadowolenie mieszkańców. Oto ich treść: "Akcja protestacyjna mieszkańców Krosna ul. Wisze przeciwko zaniedbaniom przez prezydenta miasta Krosna w zakresie infrastruktury burzowej, ściekowej, drogowej oraz pilnowania porządku dot. przestrzegania ustalonych norm i przepisów."
Do redakcji Krosno24.pl nadeszło w tej sprawie sporo sygnałów, w większości anonimowych, w których to mieszkańcy ulicy domagają się nagłośnienia sprawy. Oto fragmenty kilku z nich: "W imieniu całej ulicy liczymy, że redakcja zainteresuje się tą sprawą", "Może szanowna redakcja zajęłaby się sprawą protestu mieszkańców ul. Wisze? Wydaje mi się, że ludzi może zaciekawić temat dbania o drogi i mieszkańców przez Urząd Miasta? Mam nadzieję, że portal zainteresuje się tym tematem (mimo, że politycznie nie jest on poprawny z wizją redakcji)", "Czyżby temat protestu mieszkańców ul. Wisze nie był poprawny politycznie i w związku z tym portalik boi się o tym napisać?".
Osobom, które w ten sposób prosiły nas o reakcję i które zamieściły zwrotny adres e-mailowy, zadaliśmy szczegółowe pytania dotyczące ich problemów. Niestety, nie otrzymaliśmy od nich żadnej odpowiedzi. Trudno było też rozmówić się osobiście z mieszkańcami. Udało się po kilku próbach.
- Tam, gdzie ludzi nie powinno zalewać, to jest właśnie przykład niegospodarności - mówi inicjatorka protestu, Irena Olczak. - Woda spływa z góry z Krościenka i z Korczyny. Wszystko zatrzymuje się na ul. Wisze. Nie ma odpływu - tłumaczy.
Źródłem problemów są m.in. niedrożne rowy melioracyjne, przepusty, szybko przybierające, nieuregulowane potoki oraz brak kanalizacji deszczowej i sanitarnej. Podczas intensywnych opadów, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich tygodni, ul. Wisze była nieprzejezdna, woda wchodziła do domów, zalane zostały uprawy.
Mieszkańcy nie nazywają tego podtopieniami, a powodzią. Stracili cierpliwość, domagają się natychmiastowych działań ze strony władz miasta. - Zaniedbania są 30-letnie - ocenia Irena Olczak. - Jak ja widzę inwestycje w mieście, a u nas niczego nie ma, to człowieka sz** trafia - dodaje. O planach inwestycyjnych w tej części Krosna mieszkańcy mogli usłyszeć m.in. na otwartych spotkaniach z udziałem zarządu dzielnicy i władz miasta, jednak zdecydowali się na protest.
Właścicielem potoku Ślączka (zwanego Flusami) przepływającego przez tę dzielnicę nie jest miasto, a Podkarpacki Zarząd Melioracji i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie. Instytucja ta przygotowuje się do jego regulacji, aktualnie wykonywany jest projekt techniczny tego przedsięwzięcia. Inwestycja ma obejmować trzy gminy: Krosno, Korczynę i Krościenko Wyżne. - Ze względu jednak na obecną sytuację, miasto ze środków własnych udrożni przepływ wody w tym potoku - informuje Joanna Sowa, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krosna.
Planowana jest też budowa kanalizacji sanitarnej w rejonie ul. Wisze. Prace mają ruszyć jesienią. Wcześniej niezbędne jest jednak zwiększenie wydajności istniejącej przepompowni przy ul. Stapińskiego (do której spłyną ścieki). - Przepompownia od pewnego czasu stwarza różne problemy eksploatacyjne, zdarzają się liczne awarie. Jest to związane właśnie z niewystarczającą wydajnością przepompowni. Dlatego podłączenie kolejnych mieszkańców nie było dotąd możliwe - tłumaczy Joanna Sowa. Zgodnie z umową zawartą z wykonawcą, zadanie ma być zrealizowane do końca września tego roku.
Niezadowolenie mieszkańców dotyczy jednak nie tylko spraw związanych z powodzią. Chodzi też o zbyt wąską, zniszczoną drogę. - Po tej ulicy nie mogą się poruszać pojazdy powyżej 3,5 tony, a prezydent wydaje zezwolenie dla tirów. Nie chodzi o to, żeby ludziom, którzy mają hurtownię, utrudniać życie, ale ta jezdnia nie jest do tego dostosowana. My przed tirami musimy uciekać na mostki - mówi Irena Olczak.
Jak udało nam się dowiedzieć w Urzędzie Miasta, prace projektowe dotyczące przebudowy ul. Wisze rozpoczęły się już w ubiegłym roku. Jezdnia będzie wzmocniona i poszerzona do 5 metrów. Projekt przewiduje, że z jednej strony ulicy wybudowany zostanie 2-metrowy chodnik, ścieżka rowerowa, powstaną też 4 zatoki autobusowe. Przebudowane ma być odwodnienie ulicy i przepust pod drogą. Wykonana ma zostać również częściowa regulacja Śmierdziączki. Inwestycja ma ruszyć w 2011 roku.
Do tego czasu muszą wystarczyć remonty. - W miarę możliwości pogodowych będzie wykonywane doraźne łatanie nawierzchni. Pogłębione i udrożnione zostaną rowy oraz przepusty pod zjazdami do prywatnych posesji, pomimo że drożność przepustów powinna być utrzymywana przez właścicieli posesji - mówi rzecznik prasowy. Wytypowano również odcinki drogi wymagające gruntownego remontu. - Będzie on wykonywany w możliwie najbliższym terminie - dodaje Joanna Sowa. Wartość remontu oszacowano na ponad 100 tys. zł.