Ostrzeżenia meteorologów sprawdziły się. Przewidziane na środę (03.02) zamiecie i zawieje śnieżne spowodowane silnym wiatrem skutecznie utrudniły życie kierowcom. O ile aura w centrum miasta nie doskwierała tak mocno, o tyle na bardziej otwartych przestrzeniach było fatalnie.
Wiatr wiejący w porywach do 60 km/h powodował zaspy, w których co chwilę utknął jakiś samochód. Przez kilkadziesiąt minut na skrzyżowaniu ulic: Podkarpacka, Pużaka, Zręcińska unieruchomiony był tir. Korki utworzyły się niemal na całej obwodnicy, a udzielanie pomocy w takich warunkach również nie należało do najprostszych zadań. - Wiatr jest tak silny, że nie można ustać na nogach. Koniec świata - mówili policjanci i strażacy. Na zakorkowanych odcinkach utrudnione było wprowadzenie ręcznego kierowania ruchem, bo widoczność była tylko na kilka metrów.
Do kilku kolizji doszło też w centrum miasta, jedna z nich miała miejsce na ul. Legionów, gdzie zderzył się Fiat Panda i Opel Vectra, druga na ul. Bieszczadzkiej.
Znacznie gorzej było na drogach w powiecie. Tam skierowanych zostało większość sił służb ratunkowych. Np. w Miejscu Piastowym ciężarówki uniemożliwiały przejazd na krajowej dziewiątce. Kiedy udało się usunąć z drogi jednego tira, w poprzek jezdni stanął drugi. Policja i straż pożarna nie nadążała z udzielaniem pomocy.
Nie nadążały też służby drogowe. - Śnieg jest nawiewany na drogi, niektóre odcinki są nieprzejezdne. Na bieżąco przekazujemy informacje drogowcom, gdzie są problemy z przejazdem, ale jest ciężko. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie - mówi Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie.
Kłopoty z nadmiarem śniegu mają sami drogowcy. W środę (03.02) około 13:00 do rowu przy ul. Wisze wpadł odśnieżający drogę pług. Droga była nieprzejezdna, pasażerowie MKS-u zmuszeni byli opuścić autobus i dalszą trasę pokonać pieszo. - Choć nie jest to oszałamiająco długa droga, bo jechaliśmy do przystanku Korczyna Dół, biorąc pod uwagę bardzo silny wiatr i niską temperaturę, nie był to przyjemny, rekreacyjny spacer - zwracał się do redakcji Kuba, jeden z pasażerów feralnego autobusu. - Niestety żaden z kierowców, którym udało się ominąć zakopany pług, widząc nas przemarzniętych, brnących w śniegu, bo drogi były wciąż nieodśnieżone, nie zaproponował podwiezienia - narzekał.
Jak zapowiadają synoptycy, sytuacja będzie się pogarszać.
Informacja powstała dzięki wiadomości przesłanej przez Gorącą Linię w portalu.