A'propos pytania, właściwym i celowym, jeżeli już mowa o rewitalizacji strefy rynku, zespołem staromiejskim teraz zwanej, aby ludzie znów zaczęli z przjemnością masowo odwiedzać, zwiedzać, przebywać o każdej porze dnia (i po zmroku), byłoby reaktywowanie imprez w stylu Dnia Grilla, Deserów. Wydarzenia o podobnym charakterze, kulinarnym i artystycznym, jako wspólne dzieło wszystkich restauracji i innych właścicieli z rynku są zawsze przez ludzi wyczekiwane, zapraszają znajomych, jest poruszenie, wszyscy dobrze spędzają czas. Nawet złośliwi przyznają, że tamte miejskie przyjęcia ściągnęły tłumy, tego nie da się ukryć. Skoro sprawidziły się, należałoby uczynić z nich wydarzenia cykliczne. Jeżeli Miasto nie chce z jakichś powodów się włączyć - a to już nieistotne dlaczego, sprawa zamknięta - co stoi na przeszkodzie zaplanować wspólne prywatne przedsięwzięcie właścicieli restauracji z tą niepowatrzalną (bo krośnieńską) ofertą, im powinno najbardziej na gościach i ich zainteresowaniu zależeć.
Patrzę na to zdjęcie transowej podrzędnej margaryny z murzynkiem i mam tylko jedno skojarzenie - myślę, że to właśnie o palmę nadrukowaną na opakowaniu margaryny chodziło Karolowi - a mianowicie z palmą daktylową postawioną kilkanaście lat temu na Rondzie De Gaulle'a w Warszawie. Olbrzymia, sztuczna palma, która z założenia jej twórczyni ma symbolizować i upamiętniać społeczność żydowską stolicy. Mocny punkt. Początkowo jej obecność wywoływała oburzenie, z czasem wrosła w otoczenie Alei Jerozolimskich, dziś nikt sobie nie wyobraża Warszawy bez tej majestatycznej palmy. Jednak o ile nasz rynek również był zasiedlony przez społeczność żydowską i byłoby właściwym trwałe ich upamiętnienie, to taka palma, sztuczna czy żywa, przysadzista, zburzyłaby koncepcję tej zabudowy.