Ponad dwa tysiące uczniów stanęło na starcie XLI Olimpiady Geograficznej. Poszczególne etapy stanowiły gęste sito - zostało 122 najlepszych. Przyjechali do Krosna, by walczyć w finale o najwyższe laury (23-26.04).
- Przyjazd do Krosna to już jest fantastyczne wyróżnienie, dowód na to, że należycie do elitarnego grona młodych geografów - do wszystkich olimpijczyków zwracał się dr hab. Zbigniew Podgórski, przewodniczący Komitetu Głównego Olimpiady Geograficznej.
Dlaczego Krosno i "Kopernik"? Wybór tej szkoły nie jest przypadkowy. - 49 uczniów odegrało istotną rolę i poprzez tytuły finalistów i laureatów zapisało się w historii olimpiady. Dziesięciu spośród wymienionych to osoby mające tytuł laureata - tłumaczy Podgórski. - Skoro chcemy, żeby co rusz olimpiada odbywała się w różnych regionach, to w tym regionie nie ma lepszej szkoły.
Jedynym reprezentantem Krosna i I LO w olimpiadzie był Krzysztof Krysa. W olimpiadzie wystartował po raz trzeci, co roku przechodził długą drogę: wygrywał eliminacje szkolne, potem okręgowe, pisał prace, rozwiązywał testy, odpowiadał przed komisjami - zawsze z sukcesem, bo docierał aż do finału. Tak samo w tym roku.
Jest uczniem trzeciej klasy, ale na próżno szukać geografii w jego planie lekcji. Edukację tego przedmiotu zakończył w pierwszej klasie. To, czego się nauczył, zawdzięcza sobie i pomocy swej szkolnej opiekunki - Małgorzaty Podymy, nauczycielki geografii.
Geografią interesuje się od podstawówki. - Kupowałem sobie różne atlasy, przeglądałem mapy, wielu z nich nauczyłem się na pamięć - to mi się bardzo przydaje na olimpiadzie. Nie jest to wiedza, której można się nauczyć z książek, bo podręczniki to zdecydowanie za mało - olimpiada tym się różni od matury. Trzeba wiedzieć właściwie wszystko, mieć takie ogólne wyczucie świata, rozeznanie - podkreśla. Mimo sukcesów w geografii Krzysztof wybrał profil biologiczno-chemiczny, myśli o medycynie. - Geografia to tylko pasja - podkreśla.
Geografowie zdają sobie sprawę, że geografia nie uchodzi za najważniejszy przedmiot w szkole. Co więcej, wydawać by się mogło, że to przedmiot dość łatwy, nie wywołujący w uczniach charakterystycznego dla innych - trudniejszych - ucisku w żołądku. Ale to tylko pozory. - Jak zaczynamy się wgryzać w tę geografię, to ona przestaje już być taka łatwa. Tak jest właściwie z każdym przedmiotem - twierdzi Podgórski.
- Geografia to przedmiot chyba najbardziej przydatny w życiu - mówi z kolei Małgorzata Podyma. - Jedziemy na wycieczkę - musimy wiedzieć jaki jest klimat, pogoda, żeby nawet odczytać trasę na GPS-ie - trzeba znać kierunki świata. To wiedza, która łączy w sobie bardzo dużo informacji. To jest przedmiot interdyscyplinarny. Dobry geograf to taki trochę omnibus. Tylko trzeba chcieć poznawać świat.
- Bez wątpienia geografia to wdzięczny przedmiot - dodaje Zbigniew Podgórski. - Pozwala nam rozumieć to, co nas otacza. Idziemy w góry, widzimy piękny krajobraz. My zaczynamy już patrzeć troszeczkę głębiej: tu jest piach, tu żleb, tam turnie, granie. My ten otaczający nas krajobraz czytamy. To jest fantastyczne, w jakim sensie jesteśmy inni. Nie twierdzę, że lepsi, ale z geografem można pogadać o wszystkim, z innymi osobami już niekoniecznie...