Krośnieński rynek przez lata wyładniał, coraz estetyczniejsze są otaczającego go kamienice. Są nowe elewacje, znikają krzykliwe reklamy. Problemem był górujący nad starówką maszt - przez lata nie było wiadomo do kogo należy, nie można było go zdemontować.
Chodzi o stalowy maszt nieczynnej radiostacji. Na solidnym fundamencie stoi w podwórzu kamienicy przy ul. Portiusa 4, pnie się na blisko 36 metrów w górę. Ustabilizowany jest stalowymi linami, zamocowanymi do dachów sąsiednich kamienic. Skorodowane "straszydło" znajduje się akurat w sąsiedztwie wieży farnej, psując swoją obecnością niemal każdy kadr fotograficznej pamiątki uwieczniającej symbol Krosna.
Sprawa ciągnęła się latami, bo żeby podjąć prace rozbiórkowe należało znaleźć właściciela obiektu. Obecnie właścicielem nieruchomości jest Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Wcześniej właścicielem była policja. Dzisiaj nikt do masztu się nie przyznaje.
Najprawdopodobniej jednak maszt został wybudowany i użytkowany jeszcze przez milicję obywatelską, która w tym budynku funkcjonowała zanim w Krośnie wybudowano dla niej nową siedzibę - obecny wieżowiec przy ul. Lwowskiej. - Potem ta nieruchomość została podzielona. Połowa - tam gdzie mieści się Poliklinika stała się własnością MSWiA, a druga połowa stała się własnością miasta. A z rzymskiego prawa, które obowiązuje do dzisiaj wynika, że jak coś stoi na twojej działce, to jest twoje. Masz należy do gminy Krosno, od momentu, w którym budynek stał się jej własnością - twierdzi Paweł Ungeheuer, architekt, który na zlecenie Miasta przygotował projekt rozbiórki masztu.
Dokument jest już gotowy, Miasto szuka ekipy, która podejmie się demontażu masztu, a jego elementy wywiezie na złom. Całe przedsięwzięcie ma się zakończyć najpóźniej do połowy kwietnia.