W poniedziałek (22.03) pracownicy Sądu Rejonowego w Krośnie przy ul. Wolności musieli nagle przerwać swoją pracę. Ktoś zadzwonił pod numer alarmowy 112 z informacją, że w budynku jest podłożona bomba. Przed sądem pojawiły się służby, które zaczęły sprawdzać, czy zgłoszenie jest prawdziwe. Mimo że alarm okazał się fałszywy, do pracy tego dnia już nie powrócono.
Po kilku miesiącach śledczym udało się ustalić, że za całą sytuacją stoi 42-letni Wojciech D., mieszkaniec Krosna, który nie posiada stałego ani tymczasowego adresu zamieszkania.
– Podejrzanego udało się doprowadzić na przesłuchanie. Przyznał się i złożył krótkie wyjaśnienia. Niewiele pamięta z całej sytuacji, nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania ani tego, dlaczego wybrał ten budynek. Mówił, że bardzo żałuje swojego postępowania. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego – mówi prokurator Sławomir Merkwa, zastępca prokuratora rejonowego w Krośnie.
Według ustaleń prokuratury Wojciech D. zadzwonił na numer alarmowy z wiadomością o podłożeniu bomby będąc pod wpływem alkoholu. Jak mówi prokurator Sławomir Merkwa, to dzięki numerowi telefonu, z którego dzwonił sprawca, udało się ustalić kto stoi za tym żartem. – Odszukaliśmy właściciela, a on wraz z drugim znajomym potwierdzili, że taka sytuacja miała miejsce i wskazali, kto dzwonił – dodaje.
Wojciechowi D. postawiono zarzuty z art. 224 a Kodeksu Karnego: „Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".