Do samego końca nie było wiadomo, czy młodzież i dzieci wrócą do nauczania tradycyjnego. W końcu zdecydowano, że rok szkolny rozpocznie się tak jak zawsze - 1 września, ale dyrekcje szkół będą musiały wprowadzić pewne obostrzenia zgodne z zaleceniami Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Edukacji Narodowej. Mają one zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Rozpoczęcie roku szkolnego w I LO ("Kopernik") i Szkole Podstawowej nr 14 w Krośnie wyglądało nieco inaczej niż zazwyczaj. Zabrakło uroczystej akademii. Uczniowie od razu rozeszli się do sal, gdzie wychowawcy wytłumaczyli im nowe procedury.
- Staramy się sprostać nowym obostrzeniom. Nie chcieliśmy jednak stwarzać wrażenia twierdzy czy garnizonu. Chcemy zapewnić naszej młodzieży atmosferę, w której będzie się czuła dobrze. Dajemy też sobie parę dni na to, żeby wypracować taki model funkcjonowania, który dałby nam optymalne poczucie bezpieczeństwa – tłumaczy Ryszard Józefczyk, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Krośnie.
Nowe zasady mimo, że uciążliwe, są przestrzegane przez nauczycieli i uczniów. - Można do tego przywyknąć – mówi Krystyna Deptuch, nauczycielka biologii w „Koperniku”. - Wszyscy cieszymy się, że znowu jesteśmy w szkole. Boimy się powrotu do zdalnego nauczania – dodaje.
W I LO uczy się ponad 800 osób. Szkoła została podzielona na strefy. Klasy trzecie przebywają na parterze, klasy pierwsze na pierwszym piętrze, zaś drugie (rocznik podwójny) na drugim piętrze i poddaszu.
Do szkoły każdy rocznik wchodzi różnymi wejściami wprost do przydzielonych szatni. Przed każdym wejściem są postawione pojemniki do obowiązkowej dezynfekcji rąk. - Temperatury nie mierzymy, bo przy około 830 uczniach, którzy muszą wejść do szkoły w ciągu 20 minut, to nie jest możliwe – mówi dyrektor Józefczyk.
Następnie licealiści w maseczkach udają się do swoich sal. - Przeważnie mamy siedzieć w jednej klasie, ale niektóre lekcje są na grupy, np. fakultety albo zajęcia z wychowania fizycznego czy języków obcych. Wtedy połowa klasy zostaje w sali, a druga idzie do innej. Nauczyciele do nas przychodzą – opowiada Filip Głowiński z II klasy liceum.
Sale są wietrzone. Pilnuje tego klasowy dyżurny. Póki pogoda i temperatury pozwalają okna są uchylone cały czas, żeby zapewnić odpowiedni przepływ powietrza.
Ze względu na liczbę uczniów i wielkość sal nie da się utrzymać w nich dystansu społecznego. Nie ma też przymusu noszenia maseczek w klasach. Obowiązuje to na korytarzach. - Czekamy na przyłbice od miasta – mówi dyrektor Józefczyk. - Na razie nasza młodzież przynosi swoje maseczki. Mamy też zapas maseczek dla uczniów, którzy zapomną je przynieść.
W Koperniku nauczyciele nie mają pokoju nauczycielskiego, ale wyznaczone dla siebie gabinety i miejsca, w których mogą przebywać. Poza tym dyrektor wydzielił osobną przestrzeń dla interesantów oraz administracji i zarządzania szkołą.
Barek szkolny ze sklepikiem, który funkcjonował wcześniej, z powodu sytuacji epidemiologicznej zawiesił swoją działalność. W szkolnej bibliotece wprowadzono procedurę kwarantanny dla książek.
Podobnie jak w „Koperniku” jest też w Szkole Podstawowej nr 14 w Krośnie, gdzie uczy się ponad 600 dzieci. Przed rozpoczęciem roku szkolnego rodzice podpisywali oświadczenia, że zgadzają się z zasadami, które będą funkcjonować na terenie podstawówki.
Uczniowie wchodzą do szkoły trzema różnymi wejściami. - Staraliśmy się tak ułożyć podział godzin, żeby klasy zaczynały lekcje o różnych godzinach. Wszystko po to, aby zmniejszyć liczbę uczniów wchodzących naraz do budynku szkoły – tłumaczy Robert Guzik, dyrektor placówki.
Tak samo jak w "Koperniku", uczniowie nie mają mierzonej temperatury. - Może być sprawdzana wyrywkowo, gdy nauczyciel zauważy, że dziecko źle się czuje i podejrzewa, że może mieć gorączkę. Mamy dla takich uczniów izolatkę, z której rodzic w ciągu 45 minut powinien odebrać dziecko – tłumaczy dyrektor.
- Zachowujemy dystans, dezynfekujemy ręce i nosimy maseczki. Cały dzień przebywamy w jednej klasie, nauczyciele do nas przychodzą. Sala jest wietrzona – opowiada o nowej szkolnej rzeczywistości Szymon Zygmunt z ósmej klasy.
Uczniowie zmieniają salę podczas zajęć z języków obcych, wtedy dzielą się na grupy. Natomiast lekcje wychowania fizycznego, póki pogoda na to pozwala, odbywają się na zewnątrz.
W szkole zostały też wydzielone wspólne strefy, głównie z myślą o rodzicach najmłodszych klas. - Mogą oni wejść na teren szkoły i pomóc dziecku w przebraniu się w szatni. Później trafia ono pod opiekę nauczyciela. Do budynku nie mogą wchodzić rodzice klas od drugiej do ósmej – mówi Robert Guzik.
Tylko na korytarzach uczniowie są zobowiązani do zasłaniania ust i nosa. Nie muszą tego robić w salach. Dla zapominalskich szkoła ma zapas jednorazówek. - W większości spotykamy się ze zrozumieniem rodziców. Jeśli jakieś dziecko nie będzie mogło nosić maseczki ze względów zdrowotnych, będzie musiało mieć to potwierdzone zaświadczeniem lekarskim – mówi dyrektor Guzik.
Stołówka w szkole będzie funkcjonowała od 7 września. Ze względów sanitarnych zostanie ułożony harmonogram dla dzieci, aby nie było w niej tłoku. Na terenie stołówki znajduje się sklepik, z którego mogą korzystać uczniowie przestrzegając m.in. dystansu społecznego.
- Sądzę, że dobrze to funkcjonuje i przebywanie w szkole nie jest dużym zagrożeniem dla nas - nauczycieli, uczniów i ich rodzin – twierdzi Sebastian Staroń, nauczyciel języka angielskiego w SP nr 14 i dodaje: - Fajnie znowu poczuć szkolną atmosferę.
Nauczyciele i uczniowie cieszą się z powrotu do szkół. - Wolimy bezpośredni kontakt z uczniami. Możemy wtedy wytłumaczyć im różne rzeczy, ale także oni mają szansę, żeby zadawać nam pytania – mówi nauczycielka Krystyna Deptuch.
Niektórym uczniom zajęcia online sprawiały problemy. - Trudniej było się skupić i zmobilizować. O wiele lepiej jest w szkole. Chociaż większość moich znajomych uważa, że po dwóch tygodniach pewnie wrócimy do domów – twierdzi Michał Smoleń z drugiej klasy liceum.
Innym brakowało rówieśników i nauczycieli. - Tęskniłem przede wszystkim za kolegami. Nie lubiłem zajęć online, bo nikt nie był mi w stanie wytłumaczyć pewnych materiałów. W szkole nauka jest o wiele prostsza - mówi Szymon Zygmunt.
- Brakowało nam motywacji nauczycieli - dodają jego koleżanki Milena Białas i Iza Kokosza, ósmoklasistki.
- Na razie próbujemy wrócić do normalności po kwarantannie i długim czasie lekcji online oraz nadrobić zaległości – mówi licealistka Weronika Karamon. - Przyzwyczailiśmy się już do maseczek, więc aż tak bardzo nam nie przeszkadzają. Przemycie rąk przed wejściem do szkoły też nie jest jakimś dużym problemem.
Z powrotu do szkół zadowoleni są też rodzice. - Cieszę się, że dzieci wróciły do szkoły, bo przez ostatnie pół roku ciężko było pogodzić naukę zdalną z moją pracą – mówi Agnieszka Smoleń, mama drugoklasisty.
W przypadku zakażenia szkoła będzie musiała przejść odpowiednią procedurę. Po ustaleniu z kim zakażony miał kontakt, decyzję o zamknięciu części lub całej szkoły podejmie dyrektor placówki wspólnie z Powiatowym Inspektorem Sanitarnym.
Wtedy uczniowie i nauczyciele znowu przejdą na nauczanie zdalne, tym razem na platformie wspólnej dla wszystkich szkół w Krośnie.
- Jeśli ktoś zauważy u siebie symptomy choroby, powinien zostać w domu – mówi Ryszard Józefczyk, a Robert Guzik przyznaje, że sytuacja jest dynamiczna. - Na razie jesteśmy w strefie zielonej, ale jeśli będziemy w czerwonej, to mamy przygotowane rozwiązania - zapewnia.