Przypomnijmy. Prezydent Andrzej Duda i inni politycy PiS stwierdzili, że LGBT to nie „ludzie”, ale „ideologia”, czym wywołali oburzenie wielu osób i środowisk. Przeciwko takiemu stwierdzeniu zaprotestowała również Helena Biedroń, matka Roberta Biedronia, kandydata na urząd prezydenta Polski. To on jako pierwszy polityk w naszym kraju przyznał publicznie, że jest osobą homoseksualną. Po tym wystąpieniu krośnianka i jej syn zostali zaproszeni do Pałacu Prezydenckiego. Odmówili jednak, twierdząc, że w ten sposób Andrzej Duda chce ratować swój wizerunek w oczach wyborców.
Robert Biedroń skorzystał za to z zaproszenia redakcji Krosno24.pl i był jej gościem w środowy poranek (17.06). Z redaktorem Adrianem Krzanowskim rozmawiał o kampanii, prezydenckich planach i o swoim zdaniu na temat zaistniałej sytuacji.
Zapytany o ostatnie wypowiedzi polityków PiS przyznał, że słowa te są gorszące. – To przekroczenie wszelkiej granicy. Przypomina to historie sprzed 80 lat, kiedy do Auschwitz Birkenau ruszały pierwsze transporty więźniów, również z Krosna. Byli wśród nich Polacy, Żydzi, Romowie, ale również osoby należące do obrażanej przez polityków PiS mniejszości – mówił.
Kandydat na prezydenta Lewicy zwrócił uwagę na to, że dochodzi do takich sytuacji, bo politycy przez lata nie starali się zniwelować stereotypów wokół osób LGBT. – Platforma Obywatelska miała szansę to naprawić, ale przez osiem lat nic w tej sprawie nie zrobiła – zaznaczył.
Na antenie Krosno24.pl Robert Biedroń podziękował też swojej mamie za bohaterskie wystąpienie przed Pałacem Prezydenckim. Jednocześnie potwierdził, że razem z nią nie skorzystał z zaproszenia prezydenta. – Chętnie spotkam się z Andrzejem Dudą, ale najpierw powinien przeprosić miliony Polaków, którzy zostali obrażeni – mówił. – Wszystkim obrażonym ludziom to słowo „przepraszam” po prostu się należy. Prezydent RP przysięgał na Konstytucję, że będzie ich bronił. W Konstytucji jest zapisany szacunek do narodu i równe prawa wszystkich obywateli.
W rozmowie nie zabrakło też odniesień do Krosna. Robert Biedroń często powtarza, że jest chłopakiem stąd, który wychował się na ulicy Kolejowej. – Wiem, czym jest mieszkanie w małym mieszkaniu w wielodzietnej rodzinie – mówi. – Wiem, co znaczy utrata pracy przez rodziców. Taki los spotykał wiele polskich rodzin.
Kandydat na prezydenta Polski wspomniał o problemach mieszkańców Krosna. – Niskie wynagrodzenia, ograniczona oferta kulturalna, smog – to są rzeczy, w których państwo może pomóc np. poprzez budowę tanich mieszkań na wynajem, czy likwidację umów śmieciowych – wskazywał.
Robert Biedroń chciałby odwiedzić Krosno jeszcze przed zakończeniem kampanii prezydenckiej. – Jestem dumny, że wychowałem się na ulicy Kolejowej. To było wspaniałe dzieciństwo, ale też prawdziwa lekcja pokory. Bardzo rzadko pamiętam sny, ale jeśli już, to są one związane z Krosnem. To miasto jest cudowne, kocham je.
Zapis rozmowy:
Polityk podziękował też krośnianom, którzy mu kibicują i zapowiedział otwarcie biura poselskiego w naszym mieście. Na razie jest na etapie poszukiwań odpowiedniego lokalu. – Krosno zmieniło się. Wiem, że można jeszcze wiele rzeczy naprawić i że to wspaniałe miasto, które zasługuje na rozwój.
Robert Biedroń przyznał również, że czas kampanii wyborczej to dla niego okres intensywnej pracy. Stara się wierzyć, że nadchodzące wybory zostaną przeprowadzone w sposób równy, sprawiedliwy i uczciwy. – Jakie one będą, będziemy mogli stwierdzić po ich rozstrzygnięciu. Wiemy, że tej władzy trzeba patrzeć na ręce, że wielokrotnie ona nas oszukiwała.
Na koniec dodał: - Nie jesteśmy skazani na rządy POPiS-u. Możemy wybrać drugą drogę. Tak jak słupszczanie dokonali kilka lat temu odważnego wyboru, tak samo możemy tego wyboru dokonać 28 czerwca. Proszę sobie wyobrazić, co by się wydarzyło, gdyby chłopak z Krosna został prezydentem Polski.