Krośnieńska hala chyba nie widziała jeszcze takich tłumów. W środę (18.05) nie było szans na swobodne poruszanie się po arenie. Zajęte było każde krzesełko, mnóstwo kibiców ubranych na biało siedziało we wszystkich przejściach, w każdym wolnym miejscu. Każdy z wielką uwagą śledził to, co działo się pod koszami, nagradzając gromkim okrzykiem każdy udany rzut gospodarzy. Większość kibiców całe spotkanie oglądała na stojąco, ze wszystkich sił dodając otuchy graczom, starając się być jak najaktywniejszym szóstym zawodnikiem. Każdy kto tego dnia przyszedł do hali liczył, że będzie świadkiem niezwykłego wydarzenia. Nie zawiódł się.
Na parkiet wyszli zawodnicy Miasta Szkła Krosno i Legii Warszawa - dwóch najlepszych w tym sezonie drużyn I ligi koszykówki. Przyszło im walczyć nie tylko o mistrzostwo tej ligi, ale przede wszystkim o awans do Tauron Basket Ligi. Smaku całej rywalizacji dodawał fakt, że do wyłonienia zwycięzcy trzeba było aż pięć starć. Właśnie to decydujące odbyło się w środę w krośnieńskiej hali.
Ani kibice, ani zawodnicy nie mogli sobie wymarzyć lepszego finału. Krośnianie niemal od samego początku prowadzili, raz mniejszą, raz większą liczbą punktów. Choć Legia nie odpuszczała i szczególnie w końcówce goniła wynik, ten ani przez chwilę zdawał się nie być zagrożonym. Gdy zawyła syrena oznaczająca koniec meczu, na tablicy wyświetlał się wynik 88:78, a krośnieńską halę ogarnęła prawdziwa euforia.
- Chłopcy dali z siebie wszystko, przy takiej nerwówce nie można było inaczej. Jest awans, cel zrealizowany – mówił po meczu Michał Baran, trener, który poprowadził drużynę Miasta Szkła Krosno do zwycięstwa.
- W sobotę w Warszawie pokazaliśmy jak się nie powinno grać w koszykówkę, a w niedzielę pokazaliśmy jak się powinno grać. Dzisiaj przypieczętowaliśmy to dzieło. Jesteśmy bardzo szczęśliwi – ekstraklasa w Krośnie – cieszył się jeden z autorów tego zwycięstwa, koszykarz Dariusz Wyka.
- Play-offy rządzą się swoimi prawami. To wyszło w finale. Ale udźwignęliśmy te dwie porażki i nawet lepiej wyszło, bo teraz świętujemy awans u siebie. Dziś Legia zbliżała się do nas dwukrotnie. W każdym meczu zdarzają się lepsze i gorsze momenty, ale uspokoiliśmy sytuację rzutami z dystansu. Wiadomo, nie można odpuszczać nawet przy największej przewadze - mówił Dariusz Oczkowicz, od 12 lat filar krośnieńskiej drużyny. - Ten awans to ukoronowanie mojej gry w tej drużynie, ale mam nadzieję, że wiele jeszcze przede mną.
Szczęścia nie krył nawet Roman Żdan, wieloletni pracownik MOSiR, główny komentator meczów koszykówki: - Cieszę się, że w mojej 43-letniej pracy zawodowej w sporcie jest taki sukces, że mogłem to komentować, być tego świadkiem. To wspaniałe przeżycie.
- Parę lat temu nikt w Krośnie nie powiedziałby, że kiedyś będzie tu ekstraliga. A to zasługa tylko tego, że wszyscy jesteśmy z Krosna: ja, mój asystent, masażysta, prezesi. Tylko wtedy jest to możliwe. Każdy z zewnątrz przychodzi tu tylko zarabiać pieniądze. Ja tu mogę pracować za darmo, dla mnie ważne jest zrobić coś dla tego miasta, rozruszać tych ludzi. Kibice byli dziś fantastyczni, jeżeli na ekstraklasie będziemy mieć pełną halę, będziemy w stanie coś ugrać – dodał Michał Baran. Drugi sezon z rzędu prowadzi drużynę samodzielnie, wcześniej, przez 7 lat asystował innym. Zaczynał jako zawodnik.
- Nie mogliśmy już grać dłużej w I lidze na czubie. To nudziło kibiców, sponsorów i wszystkich. Nie można cały czas gonić króliczka, trzeba go kiedyś złapać. Dzisiaj go złapaliśmy, więc musimy się z nim rozprawić – stwierdził po spotkaniu Janusz Walciszewski, prezes Krośnieńskiego Klubu Koszykówki.
Teraz piłka po stronie władz klubu. By w przyszłym sezonie stawić się w Tauron Basket Lidze trzeba zgromadzić budżet na poziomie dwóch milionów, przeorganizować klub, założyć sportową spółkę akcyjną. - W pierwszym sezonie nie będzie łatwo, no ale cóż. Chcieliśmy awansować, to mamy – mówi żartem. - W poniedziałek trzeba będzie podrapać się po głowie i napisać biznesplan. Dla takiego małego ośrodka jak Krosno to jest bardzo duże wyzwanie. Będziemy musieli maksymalnie zmobilizować naszych sponsorów, Miasto, poszukać nowych sponsorów.
Prezes uczula od razu, że pierwszy sezon w TBL nie będzie tak spektakularny, jak ten ostatni w I lidze, w której krośnieńska drużyna wygrała wszystkie mecze. Będą porażki – to cena gry w najwyższej klasie rozgrywkowej: - Wszyscy będziemy się uczyć tej ligi, będziemy grali z tuzami polskiej koszykówki. Ale drużyny, z którymi graliśmy w I lidze, też kiedyś awansowały, nauczyły się tej ligi i dziś stanowią o jej sile.
- Gra w ekstraklasie to wysokie progi, to zderzenie z przysłowiowym walcem. Trzeba przebudować klub, dołożyć minimum 5 osób do sztabu szkoleniowego, 3-4 zagranicznych zawodników. Ale ja będę budował tę drużynę w oparciu o osoby, które wywalczyły ten awans – podkreśla Michał Baran.