Maj 2004
Tamtego momentu Magda dokładnie nie pamięta. Jest jednak przekonana, że to musiało być po powrocie ze szkoły i chyba pod wpływem filmu "List w butelce" z Kevinem Costnerem i Robin Wright. Usiadła przy biurku, włączyła komputer i zaczęła pisać swój życiorys.
"Urodziłam się 6 maja 1989 roku o godzinie 21.30 w szpitalu w Krośnie" - wystukała pierwsze zdanie. W kolejnych opisała swoje wczesne dzieciństwo oraz ówczesną rzeczywistość: codzienne zajęcia, problemy, zainteresowania, marzenia i plany.
Na koniec wspomniała o swojej rodzinie oraz zapewniła, że na pomysł napisania życiorysu wpadła sama.
Koleżanka Paulina sprawdziła ortografię - nie wypadało przecież, aby list w butelce zawierał byki!
Życiorys, wraz ze zdjęciem, włożyła do plastikowej buteleczki, którą nie ma pojęcia skąd wzięła. Dla uwiarygodnienia daty powstania listu dołączyła dwa bilety miesięczne oraz legitymację Ligi Ochrony Przyrody. Zakręciła.
Tego czy list znalazł się w rzece jeszcze w tym samym dniu Magda nie jest pewna. Raczej tak. Niemal pewna jest natomiast tego, że wrzuciła ją do Wisłoka. Musiało się jej wydawać, że ktoś znajdzie go za jakieś sto lat, że na brzeg wyrzucą butelkę morskie fale i że będzie to historia, która zelektryzuje jej potomków.
Lato 2011
Pamela (wówczas 15-latka): - Mieszkam w Kuńkowcach koło Przemyśla. Mój dom znajduje się jakieś 50 metrów od koryta Sanu. Od dziecka chodzę nad rzekę niemal codziennie. Pamiętam, że tamtego dnia poszłam nad nią z kuzynką, ale nie wiem czy to był po prostu spacer czy jakaś zabawa. Na pewno było to niedługo po tym jak San wylał. Na brzegu i na gałęziach krzaków znajdowało się mnóstwo śmieci. Zobaczyłam wśród nich tę butelkę i zauważyłam, że w jej środku coś było. Odkręciłam. Zawartość była wilgotna i jej wyciągnięcie przez szyjkę okazało się niemożliwe. Przecięłam więc butelkę i wydobyłam list. Był nieczytelny. Zostawiłam go, aby wysechł. Po kilku godzinach mogłam go już odczytać. Jeszcze tego samego dnia zaczęłam szukać Magdy. Napisałam na Facebooku do kilkunastu dziewczyn o tym imieniu z Krosna i okolic. Napisałam do tych, których wiek się zgadzał. Nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi. Butelkę oraz zawartość schowałam do pudła i o nich zapomniałam.
Magda: - Dostałam tamtą wiadomość. To był okres, kiedy miałam niespełna półroczne dziecko i mnóstwo spraw na głowie, dlatego mignęła mi ona tylko przed oczami. Poza tym kompletnie nie pamiętałam, że napisałam taki list. Uznałam, że to jakiś absurd i zignorowałam sprawę.
Czerwiec 2015
Z forum internetowego (wątek: "List w butelce!", 15 stron dyskusji):
Yomixx3 (Pamela): - Cześć dziewczyny! Pare lat temu znalazłam nad rzeką list w butelce. Był w nim życiorys dziewczyny, zdjęcie oraz legitymacja Ligi Ochrony Przyrody. Grzebałam dzisiaj w starych rzeczach i go znalazłam. Jak myślicie, odnaleźć dziewczynę i napisać jej o tym, czy po prostu to zostawić?
Emx3: - Zawsze chciałam znaleźć list w butelce... Pisz, pisz!
Myfashion13: - Myślałam, że takie rzeczy tylko w filmach, ale ta liga ochrony nijak ma się do butelki wrzuconej do rzeki. Szukaj, choćby po to, by wytłumaczyć, gdzie wyrzuca się butelki!
Minami: - Hej. Akurat tak sie składa, że mam chłopaka z Miejsca Piastowego. Mamy dużo znajomych w przedziale 22-25 lat wiec postaram się ich użyć do rozwiązania tej historii.
(...)
Minami: - Dziewczyny! Nasze znajome, a zwłaszcza jedna, zafascynowała się historią i działa. Kojarzy dziewczynę, ale na chwilę obecną nie ma z nią kontaktu. Właśnie napisała do innej znajomej, która prawdopodobnie była z nią w klasie. Czekam z motylami w brzuchu na odzew.
(...)
Yomiix3: - Jeśli nie znajdę jej do końca tygodnia, pewnie wyślę list na podany w życiorysie adres, może jej rodzice go odbiorą.
Minami: - Dziewczyny, mam numer do tej Magdy!
(...)
Odnaleziona (Magda): - Pierwszy tydzień po urlopie, masa pracy, ogrom zaległości i jeszcze mój zmiennik wziął dziś wolne by pochodzić po lekarzach, siedzę sobie, a raczej latam próbując ogarnąć, co tylko się da. Wtem, ni stąd ni zowąd odzywa się do mnie na FB dziewczyna, którą kojarzę z gimnazjum - chodziła do równoległej klasy. I pisze jak byk, że ktoś mnie szuka, bo znalazł mój list w butelce. Pierwsza myśl? Pochorowała się dziewczyna i nie wie co pisze, biedna. Za kilka sekund wysyła zdjęcie listu, biletów, butelki. A moja szczęka opada, opada i opada. Czytam to forum i normalnie mi się oczy spociły. Chciałabym, żeby wszyscy wybaczyli mi zaśmiecanie środowiska - wiem, paradoks Liga Ochrony Przyrody i butelka do rzeki. Wybaczcie, ale przypomnijcie sobie, na pewno zdarzyło wam się zrobić kiedyś jakąś głupotę... Mam nadzieję, że skontaktuję się jakoś z dziewczyną, która odnalazła list i zainteresowała się nim. Ktoś tam napisał, że niby o czym miałybyśmy rozmawiać? Hmm, myślę sobie, że skoro ktoś to odnalazł i podjął jakiekolwiek działania, by mnie odnaleźć, to musi być tak samo zakręcony jak ja, więc na pewno znajdziemy jakiś temat.
Yomiix3: - Jeśli chodzi o mnie, to cała ta sytuacja jest dla mnie wyjątkowa. Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często, wręcz przeciwnie. Więc jest w tym coś niesamowitego.
Lipiec 2015
Większość marzeń i planów opisanych 11 lat temu przez Magdę spełniła się.
W pierwszą niedzielę lipca doszło do spotkania Magdy i Pameli: pospacerowały po Przemyślu, potem Pamela zabrała Magdę w miejsce znalezienia listu. Tematów do rozmów nie brakowało. Rozmawiały chociażby o tym, jakim cudem list wrzucony do Wisłoka pod Krosnem trafił do Sanu i wylądował pod Przemyślem, skoro w normalnych warunkach było to niemożliwe? (Przypuszczają, że być może stało się to w czasie powodzi)
Dziewczyny są pewne, że nadal będą utrzymywać ze sobą kontakt.