We wtorek (19.04) około godz. 21.30 policjanci ruchu drogowego, prowadzący kontrolę pojazdów na ul. Bema w Krośnie zauważyli Fiata 126p, jadącego w ich kierunku od strony Jasła. Na widok radiowozu, kierujący "maluchem" zawrócił nagle na jezdni, wyraźnie usiłując uniknąć spotkania z patrolem. Kiedy funkcjonariusze ruszyli za Fiatem, ten skręcił w boczną drogę, starając się uciec w stronę Jedlicza.
Około kilometra dalej, na jednym ze skrzyżowań w Potoku, auto wypadło z drogi i uderzyło w ogrodzenie prywatnej posesji. Zaraz potem, ze środka wysiało czterech mężczyzn, którzy zaczęli uciekać w różnych kierunkach. Po krótkim pościgu funkcjonariusze zatrzymali dwóch z nich, 19-letniego i 21-letniego mieszkańców gminy Jedlicze.
W trakcie dalszych czynności policjanci ustalili, że za kierownicą siedział 17-latek, również mieszkający na terenie tej gminy.
- Chwilę później chłopiec wrócił na miejsce kolizji wraz ze swoją matką i potwierdził fakt kierowania samochodem - relacjonuje Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie. - Przedstawił również umowę, z której wynikało, że "maluch" jest jego własnością. Nastolatek był trzeźwy. Uciekał, ponieważ nie ma prawa jazdy, a samochód ważnych badań technicznych. Bał się odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Ostatecznie konsekwencje będą jednak o wiele poważniejsze. Oprócz kierowania samochodem bez uprawnień, 17-latek usłyszy teraz zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz niezastosowanie się do sygnału policjantów, nakazującego zatrzymanie się. Za te wykroczenia nastolatek odpowie jak dorosły. Grozi mu kara aresztu albo grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat.