Mateusz (na zdjęciu obok) opuścił mieszkanie przy ul. Staszica w sylwestrowy wieczór. Wcześniej doszło do sprzeczki pomiędzy nim a matką. Wzburzony zabrał ze sobą jej torebkę, w której były dokumenty, m.in. dowód osobisty, legitymacja rencisty i rachunki. Matka zgłosiła ten fakt policji. Od tego czasu syn nie pojawił się w domu.
- Próbowaliśmy do niego dzwonić - mówi Krystyna Kandefer, matka 19-latka. - Sygnał był, ale wyglądało to tak, jakby nie chciał odbierać. Jedyne wieści od syna dotarły do dobrego znajomego matki. Otrzymał on SMS-a mniej więcej takiej treści: "Jestem za granicą. Nie martwcie się. Mateusz". - Ale przecież nie wiadomo czy on to napisał - podkreśla matka. Do głowy przychodzą jej najgorsze scenariusze. Przyjmuje jednak do wiadomości, że syn rzeczywiście mógł wyjechać.
- Martwi mnie to, że się nie odzywa. Najważniejsze, żeby był cały i zdrowy - mówi Krystyna Kandefer. Mateusz chodził do Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 5 w Turaszówce, potem zaczął szkołę ochroniarską. - Nie było z nim problemów - twierdzi matka. Nie potrafi sobie wytłumaczyć jego zachowania. - Mimo wszytko bardzo go kocham i tęsknię za nim - mówi i apeluje do syna: - Daj tylko znać, że nic Ci nie jest...
Rano informowaliśmy o poszukiwaniach krośnianina. Po południu okazało się, że Mateusz odnalazł się w Krakowie u znajomych. Wraca do domu.