Światła na obwodnicy. Po zmianie protestują piesi

Od kilku tygodni na skrzyżowaniu ulic: Czajkowskiego, Podkarpackiej i Składowej inaczej działa sygnalizacja świetlna. Dla kierowców jest korzystniejsza, ale protestują piesi, którzy, by przejść przez ulicę, muszą zatrzymywać się po środku pasów ruchu - w tzw. azylu. Pretensje są na tyle głośnie, że magistrat najprawdopodobniej wróci do starego programu. Zmiany zaszły także na skrzyżowaniu ulic: Wojska Polskiego, Sikorskiego i Bohaterów Westerplatte.
Rozwiązanie, które wprowadzono na tym skrzyżowaniu, z powodzeniem funkcjonuje w dużych miastach, ale w Krośnie piesi uznali je za zbyt niebezpieczne

Od 30 sierpnia ruch na skrzyżowaniu ulic: Czajkowskiego, Podkarpackiej i Składowej jest zorganizowany inaczej. Na głosy mieszkańców nie trzeba było długo czekać.

"Pieszy przechodząc przez ulicę, musi zatrzymać się na wysepce i czekać na następne zielone, kiedy z dwóch stron pędzą samochody oraz tiry" - pisze na forum portalu warszawianka. - "Komuś zdecydowanie brak wyobraźni. Jak można ustawić światła na tak ruchliwym skrzyżowaniu, żeby trzeba było stać na środku dwupasmówki i czekać na zielone światło, żeby opuścić pasy. Trzeba uważać, żeby rozpędzony tir nie przejechał po palcach. Już nawet nie wspominam jakie to ryzyko dla matki z dzieckiem w wózku" - komentuje bajabongo.

Większość negatywnych wypowiedzi pochodzi od pieszych, którzy czują się najbardziej poszkodowani, choć pojawiają się też pojedyncze skargi od kierowców. "Zmiana zupełnie niekorzystna. Wczoraj po godz. 15:00 korek od strony ul. Składowej sięgał aż do ul. Żwirki i Wigury, co się wcześniej nie zdarzało. Poza tym bardzo długo czeka się na zmianę świateł, a światło zielone świeci się zdecydowanie krócej"- pisze elaborated.

Po zmianie wszyscy kierowcy jadący z jednego kierunku mają zielone światło

Wszystkie te argumenty trafiły już do magistratu. - Odbieramy po kilka telefonów dziennie - zdradzają urzędnicy. Zapytaliśmy ich skąd ta zmiana i czemu ma służyć.

- Największy problem był na ul. Czajkowskiego. Kierowcy skarżyli się, że robią się korki. Spowodowane było to tym, że pas dla skręcających w prawo był bardzo krótki i pojazdy, które jechały prosto, blokowały możliwość wyjazdu osobom, które chciały jechać w prawo - informuje Joanna Sowa, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Krośnie. - Aby usprawnić ruch, zdecydowano o zmianie programu sygnalizacji.

Z przeprowadzonej analizy ruchu wyszło, że najbardziej zasadnym dla tego tego typu skrzyżowania będzie sterowanie całymi wlotami. Co to oznacza? - Cały wlot, czyli skręcający w prawo, lewo i jadący prosto z jednego kierunku jednocześnie otrzymują zielone światło. Dla kierowców to bardzo korzystne i bezpieczne rozwiązanie. Zwiększa się przepustowość wlotu, a kierowca widząc zielone światło dla wszystkich kierunków nie zmienia pasa w ostatniej chwili.

Magistrat najprawdopodobniej wróci do poprzedniego programu sygnalizacji

Skąd więc problemy i protesty? - Aby takie rozwiązanie zdało egzamin, było bezkolizyjne, to wszystkie pozostałe wloty muszą mieć światło czerwone. A piesi, po przejściu połowy jezdni, muszą zatrzymać się w azylu - wyjaśnia rzecznik. - Wszystko jest zgodnie z przepisami - uspokaja.

A skąd korki z drugiej strony obwodnicy, sięgające aż do Żwirki i Wigury? - Osoby jadące z "Guzikówki" odkryły, że po tej zmianie łatwiej wyjechać im na obwodnicę przez ulicę Składową niż Witosa. Ruch przeniósł się na to skrzyżowanie - tłumaczy Sowa.

Ten problem akurat łatwo rozwiązać wydłużając nieco czas zielonego światła, ale nie wiadomo czy ta zmiana zdąży być wprowadzona. - Sprzeciw pieszych jest tak duży, że najprawdopodobniej wrócimy do poprzedniego programu sygnalizacji, mimo że nie jest do końca dobry - dodaje rzecznik. Podkreśla, że tego typu rozwiązania stosuje się we wszystkich większych miastach, na skrzyżowaniach, gdzie jest duże natężenie ruchu. W Krośnie niestety się nie przyjęło.

Przy okazji wprowadzono jeszcze jedną zmianę - długo oczekiwane przez skręcających w prawo z drogi krajowej (ul. Podkarpackiej) zielone strzałki.

Ale to nie koniec zmian na skrzyżowaniach. Podczas remontu ul. Wojska Polskiego i fragmentu Sikorskiego, wymieniono sygnalizację świetlną. Wraz z nowymi urządzeniami wprowadzono nowy program. Było to konieczne, bo choć sam układ skrzyżowania jest prosty, bardzo często dochodziło tam do kolizji i wypadków. Szczególnie niebezpieczne było jednak to, że kierowca mający zielone światło musiał uważać na pieszych, którzy mieli światło w takim samym kolorze.

To skrzyżowanie jest teraz przyjazne pieszym. Gdy mają zielone, kierowcy stoją

Tu zastosowano jeszcze inne rozwiązanie - program "all red". Pierwszy raz w Krośnie.

- Oznacza to, że jeśli na skrzyżowaniu nie ma żadnego pojazdu, wszędzie świeci się czerwone światło, zarówno dla aut, jak i dla pieszych. Wszędzie są kamery i kiedy z którejś ze stron nadjeżdża samochód, na dojeździe do skrzyżowania pojawia mu się zielone światło - wyjaśniają urzędnicy.

Niezależnie funkcjonuje cykl dla pieszych: - Jeśli na którymś przejściu pojawi się pieszy i naciśnie przycisk, zielone światło pojawi się na wszystkich przejściach. Samochody będą miały wtedy czerwone światło, nie będzie więcej kolizji z pieszymi.

- W sąsiedztwie są dwie szkoły, rzeczywiście było tam niebezpiecznie dla pieszych. Zdarzyło się nawet, że samochód przejechał pieszemu po stopach - mówi Joanna Sowa. Jedyny minus tego programu to krótkie cykle. Część kierowców narzeka.

Większe problemy są na skrzyżowaniu ul. Żółkiewskiego, Niepodległości, Korczyńskiej i sąsiadującej z krzyżówką ul. Krętą. Sygnalizacja działa, ale w tej chwili jest stałoczasowa - nie funkcjonuje jako inteligentne skrzyżowanie sterowane ruchem za pomocą kamer. Dlaczego?

- Od pewnego czasu jest tam awaria. Co gorsza, specjaliści nie są w stanie jej zdiagnozować, choć wielokrotnie sprawdzono już wszystkie urządzenia, kable, kamery - przyznaje Joanna Sowa.

Problem polegał na tym, że na którymś z pasów nie włączało się zielone światło. Kierowcy stali na czerwonym nawet kilka cykli zmiany świateł, a dla nich zielone się nie zapalało. Kłopoty pojawiały się zarówno w dzień, jak i w nocy i na różnych kierunkach.

Dodatkowy problem to wyjazd z ul. Krętej. Sygnalizacja pojawiła się tam na wniosek mieszkańców, którzy obawiali się, że gdy pojawią się światła na skrzyżowaniu ulic: Żółkiewskiego, Niepodległości i Korczyńskiej, nie będą mogli włączyć się do ruchu. By nie utrudniać tam komunikacji, zielone miało palić się tylko wtedy, gdy ktoś z ulicy Krętej będzie chciał wyjechać. W praktyce wygląda to jednak tak, że na Niepodległości ruch wstrzymywany jest nawet wtedy, gdy samochodu na Krętej nie ma.

- Problem polega na tym, że w bezpośrednim sąsiedztwie skrzyżowania, niemal tuż przed sygnalizacją, swoje samochody parkują mieszkańcy. Kamera ciągle wykrywa te samochody jako oczekujące na zielone światło, więc na Niepodległości zapala się czerwone - tłumaczy rzecznik. - Dlatego najprawdopodobniej po 22:30 wprowadzimy tam światło żółte pulsacyjne, a parking zostanie przesunięty na prawą stronę.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)