Aranżada i Rustykant, czyli krośnianin i jego magiczne wnętrza

Piotr Wais od dziecka był niepokorną duszą, która swojego miejsca szukała blisko natury. To z niej czerpał inspiracje do aranżacji wnętrz restauracji i pubów nie tylko w Krośnie. Wygląd Jamy, Akwarium, Siedmiu Róż i Jasia Wędrowniczka w Rymanowie to jego zasługa. Teraz krośnieński artysta skupia się na tworzeniu rękodzieła.
Pan Piotr zaaranżował wnętrza wielu znanych pubów i restauracji w Krośnie i okolicach. Teraz zajmuje się rękodziełem
Adrian Krzanowski

Piotr Wais jest rodowitym krośnianinem, który jednak wybrał życie poza miastem. - Zawsze ciągnęło mnie w góry i do lasu – mówi. - Jako nastolatek weekendy spędzałem w górach. W wieku 20 lat opuściłem rodzinne miasto i mieszkałem w okolicznych wioskach, często gdzieś pod lasem. Wolę takie miejsca od miejskiego zgiełku.

Zdarzało się jednak, że pan Piotr do Krosna powracał. Jednak po powrocie znowu szukał miejsca, gdzie mógłby znaleźć się bliżej natury. Teraz od czterech lat mieszka w domu pod lasem, który jest jego ostoją.

Smykałkę do artystycznych i plastycznych zainteresowań miał od dziecka. Prawdopodobnie talent odziedziczył po ojcu, który pasjonował się fotografią i wygrywał ogólnopolskie konkursy fotograficzne oraz po dziadku, który rysował. Brat dziadka był rzeźbiarzem.

W szkole podstawowej pan Piotr rysował i malował obrazy, chciał iść do liceum plastycznego. Nie wyszło, został murarzem. Pracował też jako kucharz w jednej z krośnieńskich knajp i wyklejał reklamy na witrynach sklepowych. Mimo to przez te lata sztuki nie porzucił.

W tym roku po raz pierwszy artysta zaprezentował swoje deski do krojenia, stojaki na wino i świeczniki na kiermaszu rękodzielników w czasie Karpackich Klimatów
ADRIAN KRZANOWSKI

Mistrz wnętrz

Przełomowym wydarzeniem dla pana Piotra było wykonanie wnętrza knajpy o nazwie Pubialgina dla znajomej w Gorlicach. Później robił wnętrze dla knajpy Kukła w Krakowie, z którego jest wyjątkowo dumny. - Do zrobienia jej pomieszczeń wykorzystałem kazuby, czyli sąsieki na zboże z okolic Biłgoraja. Są to puste pnie, do końca wydrążone i wyczyszczone. W knajpie zawiesiliśmy je na suficie. Pełniły funkcję ozdobną. Za barem ulepiłem półki, inspirując się Kapadocją.

W Krośnie pan Piotr wykonał wnętrza dla Herbaciarni Siedem Róż, nieistniejących już klubów Akwarium, studenckiego Jama, Baru Monika i Restauracji Kaukaskiej.

Klub studencki Jama znajdował się na krośnieńskim Rynku. Dzisiaj mieści się tam restauracja Pasta&Basta. Jamę założyli Marcin Malecki i Jacek Ukleja. Gdy pan Piotr przyjechał na święta do Krosna z Holandii, gdzie pracował, Jacek Ukleja poprosił, żeby zaaranżował dla nich wnętrze klubu. Skończyło się na tym, że pan Piotr pozostał w mieście. Wykonał wnętrze Jamy, a później Herbaciarni Siedem Róż. Jama stała się miejscem kultowym, gdzie koncertował m.in. Maciej Maleńczuk czy Tymon&The Transistors.

Natomiast wnętrze Restauracji Kaukaskiej wykonał na wzór jaskini. Jest też autorem wnętrz w stylizowanym na graciarnię Jasiu Wędrowniczku i Dworku Weselnym w Bziance oraz kominka w Zajeździe Pod Caryńską w Ustrzykach Górnych.

Prace wykonane przez pana Piotra
FACEBOOK/ARANŻADA/RUSTYKANT

Nie tylko wnętrza

Pan Piotr nie tylko aranżuje wnętrza, ale również buduje piece grillowe, altanki, kominki. Zajmuje się też postarzaniem drewna, a w ostatnim czasie wykonuje deski do krojenia, stojaki na wina, świeczniki, lampy i krzesła Wikingów. Kiedyś fotografował, tworzył też grafiki. Stworzył m. in. cykl zdjęć drukowanych na płótnach, które symbolizowały chorągwie cerkiewne.

- Kształty desek do krojenia wycinam wyrzynarką, a potem obszlifowuję szlifierką, na koniec impregnuję olejem jadalnym np. słonecznikowym lub rzepakowym, żeby drewno nie wsiąkało zapachów i brudu – tłumaczy. - Podobnie wykonuję stojaki na wino, które są wzorowane na krzesłach Wikingów.

I na tym chce się teraz skoncentrować. Razem ze swoją partnerką Halką, która również zajmuje się rękodziełem, planuje tworzyć wspólne projekty, łącząc drewno z ceramiką. Razem stworzyli Rustykanta. Nazwę pan Piotr znalazł przypadkowo. Po prostu szukał wolnej domeny, a rustykant nie dość, że kojarzy mu się z tym, co wykonuje, to jeszcze jest to nazwa krótka i zwięzła.

Rustykant to nie pierwsze studio pana Piotra. Na początku lat 90. założył Studio Przestrzeni i Wyobraźni Aranżadę. Nazwę wymyślił jego kolega Andrzej Boczar w czasie powstawania Restauracji Kaukaskiej.

Pan Piotr w czasie impregnowania olejem deski do krojenia
anna twardy

Inspiracji szuka w przyrodzie

Pan Piotr stara się robić rzeczy unikatowe, a inspiracją dla niego jest przede wszystkim przyroda. To ona przejawia się w jego pracach, czy to w tworzonych wnętrzach, czy rękodziele. - W naturze nie występują kąty proste, dlatego wolę bardziej naturalne i owalne formy oraz kształty – tłumaczy. - Podobają mi się rzeczy, które wyglądają na wyżłobione przez wodę i wiatr.

W tworzeniu wykorzystuje drewno, kamień i glinę. Deski i stojaki robi z drewna orzecha, czereśni czy dębu. Sporą wagę przykłada do detalów. Liczą się też dla niego proporcje, faktury, ciepło lub chłód użytych materiałów oraz światło.

Dlatego jego wzorem do naśladowania jest Antonio Gaudi, hiszpański architekt słynący z wyjątkowych projektów. Marzeniem pana Piotra jest wyjazd do Barcelony, aby zobaczyć twórczość mistrza.

Jak u pana Piotra przebiega realizacja zlecenia? - Najpierw rozmyślam nad tematem. Nie projektuję w programie komputerowym, ale ręcznie rysuję projekty. Na początku pierwsze zamierzenia, czyli co chciałbym w danym miejscu zrobić. Jeśli spodoba się to klientowi, przystępuję do prac. Szczegóły tworzę na bieżąco. U mnie wnętrza powstają po prostu w trakcie.

To, co zaaranżuje, w większości wykonuje sam. Czasami potrzebuje pomocy, więc współpracuje np. z kowalem lub stolarzem przy bardziej skomplikowanych elementach.

Artysta tworzy również krzesła Wikingów. Na zdjęciu również lampy jego autorstwa
fACEBOOK/HALKA IRKA

Dzikość i naturalność

Pan Piotr od młodzieńczych lat jest buntowniczą duszą. W szkole nauczyciele ganili go za długie włosy i kolczyki. Zmuszali do obcięcia włosów, a on golił się wtedy na łyso. W siódmej klasie podstawówki zorganizował próbę strajku przeciwko systemowi komunistycznemu. Strajk się nie udał, a jego przesłuchiwała Służba Bezpieczeństwa.

Spokoju od zawsze szukał w górach. Kiedyś jeździł w Bieszczady, ale zniechęciła go do nich wszechobecna komercja, która się tam wytworzyła. - Drażni mnie w Bieszczadach to, że każdy kto ubierze kapelusz i ma scyzoryk, jest już zakapiorem - mówi. Dla pana Piotra prawdziwymi zakapiorami byli Janusz Zubow, Zdzisław Rados, Jędrek Połonina, czy Henryk Wiktorini.

Bieszczady opuścił ponad 20 lat temu i zafascynował się Beskidem Niskim. - Jest bardziej dziki i ludzie, którzy decydują się tutaj zamieszkać, nie tworzą sztucznych legend wokół siebie. Cenię go za naturalność, dzikość i ładne miejsca.

Jego marzeniem jest wyprawa na Wschód: podróż transsyberyjskim pociągiem i zobaczeniem Indii oraz Nepalu.

Z panem Piotrem można się skontaktować poprzez jego stronę Rustykant na Facebooku.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (4)