W sobotę około godz. 14 pani Kinga wraz z rodziną skorzystała z wiosennej pogody i zrobiła sobie krótki wypad do Rymanowa. Wróciła cztery godziny później. Okazało się, że w międzyczasie na balkonie doszło do pożaru. Z wystającej poza balkon suszarki, na której wisiało pranie, nie zostało praktycznie nic.
- Kurtki dziecięce, pościel oraz moja odzież sportowa, łącznie 8 kg suchego prania, z czego zostały tylko resztki dwóch kurteczek – pani Kinga pokazuje zniszczone ubrania, upchane do worka na śmieci. - Pożar to "zasługa" sąsiada mieszkającego nade mną – mówi. - Naprawdę niewiele brakowało, żeby stało się coś o wiele bardziej poważnego. Mąż zmienił niedawno linki na suszarce z metalowych na żyłkowe. Całe szczęście, bo szybko się przepaliły i wszystko spadło na trawnik. Ale i tak od ognia zająć się mogły przewody klimatyzatora, a dalej balkon i mieszkanie.
Pani Kinga zgłosiła sprawę na policję. Jak informuje asp. Paweł Buczyński, oficer prasowy KMP w Krośnie, ze wstępnych ustaleń wynika, że ogień faktycznie zaprószył sąsiad mieszkający piętro wyżej. - Doszło do tego w czasie remontu mebli, który mężczyzna wykonywał na balkonie. Przecinał śrubki szlifierką, a iskry wydobywające się w czasie cięcia opadały poza balkon. W pewnym momencie zajęło się od nich wiszące na suszarce pranie – relacjonuje.
Do zdarzenia nie wezwano straży pożarnej. - Gdy sprawca zorientował się, co się stało, ugasił leżące na trawniku pozostałości ubrań – mówi asp. Buczyński, dodając, że oprócz prania ogień uszkodził także antenę satelitarną znajdującą się na jednym z niższych pięter oraz świeżo wyremontowaną elewację bloku.
Sprawca zaprószenia zapewnia, że jest gotowy do naprawienia szkód. Do administracji osiedla wpłynęło już pismo, w którym zobowiązał się pokryć koszty remontu elewacji. Deklaruje także, że zapłaci za zniszczone pranie.