O zdarzeniu poinformował nas pan Grzegorz, pasażer samochodu, przed którego maską przemknął volkswagen, passat lub jetta, nie jest pewien, bo raz – pojazd poruszał się z dużą prędkością, a dwa – zdarzenie miało miejsce wieczorem, w sobotę 29 października, przed 22.
Oprócz niego w poruszającym się od ul. Czajkowskiego w kierunku ul. Żwirki i Wigury fordzie mondeo była jeszcze jego żona oraz dwójka dzieci w wieku 8 miesięcy i 4 lat, a także kierujący samochodem szwagier. - Mieliśmy zielone światło, więc wjechaliśmy na skrzyżowanie. Nagle szwagier przyhamował, a mnie ten volkswagen mignął tylko przed oczami. Okropnie się przestraszyliśmy, było naprawdę o włos od tragedii – mimo że od zdarzenia upłynęło kilka dni, na myśl o nim głos wciąż mu drży.
Zajście nagrały kamery miejskiego monitoringu. Widać na nich, jak jadący ul. Podkarpacką od strony Sanoka jasny, prawdopodobnie srebrny samochód wjeżdża na skrzyżowanie, w czasie, gdy na sygnalizatorze pali się czerwone światło. Na wysokości forda mondeo, w którym podróżowała rodzina pana Grzegorza, odbija lekko, chcąc uniknąć zderzenia. Potem odjeżdża, nawet nie zwalniając.
Niestety, jakość nagrania nie pozwala na odczytanie numeru rejestracyjnego pojazdu. Pan Grzegorz zapamiętał zaś tylko jego początek: RSR. Wie, że kierowcy najprawdopodobniej nie uda się odszukać i ukarać. - Chciałem jednak, abyście pokazali to nagranie, żeby uświadomić czytelnikom, jak bardzo trzeba uważać, bo to, że my jedziemy zgodnie z przepisami, jak widać nie wystarczy – mówi.