Palisz przed wejściem do szpitala? Nie możesz, to zakazane

Według palaczy schody nie są jeszcze terenem szpitala i w najlepsze puszczają dymka tuż pod głównymi drzwiami do lecznicy. Choć nie mogą tego robić, czują się bezkarni, a reszta musi wdychać tytoniową chmurę.
Za palenie na terenie szpitala grozi 500 zł grzywny. Jak się okazuje, zakaz jest jednak martwy
Dawid Iwaniec

Na terenie szpitala obowiązuje całkowity zakaz palenia i nie ma wydzielonych żadnych stref dla palaczy. Schody przed wejściem oczywiście także objęte są zakazem

Z bezsilności pani Monice opadły wreszcie ręce. Od czasu do czasu odwiedza szpital przy ul. Korczyńskiej i za każdym razem musi przejść przez tytoniową chmurę, która niezawodnie kłębi się tuż obok wejścia głównego.

Niestety, charakter ma taki, że walczyć z nią może tylko wzrokowo: przystaje na chwilę i rzuca palaczom wymowne spojrzenie, ale ci nic sobie z tego nie robią i w najlepsze buchają dymem, który, gdy odpowiednio zawieje, okadza wielki znak zakazu palenia, wiszący na filarze.

- Nie umiem im zwrócić uwagi, ale nie mogę znieść tego widoku. Toż to nie tylko miejsce publiczne, ale szpital! Naprawdę nikt nie może tego upilnować i wszyscy musimy wdychać dym? - dziwi się brakowi reakcji władz szpitala.

Przed wejściem do szpitala niemal non stop stoją palacze
Dawid Iwaniec

Na pierwszego palacza nie muszę długo czekać.
- Zdaje się, że tutaj nie wolno palić - zwracam uwagę starszemu panu.
- Że jak? - dziwi się i wskazuje dwie wciśnięte między murkiem a filarem puszki po mleku skondensowanym, w których tlą się jeszcze niedopałki. - Przecież popielniczki są.
- I znak zakazu palenia jest - wskazuję tablicę, której ciężko nie zauważyć, a która ostrzega, że palenie na terenie zakładu opieki zdrowotnej może słono kosztować.
- Ale to nie jest teren szpitala, tylko schody - wzrusza ramionami.

- Czy przed wejściem można palić? - pytam w punkcie informacji w hallu głównym. Tłumaczę, że z palącym tuż pod drzwiami panem najwyraźniej inaczej rozumiemy granice terenu szpitala.
- Nie można. Schody to także teren szpitala - rozwiewa wątpliwości portier. - Zwracam palącym uwagę, ale nie zawsze ich widzę.

Dymka pod drzwiami puszczają także sami pacjenci
Dawid Iwaniec

- A jednak nie można tutaj palić - wracam i oznajmiam rozmówcy.
- A niby czemu? - wtrąca się "nowy" palacz, bo w międzyczasie ich liczba potroiła się.
- Bo to teren szpitala. Poza tym stoi pan tuż pod wejściem, nie pomyślał pan, że może inne osoby nie chcą wdychać dymu? Ja nie chcę i proszę to uszanować - odpowiadam.
- Zdrowia! - dżentelmen zaciąga się i bucha siwą chmurą.

O oficjalne stanowisko w sprawie palenia pod drzwiami prosimy dyrekcję placówki. - Na terenie szpitala obowiązuje całkowity zakaz palenia i nie ma wydzielonych żadnych stref dla palaczy. Schody przed wejściem oczywiście także objęte są zakazem - potwierdza Bożena Skrzypczyk, kierownik Sekcji Organizacji i Marketingu lecznicy.

- Zakaz zakazem, ale z jego egzekwowaniem jest gorzej - zauważamy.
- Cóż, powiesiliśmy znak zakazu, więc pacjenci czy ich rodziny palą w tym miejscu na własne ryzyko, finansowe i zdrowotne - mówi.

Ulubione miejsce palaczy znajduje się przy głównym wejściu do lecznicy. Osoby niepalące muszą wdychać papierosowy dym
Dawid Iwaniec

Następnego ranka nic się nie zmienia. Tuż obok drzwi dwóch panów spala spokojnie po papierosie, a tytoniowa chmura wita wszystkich wchodzących do szpitala, bo palacze nie widzą potrzeby odsunięcia się nawet o tych kilka metrów. Upomnienia wzrokowe nie działają, a żadnych innych nie ma.

Gdy kończą, wciskają niedopałki do szpetnych puszek, które stoją w najlepsze. Przynajmniej pety nie lądują pod nogami.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)