Gdyby chciały wystawić "Dziadka do orzechów" poza Krosnem, na spektakl musiałyby dojechać dwoma autokarami. Wypełniłyby je niemal do ostatniego miejsca, tak jak szczelnie wypełniły scenę w RCKP, na której właśnie zaprezentowały balet kosztujący je kilka miesięcy ciężkich przygotowań.
Na koniec występu ustawiają się rzędach – od 5-letniego drobiazgu, tańczącego z adekwatnym do wieku urokiem, po nastolatki, których występ można by już poddać fachowej ocenie. Ponad 90 – tyle ich jest. Tyle dziewczyn ćwiczy w Krośnie taniec klasyczny, najtrudniejszą z tanecznych sztuk.
- To chyba sporo, prawda?
- Sporo to miałam chętnych do tańczenia dziewczyn, których nie mogłam przyjąć do grupy w tym roku - około 50 – odpowiada Monika Waga, opiekunka wszystkich podzielonych na grupy wiekowe baletnic.
Pierwszą grupę baletową Monika Waga – była tancerka m.in. Teatru Muzycznego w Lublinie i warszawskiego Teatru Sabat Małgorzaty Potockiej – utworzyła w 2011 roku. Z każdym rokiem przyjmowała koleje gotowe ćwiczyć "klasykę" dziewczynki i tak przez 5 lat działalności przy RCKP doczekała się 5 grup tancerek. W "Dziadku do orzechów" – spektaklu baletowym, który miał swoją premierę w kwietni br., a powtórzony został z okazji Dnia Dziecka - wystąpiły wszystkie.
- To pierwszy tak duży spektakl – opowiada opiekunka dziewczyn. - Z pierwszymi grupami ćwiczyłyśmy, a następnie prezentowały pojedyncze układy. Dążyłam jednak do tego, aby zrobić coś więcej, przygotować kiedyś porządny spektakl, w którym oprócz choreografii byłaby także scenografia. W 2014 roku wystawiłyśmy "Cztery pory roku", a rok później "Brzydkie kaczątko". W nich nie było jednak jeszcze scenografii, po prostu goła scena, ale w tym roku "Dziadek do orzechów" jest już, można powiedzieć, profesjonalny.
Przygotowania do premiery rozpoczynają się we wrześniu. Monika Waga podejmuje wówczas decyzję, nad jakim spektaklem dziewczyny będą pracować przez najbliższych osiem miesięcy, wymyśla dla nich układy taneczne i główkuje nad scenografią. Potem zostaje już tylko praca.
- Bardzo ciężka, bo to jest bardzo trudny taniec, tym bardziej cieszy mnie, że tyle dziewczyn złapało tego bakcyla – tłumaczy Monika Waga. - Niezwykle ważne w tańcu klasycznym jest przygotowanie ciała. Nie da się go zatańczyć, jeśli nie jesteś doskonale rozciągnięta. Efekt byłby pokraczny, niedociągnięć nie dało by się ukryć, tak jak w jakiś stopniu można to zrobić w innych rodzajach tańca. Dlatego właśnie trzeba zaczynać ćwiczyć w odpowiednim wieku. Ja zaczynam z dziewczynkami mającymi po 5 lat, ale w ich przypadku można mówić bardziej o pewnego rodzaju obyciu – z treningami i ze sceną, zaś odpowiedni wiek na klasykę to około 10 rok życia.
Dziewczyny, w zależności od wieku, trenują raz lub dwa razy w tygodniu, po godzinie lub półtorej. Monika Waga nie ukrywa, że to trochę zbyt mało, aby mówić o profesjonalizmie czy karierze zawodowej. Ale, zaznacza, wystarczająco dużo, aby rozwinąć u dzieci wrażliwość i poczucie estetyki, a także pomóc im zadbać o postawę ciała, koordynację i ogólną sprawność. I poczuć, że biorą udział w czymś ważnym, nad czym pracują przez szmat czasu.
- To poczucie wzmagają naprawdę fantastyczne warunki, zwłaszcza doskonałe zaplecze – scena, sale do ćwiczeń czy garderoby, które mają do dyspozycji w RCKP – podkreśla instruktorka. - Jako zawodowa tancerka rzadko kiedy miałam do dyspozycji taką bazę. To trzeba naprawdę docenić.
Dziewczyny najwyraźniej doceniają te możliwości i czują się zmobilizowane do pracy. - Bardzo rzadko zdarza się, aby któraś z nich rezygnowała po kilku treningach. Zostają i decydują się na tę ciężką pracę – w głosie Moniki Wagi czuć satysfakcję.
Po ciężkim sezonie zbliża się czas odpoczynku. Na wakacjach opiekunka grup baletowych planuje zorganizować kursy dla dziewczynek (jeśli zgłosi się chłopiec, to, zapewnia, na pewno mu nie odmówi, bo cały czas czeka na męski pierwiastek w grupie), które chciałyby spróbować swoich sił w tańcu klasycznym. - Jesienią chciałabym przyjąć może nawet dwie grupy, ale tylko najmłodszych tancerek. W przypadku starszych dzieci, tych które tańczą już kolejny sezon, różnica w umiejętnościach może być niemożliwa do zniwelowania – tłumaczy.
Potem zacznie się kolejny rok wytężonych treningów, zakończony wiosenną premierą. - Chciałabym, abyśmy docelowo miały repertuar spektakli, które będziemy prezentować w zależności od pory roku czy wydarzenia – rysuje plan na najbliższe sezony.
- Poziom? – Monika Waga zamyśla się przez chwilę – oczywiście, że chciałabym, aby był coraz wyższy, ale w pewnym momencie dojdziemy do takiego etapu, za którym nie będzie można zrobić już nic więcej – najstarsze dziewczyny, te z największymi umiejętnościami, będą szły na studia i rozjadą się po Polsce.
Ich opiekunka jest jednak pewna, że raz złapany bakcyl "klasyki" nie wyjdzie z nich już nigdy. - Przygoda z baletem to doświadczenie na całe życie – mówi.