"Zdjęcia to opowieści". Lokalny fotograf z nagrodą Grand Press Photo

Chcąc zdążyć na wschód słońca na bieszczadzkich połoninach, w drogę wyrusza ok. 1:00 w nocy. Wszystko po to, aby wykonać to jedno zdjęcie, które później zdobywa nagrody w konkursach. Oprócz krajobrazów Szymon Muszański kocha fotografowanie ludzi i ich historii. Jedna z jego prac zdobyła ostatnio trzecie miejsce w Grand Press Photo.
- Jest kilka elementów, które trzeba przemyśleć, aby zrobić chociaż jedno dobre zdjęcie – mówi Szymon. – Szczęście, wykadrowanie i szybka reakcja. Wyciągać wnioski ze swoich błędów. Ważna jest też otwartość. Jest sporo trudu
Damian Krzanowski

Nagrodzona fotografia przedstawia Martę, młodą mieszkankę okolic Krempnej w chwili, gdy przytula się do swojego konia. – To była ich pierwsza przejażdżka. Marta oparła się o klacz, zamknęła oczy, zwierzę też i ta scena trwała ze dwie minuty. Tak jakby jedna drugiej chciała podziękować. To nie jest moment do ponownego uchwycenia, bo obie takich emocji już nie powtórzą.

Szymon Muszański poznał bohaterkę swojego zdjęcia trzy lata temu podczas strajku przeciwko budowie zapory Kąty-Myscowa w Beskidzie Niskim. - Marta przychodziła tam ze swoim psem i od razu zwróciła moją uwagę. Okazała się bardzo ciekawą i odważną osobą, która w Beskidzkie Niskim ma swój skrawek ziemi, mały domek, dwa konie i jest szczęśliwa. Odezwałem się do niej rok temu i tak rozpoczęliśmy naszą współpracę.

Takich historii, które są zawarte w fotografiach Szymona, jest sporo. Na konkurs zdecydował się wysłać tylko jedno zdjęcie, bo cały reportaż nie był jeszcze skończony. Jego fotografia zdobyła trzecie miejsce w Grand Press Photo 2024 w kategorii People – Single (Ludzie – Zdjęcia pojedyncze). To jeden z najważniejszych konkursów fotografii reporterskiej w Polsce.

Sama nominacja do Grand Press Photo to było spełnienie marzeń Szymona. A zdobycie trzeciego miejsca mocno go zaskoczyło. Zapowiada, że to jego nieostatnia przygoda z tym konkursem. Na zdjęciu nagrodzona fotografia
DAMIAN KRZANOWSKI
W SKRÓCIE:
  • Szymon Muszański należy do młodego pokolenia fotografów. Pochodzi z Rzepedzi w gminie Komańcza, ale jest mocno związany z Krosnem. Tutaj uczęszczał do szkoły średniej w Naftówce i studiował w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych. Z zawodu jest geologiem i inżynierem produkcji, ale utrzymuje się głównie z fotografii i robienia filmów. Tworzy projekty reportażowe, dokumentalne i reklamowe. Jest też członkiem Fotoklubu Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, który skupia wokół siebie twórców zajmujących się fotografią artystyczną. Jest laureatem wielu polskich i międzynarodowych konkursów fotograficznych, m.in. Grand Press Photo, HumanDOC Proclub Camera czy Ogólnopolskie Biennale Fotografii – Krosno Miasto i Ludzie. Brał udział w fotograficznej zimowej wyprawie na Pop Iwan, szczyt w Ukrainie (ponad 2 tys. m n.p.m.), na którym znajduje się obserwatorium "Biały Słoń".

Wyprawy na szczyt

Na początku było zainteresowanie, ale nie chodziło o wykonywanie fotografii, tylko o aparat. – To urządzenie zawsze mnie fascynowało. Tato miał aparat analogowy, skrzętnie dokumentował nasze rodzinne życie. Swój aparat dostałem na komunię. Później tato kupił mi pierwszą lustrzankę.

Jedną z pasji Szymona jest fotografowanie krajobrazów
SZYMON MUSZAŃSKI

Nauka trwała ok. 9 lat. Na początku były krajobrazy, głównie te bieszczadzkie. Do tej pory Szymon, przeważnie samotnie, wybiera się na połoniny w środku nocy, aby zdążyć na wschód słońca. – Wstaję przed wschodem słońca, aby dojść w zaplanowane miejsce. Czy zrobię dobre zdjęcie? Sporo zależy od pogody. Lubię fotografować, gdy jest mgła, tęcza lub deszcz. To sprawia, że zdjęcie jest ciekawe. Czasami zdarzają się też stracone wyprawy.

Najważniejsza rada dla początkujących? Wziąć aparat i nosić go ze sobą, żeby poczuć, co WAS tak naprawdę interesuje

- radzi Szymon, który zdobywanie wiedzy uważa za nieodzowne dla kogoś, kto chce się zajmować fotografią. Sam czerpał informacje nie tylko z empirii i książek, ale też z rozmów z wieloma doświadczonymi fotografami.

To zdjęcie przedstawiające przelot ptaków nad bieszczadzką granią, to był wielki łut szczęścia Szymona. Nawet ornitolodzy dziwili się, że udało mu się uchwycić taką chwilę na takiej wysokości
SZYMON MUSZAŃSKI

Młody fotograf zaznacza, że w robieniu zdjęć liczy się szczęście, ale też czujność. Czasami, zupełnie niespodziewanie, trafiają się perełki, jak fotografia przedstawiająca przelatujące ptaki nad Przełęczą Orłowicza w drodze na Smerek. Dla Szymona była to zabawna historia, bo nie miał pieniędzy na paliwo, aby zatankować samochód. Mimo to pojechał, ale nie wiedział, jak wróci do domu.

- Poratowała mnie babcia, pożyczając mi 20 zł. Wyszedłem na grań, aparat miałem już w ręku, gotowy do zrobienia zdjęcia. Wystarczyło tylko pstryknąć. Przelot trwał ze trzy sekundy, a ja wykonałem dwa zdjęcia. Później jedno z nich wygrało dwa czy trzy konkursy. Niektórzy ornitolodzy byli w szoku, że coś takiego udało mi się uchwycić na takiej wysokości.

Opowiadanie ludzkich historii

Jednak to, co najbardziej zafascynowało Szymona, to nie fotografowanie urokliwych panoram, ale ludzi i ich historii. – Coraz bardziej się do nich zbliżałem i to widać na moich zdjęciach. Dzisiaj oprócz obrazu liczy się dla mnie historia fotografowanych osób. Długo zajęło mi dotarcie do tego, aby o moich fotografiach myśleć jak o opowieściach.

Najpierw trzeba zdobyć zaufanie swoich bohaterów, żeby wykonać fotoreportaż. - Zawsze otwarcie mówię każdemu kim jestem, co robię i czego oczekuję. Nie chciałbym, aby później jakakolwiek z tych osób poczuła się oszukana i pokrzywdzona.

Aby stworzyć reportaż o wypasie owiec w Beskidzie Niskim, Szymon spędził kilka z dni z pasterzami
Szymon Muszański

Swój pierwszy większy reportaż stworzył w 2017 roku. Było to "Życie na wypasie" opowiadające o pasterzach owiec w Beskidzie Niskim. Szymon spędził kilka dni wśród juhasów, nocując w pasterskiej bacówce, pasąc owce, rozpalając ogień w wędzarni, wytwarzając ser i przede wszystkim obserwując pasterską codzienność.

- Pasterze rozpoczynają dzień przed wschodem słońca. Ich dzienny rytm oscyluje wokół dojenia i wypasania owiec, przyrządzania serów i chronienia stada przed drapieżnikami. To niesamowicie ciężka praca. Do tego niektórzy przez pół roku nie widzą swoich bliskich. Mimo że chodzi o wielkich, silnych fizycznie mężczyzn, jest to dosyć wzruszające.

Kolejny cykl "Końskie życie" opowiadał o ginących zawodach. Do kowala, którego Szymon szukał trzy miesiące, chodził pół roku, zanim mężczyzna zgodził się, aby w ogóle zacząć robić zdjęcia. – Musiałem mu kupić węgiel do kuźni i przynieść kilka razy, bo był trochę nieprzejednany.

Nie tylko rozmawia, ale też pomaga swoim rozmówcom. – Pozbierałem ziemniaki, pomagałem w kuźni i przy owcach. Fotografia z cyklu "Końskie życie"
SZYMON MUSZAŃSKI

Ważne są emocje, nie kolory

Szymon od zawsze marzył też, aby zrobić zdjęcia Bieszczadzkiej Kolejce Leśnej w Cisnej. – Żyły we mnie różne, ciekawe opowieści o niej, które przekazywał mój tato, babcia czy dziadek. Kolejka wiązała ludzi. Nieraz pracowały przy niej całe rodziny.

Obraz kolejki zawsze go fascynował, ale nie miał pomysłu jak do niej dotrzeć. Aż do ogłoszenia konkursu "Podkarpacka Ikonosfera". Tematem był przemysł. Na początku Szymon próbował zrobić reportaż o szybach wiertniczych, ale finalnie zdecydował się opowiedzieć o ciężkiej pracy pracowników Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.

Przez cały czas fotografowania padało. Dla mnie ta pogoda okazała się idealna. Było mokro, wilgotno, a oni cały czas pracowali pomimo tego deszczu. Ciągle się coś działo. To przeniosło mnie do opowieści moich dziadków, którzy jeździli tą kolejką. Sam przejechałem się na parowozie pełnym węgla.

Jeden z bohaterów cyklu o Bieszczadzkiej Kolejce Leśnej
SZYMON MUSZAŃSKI

Wszystkie zdjęcia reportażu są czarno-białe. Dlaczego? – Bo inaczej byłoby na nich tyle kolorów i to one skupiłyby całą uwagę oglądających. A tak najbardziej czytelne są emocje i gesty – wyjaśnia. Cykl zdobył pierwsze miejsce w konkursie.

W stronę filmu

To nie był koniec przygód Szymona z Bieszczadzką Kolejką Leśną. W tym roku pełnił rolę operatora filmowego i drona przy tworzeniu filmu, w którym jest ona tłem. – Ustawiliśmy zabytkowy fortepian z początków XX wieku, z pianistką na pociągu, który jechał, a ona grała. Film jest w fazie montażu.

Do tej pory stworzył m.in. film muzyczny kręcony w Muzeum Cypriana Kamila Norwida w Dębinkach pod Warszawą oraz jest w trakcie pracy nad dokumentem o Maksymilianie Gibadło, bokserze z okolic Krosna. – Wspólnie chodziliśmy do tej samej klasy technikum. On boksuje dosyć dobrze, jest mistrzem polskich juniorów.

Szymon ma sporą kolekcję albumów fotograficznych. – Oglądając takie fotografie człowiek zastanawia się, jak one powstały, co myślał fotograf, robiąc je. Najwięcej nauki daje praktyka
DAMIAN KRZANOWSKI

Tworzenie filmów okazało się dla Szymona o wiele bardziej wymagające niż myślał. - Trzeba być jednocześnie reżyserem, scenarzystą i operatorem, ale to właśnie na tym chcę się skupić w najbliższym czasie.

Twórczość młodego fotografa można śledzić na jego mediach społecznościowych: Facebooku, Instagramie i jego stronie internetowej.

KOMENTARZE
KOMENTARZE WYRÓŻNIONE
tramper
25.06.2024 10:41

Szymon, cieszę się, że o Tobie piszą, jeszcze bardziej, że idziesz tam, gdzie Cię gna. Dlatego życzę Ci powodzenia! i żeby Ci zawsze stykło na paliwo :-)

tramper
na forum od listopada 2017
aga70
24.06.2024 21:49

To szczęście trafić na swoją pasję już jako małe dziecko i potem móc ją rozwijać, bo talent pomaga :). Powodzenia!

aga70
na forum od stycznia 2022
WSZYSTKIE KOMENTARZE (2)