Krosno ma wiele atutów, np. piękne położenie, bogatą historię, wiele zabytków, dobrze dzialające instytucje kultury, mądre dzieci i mlodzież (wystarczy spojrzeć na wyniki egzaminów), wielu kreatywnych mieszkańców. Tylko wiele rzeczy trzeba odpowiednio wyeksponować. No i promować w jakiś sposób tych aktywnych, którzy zmieniają miasto. Może jakieś nagrody? Dla właścicieli estetycznych szyldów, dla zakładów pracy, w których szanuje się pracownika, dla lubianych kawiarni, instyucji itp? Nagrody choćby honorowe, ale jakoś promujące kreatywnych, pozytywnych ludzi.Największy problem jest chyba z mentalnością ltych osób, które tylko narzekaja, nie zauważając niczego pozytywnego.
Niektórzy - a czy będzie ich więcej czy mniej, to od nas samych zależy, mamy na to wpływ - mówią, że Krosno jest takie szarobure, ponure, nijakie. Spójrzcie tylko dokoła, mnogość barw, przejrzysty układ, jasne punkty. Po prostu kiedy wszystko powszednieje należy zmienić miejsce, punkt widoku, spojrzeć z innej perspektywy, z pewnej odległości, z góry widać więcej. Jest wiele plusów, jasnych stron. I wielki rynek, który trzeba wypełnić gwarem. Doskonałe miejsce plenerowych spotkań autorskich. Jestem też za przywróceniem handlu na płycie rynku. Czyli tego, na co jest obecnie nałożony zakaz. Nie handlu byle czym. Handlu kontrolowanego, sprzedażą produktów, jakich nie oferują rynkowe punkty handlowo-gastronomiczne, produktów regionalnych, niecodziennych, rękodzielniczych, kwiatów. Kwiatów! To właśnie te atrakcyjne wyroby w sezonie przyciągają zarówno mieszkańców, jak i turystów. Ludzie przyciągają siebie wzajemnie, rozmawiają, dopytują o szczegóły, opowiadają barwne anegdoty i historie. Sprawiają i sobie, i innym radość. Jakie to proste...
Zgadzam się, nagradzanie jest bardziej wartościowe, konstruktywne, budujące dla społeczeństwa, dla poczucia jedności, przynależności niż ciągłe wskazywanie winnych złej sytuacji. Nie kto inny jak sami mieszkańcy mogliby doceniać tych, którzy przyczyniają się do zmiany oblicza miasta. Tak, właśnie ludzie, od środka. Bez zazdrości, złych intencji, podkopywania autorytetów. Na gruncie współdziałania, poczucia, że każdy jest częścią całości, każdy ma głos. Miasto ma przecież łączyć ludzi. Uczestnicząc w życiu publicznym ludzie najlepiej wiedzą, kto się wyróżnia w działaniu na rzecz budowania estetyki i zapewniania funkcjonalności wspólnej przestrzeni. W ten prosty sposób można zagospodarować nawet ludzi, którzy stale na coś narzekają, po prostu okazując im zainteresowanie, uważność.