Posłuchaj audycji na ten temat:
O szaletach miejskich, które funkcjonowały przy ul. Blich, wiedział każdy. Były one najczęściej odwiedzane - nie tylko przez krośnian, których naszła nagła potrzeba, ale również przez mieszkańców okolicznych miejscowości i turystów. Ich lokalizacja była bardzo dogodna - sąsiadowały z Rynkiem, placem targowym i stadionem. Jednak wraz z budową Centrum Dziedzictwa Szkła toalety zniknęły z przestrzeni starówki. Pisaliśmy o tym tutaj.
Po ponad 10 latach postanowiła to zmienić radna Agnieszka Raś, która zgłosiła do Budżetu Obywatelskiego projekt budowy toalet miejskich na parkingu przy kościele farnym i naprzeciwko Biura Wystaw Artystycznych, od strony ul. Zjazdowej. Inicjatywa spotkała się z pozytywnym odbiorem krośnian, którzy dali zielone światło na budowę miejsca, gdzie niegdyś "król chodził piechotą".
Miał więc powstać obiekt ogólnodostępny dla mieszkańców i turystów, w tym też dla osób z niepełnosprawnościami i rodziców z dziećmi. Toaleta miała być bezobsługowa, nowoczesna i wygodna. Miała, bo do jej powstania jak na razie nie dojdzie, a przynajmniej nie w tej lokalizacji, którą zaproponowała radna.
Na przeszkodzie stanął Wojewódzki Konserwator Zabytków, dla którego bliskie sąsiedztwo kościoła farnego i Biura Wystaw Artystycznych z miejskimi toaletami w parze ze sobą nie idzie. Miasto wycofało więc plany budowy "świątyni dumania" przy świątyni modlitwy i centrum kultury. A że magistrat nie ma odpowiedniej lokalizacji zastępczej, projekt jak na razie utknął w martwym punkcie. To jednak niejedyny spór o miejskie szalety…
Sprawą dostępności i stanem miejskich toalet zajął się radny Gabriel Zajdel. W swojej interpelacji dopytywał magistrat m.in. o nową toaletę miejską w centrum, dostęp do toalet w lokalach gastronomicznych przy Rynku czy mapę dostępności toalet w Krośnie.
Wiadomo już, że jak na razie miejska toaleta nie powstanie w obrębie starówki. Jest jednak miejsce na Rynku, z którego mieszkańcy i turyści mogą korzystać, gdy czują nagły ucisk na swój pęcherz. O tym miejscu niewiele osób wiedziało, nawet sam radny. Tę niewiedzę wypomniał Gabrielowi Zajdlowi prezydent Piotr Przytocki, ale nie osobiście czy na piśmie, lecz w poście na Facebooku. Gospodarz miasta dodał, że nawet Król Krosna (mieszkaniec Krosna - Dariusz Solecki, stały bywalec Rynku) wie, gdzie są toalety.
A oto odpowiedź radnego, również zamieszczona w poście w mediach społecznościowych:
Z szacunkiem dla urzędu Prezydenta – cieszę się, że moja interpelacja w sprawie stanu miejskich toalet spotkała się z tak szybką reakcją. Choć forma odpowiedzi – post z udostępnieniem opinii lokalnego entuzjasty – może zaskakiwać, temat pozostaje poważny.
Niefortunnie dopiero dziś natknąłem się na ten wpis – a w nim zdjęcie toalety z zawieszoną nad pisuarem… lupą. Trudno powiedzieć, czy to nowy element wyposażenia, czy autorska instalacja artystyczna. Tak czy inaczej, sytuacja raczej nie napawa dumą.
Toalety publiczne w Krośnie są potrzebne, ale przede wszystkim powinny być czyste, bezpieczne i dostępne. Mieszkańcy zasługują na standard wyższy niż kabina z lupą.
Dalej radny zapowiada, że nadal będzie monitorował sprawę i zabiegał o poprawę warunków korzystania z naturalnych potrzeb.
Trudno dziwić się Gabrielowi Zajdlowi, że nie wiedział o publicznej toalecie w budynku gospodarczym restauracji Marhaba przy ul. Rynek 10, gdyż według jednego z mieszkańców tabliczka informująca o niej podobno pojawiła się dopiero w czerwcu tego roku. Z toalety można korzystać codziennie w godzinach otwarcia restauracji, czyli od poniedziałku do niedzieli w godz. 10:00 – 22:00, a podczas miejskich imprez do godz. 23:00.
Toaleta prywatnej restauracji stała się "publiczna", bo Miasto zawarło porozumienie z jego właścicielem. Magistrat ponosi część kosztów jej utrzymania, ale w zamian każdy mieszkaniec czy turysta może z niej skorzystać. W innych lokalach gastronomicznych toalety są bezpłatne tylko dla klientów, a inni muszą dodatkowo zapłacić, np. 2 zł.
Podobnie ma się sprawa z mapą dostępności toalet w naszym mieście. Gabriel Zajdel proponował stworzenie takiej mapy, a okazało się, że ona już istnieje. Jednak dotarcie do niej na stronie internetowej miasta wcale nie jest takie proste. W zakładce informacje praktyczne widnieją zakładki: "komunikacja", "parkingi i parkometry", "parafie", "ważne kontakty", "media lokalne" i "urzędy pocztowe", natomiast brakuje "toalety ogólnodostępne", choć takowa powinna tam być. Ratuje nas dopiero wpisanie tej frazy w wyszukiwarce na stronie urzędu albo w Google i kliknięcie w pierwszy wynik wyszukiwania.
Jak możemy przeczytać na tej stronie, na terenie miasta jest dostępnych 12 stałych lokalizacji toalet publicznych. O Marhabie już pisaliśmy, pozostałe to:
Jednak tylko w toi-toi możemy "załatwić swoją potrzebę" za darmo. Pozostałe miejsca są wyposażone we wrzutomaty, opłata wynosi 2 zł. Warto więc mieć przy sobie jakieś drobne, inaczej w pośpiechu, ze zdenerwowaniem przebierając nogami i naciskiem gdzieniegdzie w brzuchu, będziemy musieli szukać innego miejsca.
Kiedyś, może nie aż tak dawno, zmuszony byłem skorzystać z toalety dworcowej. Otworzyłem drzwi i zrezygnowałem. Jednak siła wyższa zmusiła mnie do skorzystania. Otworzyłem drzwi palcem przez dziurę po klamce, zamknąłem tak samo i na drzwich był napis "Ja tu byłem Tony Halik" , no i to pewnie jest puenta "świątyni dumania". Magistrat powinien pomyśleć zarówno o mieszkańcach jak i o turystach, bo jak mamy być miastem otwartym to o wszystko trzeba zadbać, a nagła potrzeba zawsze się zdarzy.
A propos publicznych szalet, to polecam wszystkim piękny film "Perfect Days", w którym są dizajnerskie, piękne, czyste toalety w Japonii. To zwiastun, film jest na VOD: www.youtube.com/watch?v=G29Kts_I-BI
Proponuję postawić taki drewniany kibel jak kiedyś stał na dworze przy każdym domu. A plinować jego może sam król
Postuluję istnienie w Krośnie toalet ogólnodostępnych całodobowych. Takich bez pisuardessów (dowolnej płci). Toi-toi mogą być jako toalety gdzieś daleko od głównych ulic, ale w Rynku, na parkingu na Okrzei (blisko centrum) niech będą toalety z prawdziwego zdarzenia. Nie muszą być w stylu japońskim (ubikacja z bidetem) ale niech będą nowoczesne.
Nie dziwię się wcale Panu Radnemu Gabrielowi Zajdlowi - będąc w zeszłym tygodniu na rynku właśnie zastanawialiśmy się z rodziną, gdzie w razie potrzeby moglibyśmy "na szybko" skorzystać z toalety i... jak jeden mąż (5 osób), wszyscy odpowiedziliśmy niemal chórem - nigdzie. Na rynku nie ma ogólnodostępnej, miejskiej toalety. Mieszkańcy nie mają pojęcia, że jest "wynajęta" toaleta w jednej z restauracji, a co dopiero turysta, który musi na "tu i teraz".
Aha i tak pod rozwagę włodarzy - w pewnym momencie podjęliśmy decyzję, że wracamy do domu, ponieważ... tak, moja mama powiedziała - jedźmy do domu, bo... A mieliśmy ochotę jeszcze trochę pobyć (pewnie wydać jeszcze kilka złotych na pierdoły), ale 80-letnia pani wolała do domu.
A - za Toi Toi podziękuję - mamy XXI wiek, a nie XIX, żeby do "wychodka" ;-)
A propos pana konserwatora - pan to lepiej... Szkoda słów - już nie jedną ruderę z czasów wcale nie odległych (na przykład PRL) wartą rozwalenia uznał za zabytek :-(
Gówniana sprawa... a może po prostu to olać :)
Miasto prywatnej zieleni, miasto płatnych toalet.