W pierwszym meczu żużlowcy z Krosna ponieśli sromotną klęskę. W niedzielę 19 maja 1957 roku na własnym torze ulegli drużynie AMK Kraków 17:38. "W meczu o mistrzostwo III ligi zawodnicy Legii Krosno wygrali tylko jeden bieg, a trzy zremisowali" - relacjonowały Nowiny Rzeszowskie.
Po meczu, który rozegrany został trzy tygodnie później, w Krośnie zapanował zgoła odmienny nastrój. Legia po raz pierwszy odniosła zwycięstwo w mistrzostwach żużlowych, pokonując Ślęzę II Wrocław 29:23, informowała ta sama gazeta.
W obydwu meczach po 3 punkty zdobył Edward Węklar, wówczas 24-latek. - Zwłaszcza pierwszy mecz był trudny, odbijaliśmy się od bandy, ale jakoś jechaliśmy - wspomina. - Potrenowaliśmy jednak trochę i z każdym meczem było coraz lepiej. W następnym sezonie, w 1958 roku, regularnie wygrywaliśmy na własnym torze i całkiem nieźle jeździliśmy na wyjazdach. Na dowód swoich słów wyciąga z szafy kartonowe pudełko, w którym niczym relikwie trzyma zeszyt z wycinkami prasowymi – wynikami meczów żużlowych: Legia Krosno – Cracovia 47:30, Legia – LPŻ Lublin 43:34, Legia – LPŻ Gdańsk 51:26, itd.
Kariera Edwarda Węklara urwała się nagle. W czerwcu 1959 roku podczas meczu Legii ze Stalą Rzeszów uległ poważnemu wypadkowi. - Miał do nas przyjechać Gdańsk, ale oddał mecz walkowerem. Zaprosiliśmy więc chłopaków z Rzeszowa, ponieważ chcieliśmy rozegrać jakiś mecz, bo jak w Krośnie był żużel, to było prawdziwe święto, tłumy ludzi na niego przychodziły. W 5. biegu zawodnik Stali Nazimek przedłużył sobie prostą na łuku i mnie zahaczył, a ja wpadłem w naszego żużlowca Jakubowskiego. Obaj trafiliśmy do szpitala. Miałem złamaną nogę i kręgosłup, ale na szczęście bez przerwania rdzenia. Nigdy już jednak nie wsiadłem na motocykl żużlowy. Szkoda, punktowałem coraz więcej i coraz częściej jeździłem w 13. biegu. To był ostatni bieg, w którym startowali najlepsi zawodnicy meczu - opowiada, a mimo że od tamtych wydarzeń upłynął szmat czasu, w jego głosie wciąć pobrzmiewa nuta goryczy.
- Tu jestem ja, tu Wiesiu Kręt, tu Romek Gąsior, tu Witek Błażejowski, ten to mój brat Kaziu, potem Włodek Niezgoda i Andrzej Winch - identyfikuje młodych mężczyzn w żużlowych kombinezonach, uśmiechających się nieustraszenie na czarno-białej fotografii sprzed kilkudziesięciu lat. To zdjęcie pierwszej drużyny Legii Krosno, która uformowała się w 1956 roku.
To zdjęcie oraz wiele innych fotografii i pamiątek Edward Węklar udostępnił Muzeum Podkarpackiemu w Krośnie. Można je oglądać na otwartej w czwartek (14.04) wystawie „Z wilkiem na plastronie. 60 lat krośnieńskiego sportu żużlowego”. Oprócz niego swoje pamiątki oraz sprzęt przekazali inni, byli i obecni zawodnicy oraz ich rodziny, a także działacze i miłośnicy krośnieńskiego klubu. Wypełniają one dwie muzealne sale – eksponaty zgromadzone w pierwszej dotyczą okresu od momentu powstania sekcji żużlowej w Krośnie do roku 1969, gdy rozwiązano ją z powodu kłopotów finansowych, sprzętowych i kadrowych, zaś w drugiej sali poznać można dzieje klubu od 1988 roku, kiedy Krosno powróciło na żużlową mapę Polski.
Jest na niej do dzisiaj. Pewnie dlatego, że żużel ma w regionie prawdziwą armię wiernych kibiców. - Mecze żużlowe od lat cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem mieszkańców zarówno Krosna jak i pobliskich miejscowości. Dźwięk motocykli żużlowych wpisał się w charakter miasta, a wielu ludzi nie wyobraża sobie letniego niedzielnego popołudnia bez podziwiania zawodników startujących na czarnym krośnieńskim torze - unaocznia popularność żużla w Krośnie Łukasz Kyc, kierownik Działu Historycznego w Muzeum Podkarpackim, kurator wystawy.
- Cieszę się, że historia żużlowa w mieście cały czas trwa i chciałbym, abyście państwo nadal wierzyli w nasz speedway i uczestniczyli w zawodach - zachęcał z kolei podczas wernisażu Janusz Steliga, prezes Krośnieńskiego Stowarzyszenia Motorowego. - A organizatorom wystawy dziękuję, że stworzyli dla nas tutaj, w muzeum, tak piękne żużlowe widowisko.
Wystawę można zwiedzać przez najbliższe dwa miesiące.