Krośnianie pamiętają o Holokauście. Uczcili pomordowanych Żydów

Chwila zadumy, blask zniczy i unoszący się nad macewami melodyjny, zawodzący głos rabina. Z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu (29.01) mieszkańcy Krosna i przybyli do miasta goście po raz jedenasty uczcili zamordowanych krośnieńskich Żydów przez niemieckich nazistów.
Cmentarz Żydowski w Krośnie znajduje się w dzielnicy Zawodzie
Damian Krzanowski

Uroczystości rozpoczęły się na Cmentarzu Żydowskim na ulicy ks. Władysława Sarny. Kadisz, czyli żydowską modlitwę żałobną przy zbiorowej mogile odmówił Yehoshua Ellis, naczelny rabin Górnego Śląska. Następnie przedstawiciele władz, goście, mieszkańcy Krosna i uczniowie jednej z krośnieńskich szkół podstawowych położyli znicze przed mogiłą.

Drugim punktem obchodów było złożenie kwiatów przy tablicy upamiętniającej krośnieńskie getto na ul. Franciszkańskiej, które niemiecki okupant utworzył na początku sierpnia 1942 roku. W kilku domach mieszkało 600 osób pochodzenia żydowskiego. Teren getta był częściowo ogrodzony, a jego mieszkańców zmuszano do ciężkich prac, np. w kamieniołomach w Dukli. Tylko nieliczni przeżyli jego likwidację w grudniu 1942 roku.

Uroczystości w Krośnie rozpoczęły się kadiszem, modlitwą żałobną na Cmentarzu Żydowskim
damian krzanowski

- Obchody pamięci o ofiarach Holokaustu to pamięć o ludziach, którzy tutaj mieszkali. I ona istnieje w polskich rodzinach – mówiła prof. Elżbieta Rączy z Instytutu Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego i Instytutu Pamięci Narodowej oddział w Rzeszowie przed miejscem, gdzie znajdowało się getto. Opowiedziała zgromadzonym, że dwa lata temu w obchodach uczestniczyła pewna kobieta. Przyniosła ze sobą dwie haftowane serwetki, które jej mama otrzymała od dwóch sąsiadek, Żydówek na pożegnanie, tuż przed deportacją.

U niej w rodzinie te serwetki były traktowane niemal jak relikwie. - Ta historia pokazuje, że Holokaust to nie tylko trauma żydowska, ale również polska. Mamy moralne prawo przypominać o Zagładzie i przywracać pamięć o ludziach, którzy kiedyś tutaj żyli – dodaje.

Na Cmentarzu Żydowskim w Krośnie znajduje się ponad 200 macew
damian krzanowski

Po krótkiej uroczystości na ul. Franciszkańskiej uczestnicy obchodów przenieśli się do należącego do Muzeum Podkarpackiego budynku Cechu Rzemiosł Różnych. Tam obejrzeli wystawę „Wszystkie drogi...” - historie Żydów ocalałych z Zagłady wypożyczoną z Żydowskiego Muzeum Galicja. Ekspozycja przedstawia losy siedemnastu osób pochodzących z terenów dawnej Galicji, którzy przetrwali Holocaust.

Obchody zakończyły się dwiema prelekcjami. Pierwszą o dialogu chrześcijańsko-żydowskim poprowadziła siostra Katarzyna Kowalska ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjonu, drugą o historii Żydów w Polsce Bartosz Duszyński z Muzeum Żydowskiego Galicja.

- Naszym obowiązkiem jest mówić o Holokauście, żeby nasze dzieci i kolejne pokolenia wiedzieli, co się wydarzyło i nigdy ponownie do takiej tragedii nie dopuściły – mówi Marta Rymar, Miejski Konserwator Zabytków w Krośnie. – Polacy widzieli cierpienie swoich żydowskich sąsiadów, często chcieli im pomóc, często też ponosili konsekwencje tej pomocy, tracąc swoje życie.

Ocalenie dla nielicznych

 W Krośnie Żydzi stworzyli zwarte osadnictwo w II połowie XIX wieku. Wcześniej Krosno było miastem królewskim, które posiadało przywilej zakazujący osiedlania się Żydów. Społeczność żydowska w mieście rozwijała się do momentu wkroczenia armii niemieckiej w 1939 roku.

- Krośnieńscy Żydzi nie różnili się od tych mieszkających na Podkarpaciu – mówi prof. Rączy. – Byli to rzemieślnicy, kupcy i lekarze. Początek wojny to czas, gdy część żydowskiej ludności ucieka przed armią niemiecką albo wyjeżdża, chcąc wstąpić do polskiego wojska, które kształtowało się nad Bugiem. Niektórzy z nich nie zdążyli wrócić i wkrótce zostali deportowani na Syberię. Paradoksalnie ci, którzy zostali tam wywiezieni, mieli większe szanse na przeżycie. Tylko dlatego, że ich tam planowo nie mordowano.

Uczestnicy uroczystości złożyli znicze przed zbiorową mogiłą, w której spoczywa m.in. żydowski rabin
damian krzanowski

Nieliczni Żydzi z Krosna przeżyli II wojnę światową. Wśród nich jest rodzina Münzów. – Adolf Münz, który po wojnie zmienił imię na Abraham, mieszkał w Krośnie. Był dobrze prosperującym rzemieślnikiem. Miał kilkoro dzieci. Gdy wybuchła wojna wraz z żoną, córką i synem wyjechał na Wschód. W mieście zostały jego dwie starsze córki, które nie chciały wyjeżdżać z małymi synkami. W 1942 zginęły podczas deportacji do obozu zagłady w Bełżcu.

Adolf Münz z bliskimi został wysiedlony do Jakucji na Syberii. Udało im się przetrwać wojenną zawieruchę i wrócić do Polski. Z syberyjskiego okresu zachowały się dzienniki żony Adolfa pisane w języku polskim. Perla Münz opisywała dzień po dniu jak wyglądało ich życie na Syberii.

Żydzi w Krośnie

W ciągu jedenastu lat Krosno odwiedziło kilku Żydów, których rodziny lub oni sami mieszkali przed wojną w mieście i którym udało się przeżyć Zagładę. Jednym z nich jest Alexander (Białywłos) White. Przed wojną jego rodzina miała w Krośnie skład szkła i szlifiernię. Alexander jako jedyny ze swojej rodziny przeżył Holokaust i jako jedyny krośnianin znalazł się na słynnej Liście Schindlera. Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Napisał książkę „Be a Mensch”, w której spisał swoje wspomnienia.

Krosno kilka razy odwiedził także Warren Blumenfeld, potomek żydowskiej rodziny Mahlerów z Krosna. Jego pradziadek był krośnieńskim rzeźnikiem i prowadził sklep mięsny. Szymon Mahler, dziadek Warrena mieszkał wraz z rodzicami i trzynaściorgiem rodzeństwa. Krosno opuścił w 1912, emigrując do Nowego Jorku. Rodzinne miasto odwiedził z żoną Ewą dopiero po wielu latach, w 1932. Zabrał wtedy ze sobą kamerę i nakręcił najstarszy zachowany film o Krośnie. Szymon, jego trzy siostry i dwóch braci przeżyło wojenną pożogę. Reszta rodziny została zamordowana przez Niemców prawdopodobnie w 1942.

Sol Berger przed wojną mieszkał wraz z rodzicami i rodzeństwem w domu przy ulicy Szkolnej 2 (dziś Szczepanika). Pracował u ojca w warsztacie krawieckim. W czasie II wojny światowej jego matka i siostra z dziećmi zginęły w Bełżcu. Dwóch innych braci wywieziono do Oświęcimia. Przeżył tylko jeden z nich. Sol z bratem Joshuą pozostał w getcie. Naprawiali niemieckie mundury w warsztacie krawieckim. Likwidację getta przeżył tylko Sol, któremu pomogła Julia Duchowska, przyjaciółka jego matki. Mężczyzna przyjął polskie nazwisko Jan Jeżowski. Należał do polskich partyzantów, później został wcielony do rosyjskiego wojska. W 1945 wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Kalifornii.

Herbert Breitowicz to wnuk Mosesa Breitowicza, członka cechu rzeźniczo-masarskiego. Jako kilkuletnie dziecko przetrwał Holokaust dzięki pomocy jednej z krośnieńskich rodzin. Część jego rodziny zginęła w obozie koncentracyjnym w Bełżcu. Koniec wojny zastał go z matką w Wiedniu. Później wyjechał do Stanów Zjednoczonych, uczestniczył w I wojnie w Zatoce Perskiej.

ZOBACZ TEŻ W ARCHIWUM PORTALU
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (4)