Ludzie pytają Kroeko. Spółka odpowiada

Dlaczego znikają pojemniki na odpady segregowane? Po co je sortować, skoro i tak są mieszane i dlaczego trzeba płacić za worki, jeśli na śmieciach się zarabia - to najczęściej pojawiające się pytania do KROeko - miejskiej spółki, która odbiera nasze odpady.
Samochód, który odbiera śmieci z pojemników na odpady segregowane jest podzielony na komory

Na te i inne pytania mieszkańców odpowiadają: Zygmunt Potopianek - prezes KROeko i Marek Hejnar - kierownik Wydziału Usług Komunalnych.

Na osiedlach i w dzielnicach stoją pojemniki na odpady segregowane: szkło, plastik i papier. Podczas ich opróżniania wszystkie śmieci trafiają do jednego samochodu. Jaki jest sens takiej segregacji?

- W Krośnie mamy ponad 170 punktów z pojemnikami na odpady segregowane, tzw. gniazd. Ich odbiór odbywa się specjalnym samochodem, który jest podzielony na komory. To jest złudzenie, że wszystkie odpady wysypywane są razem i się mieszają. Nie możemy do tego dopuścić. Aczkolwiek zdarza się czasem tak, że papier, którego zawsze jest najmniej, wsypywany jest razem z plastikiem. Jest to jednak podyktowane specyfiką linii technologicznej, która jest w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów. To odpowiada zbiórce odpadów w systemie workowym na osiedlach domków jednorodzinnych z podziałem na dwa worki: w jednym plastik, metale i papier, w drugim - szkło. To ułatwienie dla ludzi. Podobnie jak to, że nie trzeba rozdzielać szkła na kolorowe i białe. W Krośnie, znów dzięki linii technologicznej, nie ma takiego wymogu.

Dlaczego na osiedlach znikają niektóre gniazda, czyli pojemniki na odpady segregowane?

Faktycznie bywa tak, że je likwidujemy. Mieszkańcy mogą mieć pretensje, ale to jest wynikiem tego, co tak naprawdę przy tych pojemnikach się dzieje - bez przerwy tworzą się tam dzikie wysypiska. Takim sztandarowym przykładem jest gniazdo na Zawodziu koło parku. Pojemnik został opróżniony w piątek, przez weekend był napełniany w 10-15 procentach, a wokół tworzyło się dzikie wysypisko. Nie możemy sobie na to pozwolić, bo kiedy poza odpadami segregowanymi przywieziemy do ZUO odpady komunalne, jesteśmy za to obciążani karami. A wysyłanie innego pojazdu wraz z ludźmi, którzy to posprzątają, to są potężne koszty.

Dzikie wysypisko przy pojemnikach na odpady segregowane. - Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, zabierzemy pojemniki - mówi KROeko

Dlatego apelujemy do mieszkańców, aby zgłaszali straży miejskiej wszelkie sytuacje, kiedy z podjeżdżających samochodów wyrzucane są inne odpady. To jest wykroczenie, działające na niekorzyść porządnych ludzi, ponieważ zlikwidujemy w tym miejscu gniazdo i do najbliższego będzie już znacznie dalej. Nie ukrywamy tej polityki, bo nie możemy sobie pozwolić na kosztowną likwidację dzikich wysypisk.

Każdy wyłapany przypadek podrzucania śmieci kończy się postępowaniem przed sądem grodzkim albo ukaraniem mandatem przez straż miejską.

Jak udaje się ustalić sprawców?

Często w śmieciach znajdują się jakieś dokumenty, na podstawie których można ustalić sprawcę. Przypadek z ostatnich dni - przy gnieździe z pojemnikami podrzucone zostały odpady pochodzące z rozbiórki samochodu, łącznie z deską rozdzielczą, fotelami, plastikami, a nawet szybą przednią i tylną. Sprawca został zidentyfikowany, bo na szybie znajdował się numer rejestracyjny samochodu. Wkroczyła straż miejska, sprawca został ukarany mandatem i posprzątał w ciągu pół godziny. Sprawa szybko się zakończyła.

Często udaje się zidentyfikować sprawcę podrzucania śmieci. W tym przypadku nie było to trudne

Czy takie same problemy są w przypadku segregacji workowej, czy często w tych workach znajdują się rzeczy, których nie powinno tam być?

- Zdarzają się takie sytuacje, dlatego mamy polecenie, aby w przyszłym roku zwrócić na to szczególną uwagę. Niewykluczone też, że od nowego roku każdy mieszkaniec, który ma z nami zawartą umowę, dostanie kod kreskowy, który będzie trzeba przykleić do worków na odpady segregowane. Jeśli znajdą się w nich odpady komunalne, ustalony na podstawie kodu kreskowego właściciel, dostanie dodatkowy rachunek za śmieci komunalne. Niektóre gminy już to wprowadziły.

Jest aż tak źle?

- Nie. Trzeba przyznać, że 95 procent osób w Krośnie bardzo dobrze segreguje. Ale zawsze mówi się tylko o patologiach.

Jeśli chodzi o procentowy udział odpadów segregowanych u źródła (czyli w domu) w komunalnych, to nie mamy się czego wstydzić - jest na poziomie 14 procent, a to jest bardzo dobry wynik w skali kraju. W innych gminach to prawdziwa makabra - ten wskaźnik jest na poziomie 1,61 procenta.

Nasze śmieci trafiają na taśmę w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów przy ul. Białobrzeskiej. Są sortowane przez pracowników

System workowy został wprowadzony w 2002 roku, najpierw w jednej dzielnicy, z czasem w całym mieście. Zakorzenił się już na dobre i odpady w workach są posegregowane poprawnie. Jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia, ale patrząc na to, co było 10 lat temu, to tendencja jest dobra. Ważna jest edukacja - MPGK prowadzi ją m.in. w przedszkolach. W fajnej, przystępnej formie tłumaczy się dzieciom jak segregować i dlaczego jest to konieczne. Dzieci bardzo przejmują się tym, co się wyrzuca, są nawet w stanie zwrócić uwagę rodzicom. Jak w najmłodszych zakorzenimy potrzebę segregacji, w przyszłości będzie to wyglądać jeszcze lepiej.

Mieszkańcy narzekają, że worki do segregacji odpadów są odpłatne. A przecież na posegregowanych śmieciach Zakład Unieszkodliwiania Odpadów zarabia.

- To nie do końca jest tak. Odpady segregowane są przyjmowane do ZUO bezpłatnie, ale my ponosimy koszty transportu i ludzi. W 2009 roku wyniosły one ok. 100 tys. zł. Opłata 1,5 zł za worek jest symboliczna, tak naprawdę pokrywa tylko koszty paliwa. Ale jako spółka miejska, poczuwamy się w obowiązku do obsługiwania Krosna na takiej zasadzie. W porównaniu z innymi miastami, a nawet małymi gminami, gdzie worki kosztują 5-7 zł, opłata w Krośnie jest niewielka.

Jeśli jednak ktoś nie chce ponosić kosztu zakupu worka, a chce segregować śmieci, zawsze może iść i wrzucić je do wystawianych przez nas pojemników, wspomnianych gniazd. To jest bezpłatne. Jeśli ktoś jest bardziej wygodny, kupuje worek, wystawia odpady pod dom, my przyjeżdżamy i zabieramy.

To nie jest tak, że posegregowane przez mieszkańców odpady w workach ZUO od razu sprzedaje. Segregacja w domach jest wstępną, w ZUO śmieci raz jeszcze muszą być posortowane do przeróbki wtórnej, np. szkło musi być wyczyszczone, a plastik rozdzielony kolorami. Potem jest balowany i dopiero coś takiego ktoś jest skłonny kupić.

A jeśli ktoś w ogóle nie chce segregować, czy może wszystko wrzucać do swojego kubła przy posesji?

Odpowiedź jest prosta - ekonomia. 120-litrowy pojemnik z odpadami zmieszanymi bardzo szybko się zapełni, zwłaszcza plastikiem. Wywóz tych odpadów kosztuje 6-10 zł. Woreczek 120-litrowy na odpady segregowane kosztuje tylko 1,50 zł, a same odpady są odbierane za darmo.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę mieszkańcom w kwestii zbiórki odpadów?

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, choć nie dotyczy bezpośrednio sposobu segregacji. Na obsługiwanych przez nas osiedlach nie ma systemu workowego, są pojemniki. Często zdarza się tak, że samochód, który chce je opróżnić, nie może tego zrobić, bo dojazd jest zastawiony przez samochody mieszkańców. Nie mamy innej możliwości zabrania tych odpadów, jak tylko dzięki HDS-owi - dźwigowi, który jest zamontowany na aucie. Prosimy mieszkańców, aby nie zastawiali dojazdu do pojemników.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)