fot. Damian Krzanowski
W czwartek (22.10) Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja ze względu na „duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” jest niezgodna z Konstytucją.
Jest to jeden z trzech przypadków, które dopuszczają w Polsce możliwość przerwania ciąży. Pozostałe dwa to: gdy ciąża zagraża życiu kobiety lub gdy jest wynikiem przestępstwa, czyli gwałtu. Przepisy te obowiązują w Polsce od 1993 roku i uchodzą za jedne z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Politycy Prawa i Sprawiedliwości od kilku lat dążą do całkowitego zakazu aborcji.
Opinia Trybunału Konstytucyjnego wywołała protesty kobiet w całej Polsce, również w Krośnie. - Jestem zła, wściekła. Wyszłam na ulicę, żeby zademonstrować ten sprzeciw. Chcę, żeby w Polsce był wybór, żeby każda kobieta mogła wybrać, czy chce urodzić dziecko, czy bezpiecznie przerwać ciążę – mówiła jedna z protestujących.
- Chcę walczyć o to, żebym miała wybór, czy chcę urodzić dziecko, które nie będzie sprawne fizycznie. Móc zdecydować, czy jestem w stanie podjąć się tego fizycznie, psychicznie i finansowo – dodała inna.
Podczas manifestacji pojawiły się takie hasła jak: „Fanatycy, łapy precz od mojej macicy”, „Wybór nie zakaz”, „PiS OFF” czy „Walczcie z wirusem, nie z kobietami”.
Ostatnie z nich nawiązuje do faktu, że orzeczenie Trybunału wydano, gdy w całym kraju obowiązują obostrzenia związane z epidemią koronawirusa. - Rząd zgotował nam to w strasznie chamski i podły sposób. W czasie pandemii, kiedy nie możemy prostestować tak, jak trzeba – mówiła jedna z uczestniczek. Protest odbył się z zachowaniem bezpiecznych odległości, a uczestnicy mieli zasłonięte usta i nos.
- Bardzo cieszę się, że spotkaliśmy się w tak różnorodnym gronie. Są kobiety, które walczą o swoje prawa i panowie, którzy wspierają nasze wołanie. Są osoby młode, których to bezpośrednio dotyczy, ale też osoby z mojego, starszego pokolenia, które mają córki i są tu w ich imieniu. Każdy głos jest tutaj istotny – mówiła Joanna Sarnecka, inicjatorka spontanicznego protestu.
Prosto z Rynku część kobiet udała się pod biuro poselskie PiS Piotra Babinetza przy ul. Tkackiej. Tam na zakończenie protestu zostawiły transparenty i wieszaki. Są one symbolem narzędzi, którymi w desperacji kobiety będą dokonywać aborcji w tzw. „podziemiu”.
- Chcę mieć prawo do legalnej aborcji. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los. Chciałabym, żeby moje państwo zapewniło mi przede wszystkim bezpieczeństwo, bo jako człowiek mam prawo do życia. Wieszak to nie jest narzędzie chirurgiczne – mówiła Zuzanna, jedna z uczestniczek.
Relację ze manifestu na Rynku można zobaczyć tutaj, natomiast zakończenie protestu pod biurem posła tutaj.