Zdarzenie miało miejsce we wtorek (27.04) na ul. Bolesława Prusa (dzielnica Suchodół). Samochód spółki KROeko przeznaczony do opróżniania pojemników na odpady segregowane, tzw. gniazd, zahaczył o linię telefoniczną przebiegającą nad drogą.
Kierowca, gdy tylko zobaczył za sobą przechylający się betonowy słup, natychmiast się zatrzymał, jednak szarpnięty kabel pociągnął kolejne słupy - w sumie aż 8, niektóre nawet w sporej odległości od miejsca zdarzenia.
- Dobrze, że to było rano. Nie było ludzi, ani samochodów to nikomu nic się nie stało - mówią mieszkańcy. - Słupy nie spadały gwałtownie, wyginały się i przechylały.
Na miejsce natychmiast została sprowadzona firma telekomunikacyjna. - Najważniejsze było, żeby jak najszybciej przystąpić do naprawy szkody - komentuje Zygmunt Potopianek, prezes KROeko. Kilkanaście gospodarstw zostało pozbawianych sygnału telefonicznego. - Naprawiają, ale cały czas nie mamy jeszcze telefonów - mówił jeszcze w środę (28.04) jeden z mieszkańców ulicy.
Nie jest pewne kto zawinił w sprawie i kto poniesie koszty naprawy. Będzie to przedmiotem osobnej analizy. - Nasz samochód ma maksymalną wysokość 3,90 m, jest zawsze taki sam. Kierowca jeździł tą ulicą już dziesiątki razy i nigdy nic się nie stało. Nie wiemy dlaczego zahaczył - zastanawia się Zygmunt Potopianek. Mieszkańcy z kolei komentują, że kable zawsze wisiały tam zbyt nisko, niewykluczone, że mogły opaść jeszcze niżej.
Ustawa o drogach publicznych mówi, że minimalna wysokość linii energetycznych i teletechnicznych powinna wynosić minimum 4,5 metra.
Informacja powstała dzięki wiadomości przesłanej przez Gorącą Linię w portalu.