"Krosno jako przyszłe uzdrowisko" - tak zatytułowany został jeden z rozdziałów publikacji pt. "Ziemia krośnieńska" - wydanej przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze - oddział w Krośnie w 1957 r. Według autora tego rozdziału, doc. Władysława Chajeca, tytuł ten jest uzasadniony, gdyż "są pewne podstawy, aby wierzyć, że w przyszłości powstanie w Krośnie uzdrowisko w pełnym tego słowa znaczeniu" - głównie ze względu na bogactwo wód mineralnych o własnościach leczniczych.
Wysoko zmineralizowane wody podziemne, towarzyszące złożom ropy naftowej i gazu ziemnego występują w północnej i zachodniej części miasta (dzielnice: Zawodzie, Białobrzegi i Turaszówka). W obrębie znajdujących się tam pól naftowych istnieje szereg otworów eksploatacyjnych. Część z nich eksploatuje ropę naftową do dziś, jednak zdecydowana większość została zlikwidowana. Wody mineralne występują na głębokościach od około 300 do 800 m pod powierzchnią.
Prekursorem wykorzystania tych wód w celach uzdrowiskowych był nieżyjący już doc. Władysław Chajec - pracownik Instytutu Nafty i Gazu w Krośnie i kierownik Zakładu Chemii Kopalnianej, następnie także samodzielny pracownik naukowo-badawczy. "W szczególny sposób zajął się wodami przynaftowymi, które przez naftowców były uważane za kłopotliwy odpad i oznakę wyczerpywania się zasobów ropy" - pisał we wspomnieniu ojca jego syn Wojciech Chajec.
Władysław Chajec zajmował się głównie przemysłowym wykorzystaniem wód podziemnych do produkcji jodu i bromu. W roku 1951 opracował doświadczalne podstawy produkcji, za co otrzymał Nagrodę Państwową i patent. 4 lata później w Instytucie Naftowym w Krośnie wytworzono pierwszą beczkę (46 kg) polskiego jodu. Jednak życiową pasją doc. Chajeca stało się wykorzystanie krośnieńskich wód mineralnych w lecznictwie.
Już w latach 1947-1956 "w czynie społecznym" opracował obszerną geologiczno-chemiczną i balneologiczną (badanie pod względem właściwości leczniczych) charakterystykę wód mineralnych Krosna. Jak pisał w "Ziemi Krośnieńskiej", "nie ma w Polsce uzdrowiska, które by już od pierwszych chwil swego istnienia dysponowało tak bogatym, poznanym materiałem geologicznym i geochemicznym. Zawdzięczać to należy tej okoliczności, że działalność wiertnicza poszukiwań ropy i gazu datuje się w tym terenie już od 1890 roku."
Zdaniem naukowca, Krosno charakteryzuje wyjątkowa różnorodność naturalnych wód mineralnych - od słabo zmineralizowanych aż do silnych solanek. Niektóre zalecano do kąpieli, inne - do kuracji pitnej. Władysław Chajec porównał je z wodami znanych uzdrowisk. Okazało się, że nie tylko im dorównują, ale nawet pod pewnymi względami przewyższają. "Np. najsilniejsza solanka "Krośnianka 1" zawiera jodu 10-krotnie więcej niż "Karol" w Iwoniczu, 2-krotnie tyle co Jastrzębie i 4-krotnie w porównaniu z Ciechocinkim" - pisze autor badań. Solanka ta, o całkowitej mineralizacji 45 g/l, samoczynnie wydobywała się z głębokości 627 m z odwiertu "Mac Allan 11".
"Gdy w roku 1967 wybudowano w pobliżu odwiertu Szkołę Podstawową Nr 8 "Dar Górników", Władysław Chajec przedstawił pomysł wybudowania przy tej szkole brodzika solankowego. Zamiar ten wsparła finansowo kopalnia "Wujek", która podczas wakacji przysyłała do tej szkoły dzieci na kolonie. Powstał Społeczny Komitet Budowy Basenu Solankowego, wykonano wykop pod basen oraz - przebiegający w pobliżu obecnego kościoła M. B. Częstochowskiej - rurociąg pomiędzy odwiertem a niecką basenu. Niestety prac do dzisiaj nie dokończono."- pisze Wojciech Chajec.
Drugim odwiertem ponaftowym Krosna, z którego miała być wydobywana woda mineralna, był "Mac Allan 4". W tym odwiercie jest woda wodorowęglanowa, lekko słona o całkowitej mineralizacji ok. 5 g/l, nazwana "Makalanką". Kilka lat temu odwiert ten ostatecznie zlikwidowano.
Jak pisze syn naukowca, "Makalankę" można by porównać do rymanowskiego "Tytusa" lub krynickiego "Zubera". "Krośniankę" można pić jedynie po znacznym rozcieńczeniu i dlatego powinna ona być wykorzystana głównie do leczniczych kąpieli.
W latach 1960 - 1962 okresowo produkowano i rozprowadzano wodę mineralną "Makalanka", natomiast woda z otworu "Mac Allan 11" była wykorzystywana na początku lat 60. do produkcji soli jodkowo-bromkowej.
Mimo pochodzenia z dużej głębokości, wody te nie mają wysokiej temperatury. - Chociaż woda w odwiercie "Mac Allan 11" ma temperaturę ponad 30 stopni, nie można powiedzieć, że jest to woda cieplicza. Można ją co prawda wykorzystać np. do pompy cieplnej, ale nie należy tego wiązać ani z geotermią, ani z basenami jakie są np. na Węgrzech czy na Słowacji - podkreśla Wojciech Chajec.
Wykorzystanie krośnieńskich wód mineralnych Władysław Chajec skrótowo określał mianem budowy "Krosna-Zdroju", jednak chodziło tylko o utworzenie co najwyżej dzielnicy uzdrowiskowej - Zawodzie. Co dziś pozostało z tej idei?
Na zlecenie Urzędu Miasta zespół naukowców z Oddziału Karpackiego Państwowego Instytutu Geologicznego w Krakowie wykonał opracowanie nt. wykorzystania wód mineralnych w rejonie Krosna. Naukowcy przyznają, że chemizm krośnieńskich wód jest stosunkowo dobrze rozpoznany, jednak ich zdaniem - brak jest danych na temat wydajności poszczególnych zasobów.
"Ze względu na fakt, iż wszystkie otwory odwiercone na obszarze antykliny Potoka miały za zadanie ujęcie złóż gazu ziemnego lub ropy naftowej, a przypływy wód do otworów traktowano marginalnie, do istniejących danych hydrogeologicznych należy podejść krytycznie. Informacje na temat chemizmu wód mineralnych, a także dynamiki poszczególnych poziomów wodonośnych oddają tylko w przybliżeniu warunki panujące w złożu." - napisano w opracowaniu.
W celu uzyskania wiadomości na temat zasobów wodnych geologowie zalecają wykonanie szczegółowych badań hydrogeologicznych, czyli odwiertów - najlepiej trzech. Ich koszt może sięgać kilku milionów złotych.
Syn Władysława Chajeca, Wojciech jest zdziwiony, że konieczne są nowe wiercenia. - Do zagospodarowania wód mineralnych Krosna mój tato miał raczej podejście niskokosztowe. To są przecież wody ponaftowe i nigdy nie wiercono celowo w ich poszukiwaniu. Wykorzystywano to, co jest. Owszem były prace oczyszczające, pogłębiające wodę w odwiercie ("Mac Allan 4"), ale nikt nie decydował się na ponowne odwierty - wyjaśnia.
Rozumie jednak inne argumenty geologów, np. że podczas odwiertu istnieje niebezpieczeństwo nieopanowania wytrysku wody, bo rury są już skorodowane. - W odwiercie "Mac Allan 11" woda na powierzchni ziemi ma jeszcze ciśnienie 16 atmosfer - mówi Wojciech Chajec. - Obecnie ta woda jest zaczopowana, ale starsi krośnianie pamiętają jak wypływała samoczynnie i zbieraliśmy tę solankę do kanistrów. Moczyliśmy w niej nogi - dodaje. Odpowiada też na zarzuty naftowców, którzy twierdzą, że są to tylko wody odpadowe, które pojawiają się w większości otworów naftowych. - Nie można twierdzić, że każda taka woda jest dobra. To zależy od składu chemicznego. Właśnie praca mojego ojca polegała na tym, żeby te wody zbadać. Wyniki tej pracy są.
Opracowano na podstawie materiałów Wojciecha Chajeca i Urzędu Miasta Krosna.