Krasnale z ul. Okrzei: hobby i grosz do emerytury

Tego podwórka przy ul. Okrzei nie sposób przeoczyć: od feerii kolorów i kształtów sprzedawanych tu figur ogrodowych aż może zakręcić się w głowie. Handlująca nimi pani Zofia opowiada o tym, kto kupuje figury, które wzory brane są najchętniej i jak często słyszy, że to kicz.

Na niewielkim podwórku przy ul. Okrzei tłoczą się kolorowe figury. Najwięcej jest krasnali, ale ich katalog jest znacznie szerszy: małe i duże, bociany i sowy, zwierzęta leśne (sarny, lisy) i gospodarskie (krowy, kury, kaczki, owce, psy). Jest też budda, a nawet imitacje słynnych rzeźb - "Wenus z jabłkiem" Thorvaldsena i "Dawida" Michała Anioła. Do wyboru, do koloru, w zależności od gustu, fantazji i wizji ogrodu.

Brzydka produkcja

Pani Zofia, właścicielka podwórka, na początku wyjaśnia, że towar nie powstaje w Krośnie. Przyjeżdża spod Tarnobrzega. Kiedyś przyjeżdżał spod Radomia, ale, jak mówi, tamtejszy producent zaczął odstawiać fuszerkę. - Sami nigdy nie chcieliśmy ich produkować. Produkcja jest trudna i brzydka. Do ich wykonania używa się metalowych form, a powstają ze specjalnego włókna, takiego, z którego robią łódki. Potem są malowane - ręcznie lub pistoletem - opisuje.

Gdzieś w Polsce

Skład figur prowadzi wraz z mężem. Otworzyli go, bo chcieli dorobić do emerytury. - Pracowałam w zakładzie przetworów, w "Marmoladzie", tam gdzie dzisiaj, w hali, w której byłam technologiem, zrobili chiński sklep - opowiada. - Po likwidacji zakładu nie mogłam znaleźć pracy, bo byłam już na to za stara. Nikt nie chciał mnie przyjąć. Trochę byłam na zapomodze, potem na przedemerytalnym. Koniec końców zaczęłam pomagać mężowi, który handlował szkłem. Kiedyś, gdzieś w Polsce, zobaczyliśmy skład z takimi figurami. Kupowało je mnóstwo ludzi, więc pomyśleliśmy, że spróbujemy otworzyć podobny w Krośnie.

Sezon

Spróbowali. Od pięciu lat, przed sezonem, przywożą towar za kilka tysięcy złotych. Potem czekają na klientów. Ci pojawiają się przede wszystkim na wiosnę. Wtedy ludzie kupują je najchętniej.

Hobby

Wyżyć z tego jednak ciężko, można co najwyżej do emerytury dorobić. I mieć zajęcie. - To nie jest tylko biznes. To jest również moje hobby - podkreśla pani Zofia. Dzięki niemu nie zastanawia się rano, co będzie przez cały dzień robiła. Wie, że musi o 9.00 otworzyć bramę, a potem być w pogotowiu, gdyby ktoś przyjechał. Od czasu do czasu umyje te figury i dzięki temu czas mija jej szybko.

Do ładnego ogrodu

- Nie ma zasady. W równym stopniu kupują je osoby z Krosna i z okolicznych miejscowości - odpowiada na pytanie o klientów współwłaścicielka podwórka. - Jak ktoś chce mieć ładny ogród to kupuje - dodaje z uśmiechem.

Szczęście

A co kupują? - Najlepiej schodzą bociany. Pewnie dlatego, że one się dobrze kojarzą - twierdzi. Choć nie mówi tego wprost, można odnieść wrażenie, że bociany są figurą najbardziej pożądaną, bo ludzie chcą wierzyć, że szczęście jest blisko nich.

Na zachodzie

Największy boom na figury ogrodowe miał miejsce kilka lat temu. Choć w sumie w tej części Polski nigdy nie był aż tak duży jak na zachodzie. Tam, przy niemieckiej granicy, przez całą dobę czynne były wielkie składy, z których Niemcy wywozili hurtowe ilości figur. - Bo Niemcy to kilka razy do roku je wymieniają - tłumaczy pani Zofia. - Na Boże Narodzenie kupują św. Mikołaja i renifery, a na Wielkanoc baranki, kurczaki i zające. U nas jest inaczej - jak już się raz coś wstawi, to stoi długo.

Mamy piękne ogrody

- Ale muszę przyznać - zaznacza - że w tych naszych stronach to ludzie naprawdę dbają o podwórka. Tak już mam, że gdy gdzieś jadę to obserwuję przez okno ogrody. U nas trawka zawsze jest elegancko przystrzyżona, drzewka posadzone, rosną kwiatki. W innych częściach kraju, zwłaszcza na zachodzie Polski, tak nie jest. Teren niby bogatszy, a taki mają bałagan wokół domów, że szkoda gadać.

Kicz?

Na koniec rozmawiamy o kiczu, bo dla wielu osób figury, które sprzedaje pani Zofia to właśnie kicz. - Oczywiście, że są ludzie, którzy mówią mi, że nigdy w życiu by tego koło domu nie postawili. Inni mówią, że nawet nie mogą na nie patrzeć - przyznaje. - Odpowiadam im wówczas, że to ich sprawa i ja to szanuję, bo jednemu podoba się to, a drugiemu tamto. Niech więc szanują mnie oraz ludzi, którzy nie wyobrażają sobie ogrodu bez tych figur..

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)