Człowiek, który lubi poniedziałki. Niezwykłe historie miłośnika antyków

W pracowni z antykami Zbigniewa Tkaczyka każdy może znaleźć coś dla siebie. Już od progu czuć niezwykły klimat. Tworzą go dzieje bardzo różnych przedmiotów i zamknięta w nich historia Polski oraz innych części świata.
Zbigniew i Urszula Tkaczykowie od lat pasjonują się antykami
Małgorzata Habrat

Dusza artysty 

Wyobraźnię i zamiłowanie do piękna Zbigniew Tkaczyk ma we krwi. Jego 98-letnia mama jest poetką, a siostra absolwentką Akademii Sztuk Pięknych na kierunku malarstwo. Sam również pisze wiersze, jak mówi, głównie „do szuflady”, choć sporo z nich było pojedynczo publikowanych.

Artystyczną duszę pana Zbigniewa widać wyraźnie, gdy wchodzi się do jego pracowni w Krośnie przy ul. Żółkiewskiego 104a. „Antyki, Starocie” – informuje zerwany niedawno przez wichurę szyld prowadzący do budynku z głównej drogi. Choć tak naprawdę u pasjonata niezwykłych przedmiotów można znaleźć wszystko.

W pracowni pana Zbigniewa każdy może znaleźć coś dla siebie
małgorzata habrat

Za kilkoma rzędami wiekowych zegarków i budzików czekających na swoją kolej naprawy, stoi kolekcja mniej lub bardziej współczesnych aniołków. Cały wcześniejszy stół zajmują najróżniejsze przypinki i odznaczenia. Po przeciwnej stronie dominują moździerze, świeczniki, sztućce, przedwojenna porcelana. Są też srebrne lusterka z gromadzącym się przez lata osadem, który według pasjonata antyków nadaje im uroku.

- Prawie wszystkie nowe przedmioty wyglądają podobnie, główne materiały to plastik i szkło. A stare rzeczy mają duszęUrszula Tkaczyk, żona pana Zbigniewa, zdradza jeden z powodów fascynacji starociami.

Działalność z pasją

- Zaczęło się 20 lat temu, kiedy po raz pierwszy pojechaliśmy z żoną na giełdę staroci do Kazimierza nad Wisłą. Tak nam się spodobało, że postanowiliśmy regularnie odwiedzać giełdę i rozkręcić mały interes, żeby zarabiać tym, co kochamy – opowiada pełen pasji krośnianin.

Miłośnik antyków nie gardzi żadną rzeczą. Dowodem na to są współczesne figurki i ręcznie malowane butelki w jego pracowni
małgorzata habrat

Przez lata skup i sprzedaż antyków przynosiła małżeństwu wystarczający dochód i wiele radości. Obecnie, już jako emeryt, Zbigniew Tkaczyk swoją pracownię z antykami prowadzi wyłącznie w ramach pasji. Naprawia, odnawia bardziej zniszczone przedmioty, czasem coś kupi lub sprzeda, nie przekraczając kwoty, na jaką pozwala handlować emerytowi polskie prawo.

Oprócz klientów zainteresowanych wymianą czy naprawą znalezionych rzeczy, pana Zbigniewa regularnie odwiedza bezinteresownie 15 osób. – Urządzamy tutaj czasem narady, rozmawiamy o ostatnich nabytkach – mówi fascynat antyków. – Jest wiele zakręconych ludzi, którzy robią nieprawdopodobne rzeczy – dodaje krośnianin i opowiada o znajomym miłośniku staroci.

- Grześ ma około 200 lamp naftowych, 300 starych żelazek, kilkanaście wiader kluczy... Ale on niczego nie sprzedaje, bo jest mu po prostu szkoda.

Niezwykłe historie

Jak mówi pani Urszula, jej mąż ma podobne podejście - niczego nie da wyrzucić. Jako przykład pokazuje popękany już garnuszek z podobizną cesarza Franciszka, na co właściciel pracowni reaguje oburzeniem. – A skąd wiem, że sam Franz Jozeph z niego nie pił! – mówi, po czym szybko odkłada znalezisko na miejsce.

Różnorodne odznaczenia mogą więcej nauczyć niż niejeden podręcznik do historii
małgorzata habrat

Dla pana Zbigniewa każdy przedmiot ma niezwykłą historię. Zarówno statek będący wierną kopią (oczywiście, bardzo pomniejszoną) okrętu Santa Maria, na którym Kolumb dokonywał swoich odkryć, jak i zupełnie zwyczajny moździerz.

- Kiedyś to dno było płaskie – mówi znawca antyków, podnosząc stare naczynie. – Teraz jest zupełnie okrągłe. A to znaczy, że miliony razy musiało być używane – tłumaczy właściciel. I zastanawia się, kto, co i dlaczego rozrabiał w tym właśnie moździerzu, zarażając swoją ciekawością i wyobraźnią.

Niektóre przedmioty, wcale nie mniej cenne, trafiły do rąk pana Zbigniewa przypadkowo, bardziej z chęci pomocy wcześniejszym właścicielom. – Czasem przychodzą ludzie, którzy chcą sprzedać niepotrzebną im rzecz, bo nie mają pieniędzy na chleb. Żal mi i tych ludzi, i przedmiotów – zwierza się właściciel warsztatu.

Pan Zbigniew przekonuje, że każdy przedmiot ma swoją niepowtarzalną historię
małgorzata habrat

Praca jak marzenie

Dzięki temu, że Pan Zbigniew nie gardzi żadną rzeczą, w jego posiadaniu znalazły się zdobione organki czy pióro ze złotą stalówką. Pasjonat nie tylko umie ocenić wartość pozornie bezużytecznego przedmiotu, ale i nie brakuje mu pomysłów, co z nim zrobić, by uwidocznić jego piękno. Brakuje jedynie czasu, aby wszystkie je zrealizować.

- Kiedy przychodzę rano do pracy, witam się ze wszystkimi przedmiotami, słyszymy nawzajem swój głos. Niektóre rzeczy się domagają, żebym dzisiaj się nimi zajął, bo za długo już stoją zepsute – artysta mówi z rozmarzeniem o swoim codziennym zajęciu.

Nie pracuje tylko w weekendy, dlatego zawsze z niecierpliwością czeka na poniedziałek. W niedzielne popołudnia myśli już o tym, jak pójdzie do warsztatu i znów spędzi dzień w otoczeniu swoich cichych „przyjaciół”.

Każdy miłośnik antyków powinien odwiedzić "Antyki, Starocie"
małgorzata habrat
KOMENTARZE
KOMENTARZE WYRÓŻNIONE
bbbbbb
21.04.2019 20:53

Prawdziwy pasjonat !!!! Pozdrawiam Pana Zbyszka.

bbbbbb
na forum od listopada 2017
ricardo
20.04.2019 20:57

Pan Zbyszek to stary marszand,chociaz i kolekcjoner  skupuje antyki czesc do kolekcji czesc do  odsprzedazy aby odrobine zarobic i dokupic cos ciekawego i wartosciowego, polecam Pana Zbyszka jeszcze on pozostał na tym rynku staroci iz płaci za zakup  bardzo rozsadnie.

ricardo
na forum od grudnia 2017
WSZYSTKIE KOMENTARZE (4)