Na przejście graniczne w Medyce wtacza się wiekowa łada. Rozklekotana, prychająca, ledwo jedzie. Do samochodu podchodzi funkcjonariusz Służby Celnej. Zagląda do środka.
- A co tam pan ma? - pyta wskazując na leżące na tylnej kanapie okazałe zwierzęce futro.
- Bo widzi pan - próbuje tłumaczyć kierowca - to jest łada w wersji deluxe.
Ekskluzywnym pokrowcem dogorywającego auta okazało się sporo warte futro niedźwiedzia brunatnego, gatunku w Polsce chronionego.
Podobnych historii celnicy znają całe mnóstwo. W środę (23.09) dzielili się nimi szczodrze z krośnianami odwiedzającymi miasteczko, które wyrosło na rynku z okazji Dnia Służby Celnej. Przez kilka godzin pracownicy Izby Celnej w Przemyślu opowiadali o wyrafinowanych podstępach przemytników i najdurniejszych ich tłumaczeniach, gdy te znakomite plany waliły się jak domki z kart. O rozkręcaniu aut, śrubka po śrubce, w poszukiwaniu kontrabandy - alkoholu i papierosów. O papużkach Żako ukrytych w plastikowych butelkach i żółwiach stepowych z Kazachstanu przemycanych w pończosze owiniętej dookoła pasa. - Nas już chyba nic nie jest w stanie zaskoczyć. Ani sposoby przemytu, ani późniejsze wymówki - puentowali.
Były także pokazy: eksperymenty w minilaboratorium - namiastce specjalistycznego ośrodka działającego w Przemyślu, jednego z pięciu w Polsce, w którym badane są budzące podejrzenia substancje i towary przewożone przez granicę; a także minipopisy labradorki Diany, która bez trudu wskazała torbę z ukrytymi papierosami oraz jej koleżanki Roxy, która w mgnieniu oka wywąchała środki odurzające zakamuflowane w innym bagażu.
- Nasza siedziba mieści się w Przemyślu, ale mamy placówki także w innych częściach województwa, m.in. w Krośnie, dlatego chcemy zaprezentować naszą działalność mieszkańcom miasta - tłumaczyła wybór Krosna na gospodarza tegorocznych obchodów Edyta Chabowska, rzeczniczka Izby Celnej w Przemyślu.
W ramach obchodów, oprócz miasteczka na rynku, w sali widowiskowej Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza odbyła się uroczysta zbiórka podkarpackich celników. Zaproszono na nią także przedstawicieli instytucji i firm, które na co dzień współpracują ze Służbą Celną.
Zanim uczestnicy zbiórki weszli na salę, w hallu mijali długi rząd sztalug ze zdjęciami. Zilustrowano nimi szeroki zakres obowiązków podkarpackich celników oraz największe ich sukcesy, m.in. 150 kilogramów zatrzymanej na granicy heroiny czy przechwyconą paczkę z kilkoma kilogramami dopalaczy. - Te narkotyki miały trafić na nasze ulice - komentowała Edyta Chabowska.
Treść zdjęć funkcjonariuszka uzupełniała liczbami: - W zeszłym roku zatrzymaliśmy 40 milionów nielegalnych papierosów, 2 tony tytoniu, 15 tysięcy litrów alkoholu. Ponad 73 tysiące różnego rodzaju towarów nie trafiło na rynek ze względu na niespełnienie wymogów dotyczących bezpieczeństwa produktów.
Opisywała także technologiczny postęp, który dokonał się w działaniu służby na przestrzeni ostatnich lat, chociażby o możliwości wcześniejszego zarezerwowania daty i godziny odprawy zorganizowanych wycieczek, czy o stopniowym zastępowaniu stosu papierów e-dokumentami, oszczędzającymi pieniądze, ale przede wszystkim czas przedsiębiorców czy zwykłych obywateli.
W jej opowieści nie zabrakło wątków krośnieńskich: - W ostatnich latach w Krośnie mieliśmy przypadki zatrzymania pięciuset bardzo kiepskiej jakości kart Wi-Fi, które mogły zniszczyć komputery oraz podróbek elektrycznych szczoteczek do zębów, które mogły zniszczyć zdrowie. Przed zeszłorocznymi świętami Bożego Narodzenia przechwyciliśmy na bazarze ponad 100 litrów alkoholu niewiadomego pochodzenia. Jego wypicie mogło się okazać śmiertelne. Nasze akcje w Krośnie to bardzo dobre przykłady na to, że funkcjonariusze Służby Celnej działają nie tylko na granicy, ale także wewnątrz kraju. Wszyscy pracujemy jednak na to, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Polski, aby towary niebezpieczne lub nielegalne nie trafiały na rynek.