Ustalą zasady umieszczania reklam w całym mieście

Od 11 września obowiązuje tzw. ustawa krajobrazowa. Ma pomóc w uporządkowaniu przestrzeni publicznej, stanowić narzędzie w walce z wszędobylskimi, szpecącymi reklamami. Samorządy same muszą jednak stworzyć zasady tej walki. - Już się do tego przygotowujemy - zapewnia Marta Rymar, miejski konserwator zabytków w Krośnie.
Coraz więcej stonowanych reklam pojawia się na rynku

Krosno wojnę reklamom wydało już dawno, co najmniej 8 lat temu. Skupiono się na centrum miasta, na obiektach zabytkowych starówki. Dziś sporo się zmieniło, ale pracy ciągle jest jeszcze dużo.

Kolorowe, kiczowate, często po prostu brzydkie, nierzadko poszarpane - szyldy, reklamy, tablice, banery. Ich mnogość i wątpliwa estetyka tylko nielicznych raziła. Większość krośnian zdawała się przemierzać rynek, przyjmując rzeczywistość taką jaką jest. Narzekali natomiast turyści, bo nie było kadru, w którym oprócz pamiątkowego widoku nie byłoby fantazyjnej czcionki "wszystko po 2 zł" lub krzykliwego menu któregoś z barów.

Nad zabytkami i umieszczanymi na nich reklamach czuwała wtedy delegatura krośnieńska Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu. Czuwała jednak tylko teoretycznie, bo w praktyce panowała jednak w tej kwestii duża samowola. Zbyt duża.

Miasto chciało ją ukrócić, ale nie miało narzędzi. Wzorem innych miast chciało powołania miejskiego konserwatora zabytków, ale Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków długo nie wyrażał na to zgody. Pierwszym krokiem było powołanie w 2007 roku doradcy do spraw ochrony zabytków, dopiero w 2012 wojewoda podkarpacki przekazał prezydentowi Krosna kompetencje dotyczące wydawania zezwoleń na umieszczanie reklam na budynkach zabytkowych, a którymi dotąd dysponował wojewódzki konserwator zabytków. Miejskim konserwatorem zabytków została dr inż. Marta Rymar.

Już 8 lat temu proponowała przedsiębiorcom i restauratorom, by ich reklamy nie były tak krzykliwe, a bardziej estetyczne, stylizowane, wpasowane w zabytkowe obiekty. Propozycje zmian początkowo nie były przyjmowane z entuzjazmem, ale z czasem coraz więcej osób zaczęło bardziej zwracać uwagę na wygląd rynku.

Pojawiały się pierwsze stonowane szyldy i loga, zmieniały się kolory elewacji kamienic, ale też parasoli w piwnych ogródkach. Zmieniło się sporo, nawet w ostatnim czasie: pojawiły się stylizowane loga "Plus" i "Cyfrowy Polsat", Eurobank zdecydował się usunąć kasetony, a zostawić jedynie wklejki w witrynach. Wiele jednak jeszcze jest do zrobienia.

Teraz Miasto ma kolejne narzędzie do walki z reklamami. 11 września weszła w życie tzw. ustawa krajobrazowa. Na jej mocy samorządy mogą ustalać lokalne kodeksy określające zasady umieszczania reklam (nie tylko w rynku, ale w całym mieście), a za nielegalne reklamy przewiduje się czterdziestokrotność opłat reklamowych ustalanych przez gminy.

- Cieszę się, że wejdzie ta ustawa - mówi Marta Rymar. - Mamy nowy prawny dokument, którego możemy używać. Formalnie, zgodę na stosowanie się do tego dokumentu musi wyrazić jednak rada miasta. - Taka uchwała jest już w przygotowaniu - informuje miejski konserwator zabytków.

Kolejnym krokiem będzie ustalenie zasad, według których wydawane będą zgody na reklamy. - Chcemy uporządkować przestrzeń całego miasta, ale też dać mieszkańcom szczegółowe wytyczne gdzie, co mogą stawiać, w jakiej wielkości i kolorystyce, bo przecież nie możemy zabronić wszystkiego - dodaje Rymar.

Przyznaje, że nie będzie to łatwe. Dotąd zasady umieszczania reklam próbowano zorganizować tylko w rynku, teraz dojdzie obszar całego miasta: - To musi być kompleksowy plan. Trzeba będzie przeanalizować całe miasto, podzielić go na strefy, np. przemysłową, zabytkową, osiedla i dla każdego sektora ustalić odrębne zasady.

Opracowanie kodeksu będzie wymagało współpracy kilku wydziałów, np. Drogownictwa, które odpowiada za reklamy w pasie drogowym czy Geodezji, zajmującej się reklamami na gruntach Miasta lub Skarbu Państwa.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)