Sprecyzujmy - nasz czytelnik ma na myśli dwa banery: Alicji Zając, kandydatki PiS do Senatu, oraz Stanisława Piotrowicza, kandydata tejże partii do Sejmu. Pierwszy wisi na elewacji jednej z kamienic przy rynku, drugi na ul. Słowackiego. Obydwa pojawiły się w zeszłym tygodniu.
- Nie, nikt się nie starał o pozwolenie na ich powieszenie - informuje dr inż. Marta Rymar, Miejski Konserwator Zabytków, odpowiadając tym samym na jedno z pytań pana Piotra.
- Ale nawet gdyby o taką zgodę wystąpił - kontynuuje Marta Rymar - to i tak by jej nie otrzymał, ponieważ jest to strefa ścisłej ochrony konserwatorskiej i, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, obowiązuje zakaz wieszania banerów w przestrzeni całego zespołu staromiejskiego. Oto pan Piotr ma już komplet odpowiedzi.
Dlaczego zatem banery nadal wiszą? Miejski Konserwator Zabytków tłumaczy, że ich usuwanie odbywa się według ściśle określonej procedury administracyjnej, a ta, jeśli ktoś wykaże się odpowiednią "pomysłowością", tudzież cwaniactwem, może niestety potrwać. Jak długo? Ano na tyle długo, aby twarze kandydatów pouśmiechały się z banerów do przechodniów aż do dnia wyborów.
Marta Rymar zastrzega przy tym słusznie, że nielegalnego powieszenia banerów nie należy automatycznie łączyć z osobami kandydatów. Ci bowiem faktu naruszenia prawa przez właścicieli nieruchomości, na których zawisły ich banery, wcale nie muszą być świadomi.
Mamy jednak nadzieję, że właśnie zostali uświadomieni. I, jako kandydaci do izb, w których stanowi się prawo, odpowiednio na naruszenie prawa zareagują. Ot, taki przedwyborczy test.