Laweta z reklamą. To laweta czy już reklama?

Straż miejska i Urząd Miasta walczy z reklamami umieszczonymi na lawetach, które całymi tygodniami zajmują miejsca parkingowe. Część po interwencji Wydziału Geodezji już zniknęło, ale wciąż pojawiają się kolejne. Grozi im kara finansowa w wysokości 20 zł dziennie. - Laweta z reklamą to już reklama, a za reklamę trzeba płacić - tłumaczy straż miejska.
Ulubionym miejscem do wystawiania reklamy na lawecie stał się parking przy RCKP. Teraz stoi tam jedna, ale czasem było ich tam nawet kilka

Problem dotyczy głównie dużego parkingu przy ul. Krakowskiej - jednej z najbardziej zatłoczonych ulic Krosna. Zaczęło się podczas kampanii wyborczej, a teraz reklama na lawecie stojącej na parkingu stała się jedną z ofert na lokalnym rynku reklamowym, irytując przy tym kierowców szukających miejsca na postój. Wzorem innych miast w kraju krośnieński magistrat postanowił ukrócić "lawetowy" biznes reklamowy.

- Gdyby laweta była bez reklamy, mogłaby stać na tym parkingu, ale lawetę z umieszczoną grafiką uznaje się za nośnik reklamowy - podkreśla Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie. - Ten nośnik nie musi być nawet trwale połączony z gruntem. O określeniu lawety mianem reklamy decyduje funkcja jaką pełni i lokalizacja, a nie metoda ekspozycji - wyjaśnia.

- Postawienie zwykłej reklamy obok drogi wymaga pozwolenia na budowę albo przynajmniej zgłoszenia. A tu ktoś stawia te reklamy i naciąga przepisy prawa - komentuje komendant. - Dlatego próbujemy z tym walczyć.

Sama straż miejska nie ma narzędzi, by karać za wystawianie reklamy na placu. Na podstawie numerów rejestracyjnych lawety strażnicy ustalają jedynie jej właściciela, a dalszą procedurą zajmuje się już Wydział Geodezji Urzędu Miasta.

Gdyby wszystko odbyło się legalnie, biznes nie byłby już jednak tak opłacalny. - Parking nie należy do kategorii dróg publicznych, więc osoby stawiające tam lawety z reklamami nie będą płacić z tytułu zajęcia pasa drogowego. Właściciele lawet powinni z nami podpisać umowę dzierżawy - informuje Krzysztof Wilk, naczelnik Wydziału Geodezji Urzędu Miasta. Problem jednak w tym, że cennika na taką formę reklamy uchwała Rady Miasta nie przewidziała, trzeba byłoby dopiero taką opłatę ustalić. Chętnych jednak na jej podpisywanie ze trony dzierżawców także nie ma.

Właściciel tej lawety powinien podpisać umowę dzierżawy z Urzędem Miasta

Każdy z właścicieli lawet, którzy dotąd stawiali nielegalnie reklamy, dostał pismo z Wydziału Geodezji. - Poinformowaliśmy w nim, że jeśli nie będzie podpisana stosowna umowa, zostanie im naliczone odszkodowanie za bezumowne korzystanie z naszej nieruchomości w wysokości 20 zł za dzień - wyjaśnia Krzysztof Wilk.

Interwencja poskutkowała. Chętnych do podpisania umowy nie było, ale reklamy zniknęły. Z czasem znów się pojawiły, ale jak już ustaliła straż miejska, mają innych właścicieli. Ci mogą już oczekiwać korespondencji z Urzędu Miasta.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)