Sarny przebywają na krośnieńskim lotnisku od wiosny 2014 roku. Prawdopodobnie zostały na nim zamknięte w czasie wykonywania ogrodzenia wokół obiektu. Na rozległym, częściowo porośniętym wysoką trawą, krzakami i lasem terenie miały bardzo dobre warunki do życia, dlatego ani myślały się stamtąd wynieść.
Podjęta przez straż miejską i strażaków z OSP próba ich wypłoszenia zakończyła się połowicznym sukcesem. - W akcji udział wzięło około 50 osób i kilka samochodów. Na odcinku około 200 metrów ściągnęliśmy siatkę i szliśmy od ul. Zręcińskej w kierunku Suchodołu. Z lotniska uciekło wówczas 12 saren, ale 4 zostały – przypomina sobie Tomasz Wajdowicz, komendant krośnieńskiej straży miejskiej.
Stado odtworzyło się jednak. Od jesieni 2016 roku ma stałą liczbę 9 zwierząt. O ile jeszcze do niedawna sarny nie stanowiły większego problemu, bo jak twierdzili piloci i zarządca lotniska, unikały kontaktu z ludźmi, a tym bardziej emitującymi hałas samolotami, tak teraz, po wybudowaniu utwardzonego pasa startowego, powróciło pytania o możliwość ich dalszego przebywania na terenie obiektu.
Z pytaniem tym zwrócił się do nas pan Stanisław, który regularnie widuje stadko saren w czasie przejazdu ul. Zręcińską. - Czy zwierzęta nie stanowią przeszkody w odbiorze lotniska przez Urząd Lotnictwa Cywilnego? - zastanawia się.
Katarzyna Bęben, prezes zarządzającej obiektem spółki Lotnisko Krosno, odpowiada, że nie. - Wydany przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej NOTAM informuje o ich obecności na terenie lotniska – mówi. - NOTAM to dokument zawierający informacje o danym lotnisku, m.in. o występujących na nim zagrożeniach, z którym piloci powinni się zapoznać przed lotem – wyjaśnia. I dodaje, że ostrzeżenie wydane dla lotniska w Krośnie nie stanowi podstawy do odmowy certyfikacji nowego pasa przez Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC). Zapewnia przy tym, że sarny nie spowodowały dotychczas żadnego zagrożenia w ruchu lotniczym.
Niemniej jednak szefowa spółki zwróciła się do magistratu z wnioskiem o zgodę na podanie sarnom środka czasowo usypiającego, a następnie ich przeniesienie poza teren lotniska. Urząd najprawdopodobniej przychyli się do wniosku, bo jak przyznaje Iwona Walaszczyk, naczelniczka Wydziału Ochrony Środowiska, w obecnej sytuacji saren na lotnisku być nie powinno.
Sam proces certyfikacji pasa startowego powoli dobiega końca. ULC nie zgłosiło żadnych uwag dotyczących realizacji inwestycji, a jedynie poprosiło o dopracowanie szczegółów administracyjnych. - Chodzi na przykład o zmianę rodzaju pliku, w jakim dostarczyliśmy mapę lotniska – precyzuje Katarzyna Bęben. Pas powinien otrzymać certyfikację w ciągu kilku, najwyżej kilkunastu najbliższych dni.