Nie chcemy takiego konserwatora

Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał cały obszar krośnieńskiego Starego Miasta do rejestru zabytków. Władze miasta obawiają się, że taka decyzja zniweczy wszelkie plany inwestycyjne, od wymiany nawierzchni ulic do budowy Centrum Dziedzictwa Szkła włącznie. Biorąc pod uwagę fatalne relacje kierownika krośnieńskiej delegatury Urzędu Ochrony Zabytków Antoniego Bosaka z samorządem, ale i prywatnymi właścicielami zabytkowych obiektów, obawy są uzasadnione.
Antoni Bosak - kierownik delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krośnie

Walory historyczne Krosna są niepodważalne. Jakkolwiek poszczególne obiekty zlokalizowane na Starym Mieście znajdują się już w rejestrze zabytków, Podkarpacki Wojewódzki Konserwator Zabytków postanowił wpisać na listę zabytków nieruchomych cały ten obszar. Chodzi o cały zespół staromiejski ograniczony ulicami Podwale i Legionów wraz z Placem Konstytucji 3 Maja.

Taki wpis gwarantuje zachowanie historycznego układu urbanistycznego tej części miasta. Tak przekonywała na spotkaniu (21.08) jeszcze przed podpisaniem dokumentów dr Grażyna Stojak, Wojewódzki Konserwator Zabytków. - To jest dbanie o rzeczy zasadnicze, które wpływają na układ urbanistyczny: nawierzchnia, szerokość drogi, elewacje budynków, ich kształt, bryła, dach - wylicza. - Natomiast to co jest wewnątrz budynku, jeśli nie jest on indywidualnie wpisany do rejestru zabytków, nie podlega ochronie - podkreśla.

Spotkanie na temat wpisania całego Starego Miasta do rejestru zabytków (21.08). Decyzja Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków już w tej sprawie zapadła

Grażyna Stojak przypomina, że Krosno jest jedynym miastem na Podkarpaciu, które nie ma wpisanego do rejestru ani jednego układu urbanistycznego, a na liście indywidualnych zabytków widnieje tylko 100 obiektów. - Dla porównania Przemyśl ma 1500. Zaległości są ogromne - twierdzi.

Od kilku lat krośnieńskie Stare Miasto jest placem budowy. A to remont poszczególnych kamienic, a to rozdział kanalizacji, wymiana części nawierzchni czy budowa biblioteki PWSZ. Na tym nie koniec, bo w planach władz miasta jest cała rewitalizacja Rynku, w tym: adaptacja wieży kościoła farnego dla celów ruchu turystycznego, przebudowa ciągów pieszych płyty Rynku oraz uporządkowanie elementów małej architektury i zieleni, remont i wystrój podcieni, oświetlenia i przyległych ulic. Do tego dochodzą jeszcze inwestycje związane z Centrum Dziedzictwa Szkła, czyli przebudowa budynku Biura Wystaw Artystycznych oraz adaptacja piwnic przedprożnych znajdujących się po zachodniej stronie Rynku. Doliczyć należy także indywidualne inwestycje prywatnych właścicieli kamienic.

Planów co do centrum miasta jest ogrom. Wpisanie go do rejestru zabytków może oznaczać co najmniej utrudnienia w realizacji tych zamierzeń, zarówno miejskich jak i prywatnych, a najgorszym scenariuszem jest ich całkowita blokada. Tego właśnie obawiają się władze miasta.

- Naszym zadaniem jest ochrona zabytków - tłumaczy Grażyna Stojak. - Ale my nie zamierzamy ich niszczyć - przerywa Stanisław Słyś, przewodniczący Rady Miasta. - Więc nie ma co robić dramatu z wpisem - odpowiada konserwator.

W praktyce realizacja inwestycji może okazać się jednak bardzo trudna, ponieważ każdy plan, projekt będzie musiał przejść przez ręce konserwatora zabytków. - To kolejny organ, z którym trzeba wszystko uzgadniać. To oznacza dodatkowy czas - mówi Zbigniew Piwka, kierownik Biura Rozwoju Miasta. Najwięcej zależy jednak od dobrej woli drugiego człowieka. Tej może zawsze zabraknąć. U podstaw obaw władz miasta o powodzenie tych zamierzeń leżą dotychczasowe doświadczenia we współpracy z kierownikiem krośnieńskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków - Antonim Bosakiem.

Najlepszym przykładem może tu być planowana budowa dwupasmowego ronda na skrzyżowaniu ulic: Krakowskiej, Piłsudskiego, Lewakowskiego i Łukasiewicza. Wpisanie do rejestru zabytków prywatnego budynku na rogu ul. Lewakowskiego spowodowało, że domu nie można wyburzyć, co za tym idzie - inwestycja nie może zostać zrealizowana. Podobnie może się stać z innymi próbami rozwiązania kłopotów komunikacyjnych w mieście. Plany przebudowy dróg lub budowy nowych utkną w szafach Urzędu Ochrony Zabytków, a poniesione już setki tysięcy złotych na ich opracowanie pójdą w błoto.

Smaku całej sprawie z budynkiem przy ul. Lewakowskiego dodaje fakt, że opinia rzeczoznawców z Rzeszowa była negatywna, co oznacza, że w obiekcie nie zachowała się "substancja" zabytkowa. Mimo to obiekt znalazł się w rejestrze zabytków.

- Opinia nie rodzi żadnych skutków prawnych. Służy tylko do tego, żeby posiąść wiedzę w miarę pełną, jak postąpić ostatecznie - tłumaczy Antoni Bosak.

Sam unika publicznej konfrontacji. Zasypany gradem pytań podczas jednej z sesji Rady Miasta nie chciał się do nich ustosunkować "z marszu", radni nie otrzymali więc żadnej odpowiedzi. Podobnie było na otwartym spotkaniu (21.08) z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Urzędzie Miasta, podczas którego omawiano wpis do rejestru zabytków obszaru Starego Miasta. Po około pół godzinie, zanim doszło do jakiejkolwiek dyskusji, opuścił salę. Jak poinformowała potem jego przełożona Grażyna Stojak - udał się na pogrzeb.

Od prawej: Grażyna Stojak - Wojewódzki Konserwator Zabytków, Antoni Bosak - kierownik delegatury w Krośnie. Zapewniają, że zależy im na lepszej współpracy z miastem i mieszkańcami

Lista zarzutów prezydenta, ale i samych urzędników oraz mieszkańców i prywatnych inwestorów, którym przyszło dogadywać się z konserwatorem, jest ogromna. Ci ostatni z obawy o jeszcze większe kłopoty nie chcą ujawniać swych nazwisk. Przywołują tylko kilka przykładów: zakaz zastosowania w oknach i witrynach żaluzji i rolet, kwestionowanie stosowanych materiałów, kilkakrotna zmiana zdania w krótkim czasie, nawet już po ostatecznych uzgodnieniach i zatwierdzonych planach. Oceniają to jako kierowanie się swoim "widzimisię", a nie wytycznymi konserwatorskimi. - Z jednej strony jest zbyt rygorystyczny, nakazuje zastosowanie bardzo drogich materiałów, a z drugiej strony satysfakcjonuje go "badziewie" - twierdzą. Przykładem mogą tu być brzydkie reklamy szpecące zabytkowe kamienice w Rynku, mało estetyczne elewacje, które zaakceptował albo docieplenie budynku styropianem.

Wszyscy zgodnie przyznają, że współpraca z kierownikiem krośnieńskiej delegatury od kilkunastu lat układa się źle. - Nie ma w tym żadnego pozytywnego efektu. Pan Bosak przeszkadza, utrudnia pozyskiwanie środków - mówi jeden z architektów. Do tego dochodzi zarzut wskazywania na zabytkowy charakter elementów architektonicznych, nawet tych wybudowanych w latach 50., a także przetrzymywanie dokumentów, co grozi przepadkiem sporych kwot pieniędzy. - Z reguły sprawa jest u nas załatwiana w ciągu miesiąca - twierdzi z kolei Antoni Bosak.

Sam dotychczasową współpracę ocenia jako dobrą. Twierdzi, że zrozumienie jest po obydwu stronach. - Inwestor może się czuć zniewolony, bo jak gdyby ogranicza to jego fantazje - przyznaje. - W większości mamy jednak do czynienia z rozsądnymi inwestorami. Można znaleźć takie rozwiązanie, aby zabytek nie ucierpiał i można było w nim wygodnie funkcjonować. Nie jest to niemożliwe - podkreśla.

Współpraca miasta z Urzędem Ochrony Zabytków w sprawie Centrum Dziedzictwa Szkła, które ma powstać w miejscu Biura Wystaw Artystycznych nie jest obiecująca. Mimo że budynek ten dotąd nie był wpisany do rejestru zabytków, miasto prowadziło już rozmowy z konserwatorem. Antoni Bosak nie ustosunkował się do koncepcji jednoznacznie, wystąpił o opinię do trzech niezależnych ekspertów (znana już jest jedna z nich - eksperci wypowiedzieli się pozytywnie). Tu też wywiązały się niesnaski, ponieważ list do ekspertów (przesłany również do wiadomości prezydenta Krosna) uraził Piotra Przytockiego. - Zawarte zostały tam obraźliwe dla mnie sformułowania. To jest bardzo niekomfortowa sytuacja jeśli chodzi o nasze kontakty. Ja nie reprezentuję swojej osoby tylko gminę - skarżył się prezydent.

Grażyna Stojak, która objęła stanowisko Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w październiku ubiegłego roku tłumaczy swojego pracownika. - Napisał jak potrafił - twierdzi. - Popracujemy nad tym, aby sposób przekazu myśli pana Bosaka był lepszy. Poproszę, aby tego typu decyzje przesyłał mi faksem do wiadomości. Będzie większa kontrola.

- Nie chcemy wstrzymywać inicjatyw, tylko chronić zabytki - mówi Grażyna Stojak

Zapewnia, że zależy jej na znacznie lepszej niż dotychczas współpracy Urzędu Ochrony Zabytków z Krosnem. Jej zdaniem w pracy konserwatora można rozróżnić dwa stanowiska: kreatywne i zachowawcze. Antoni Bosak reprezentuje właśnie to drugie. - Broni tego stanowiska tak jak umie. Robi to czasem źle. Naprawdę to widzę. Zwracam mu na to uwagę - zapewnia. - Ale to jest mądry człowiek - twierdzi.

Dokumenty o wpisie krośnieńskiego Starego Miasta do rejestru zabytków są już podpisane. Grażyna Stojak uspokaja, że ten wpis nie jest niczym złym, a jej samej zależy na tym, aby Krosno nadal było miastem historycznym, a jednocześnie dynamicznie się rozwijało.

- Mam nadzieję, że po tym wpisie centrum miasta będzie ciągle obszarem, w którym coś się dzieje. Nie będzie to skansen, w którym każda cegła będzie pieczołowicie konserwowana, a nic z tego nie będzie wynikać dla rozwoju miasta - zwracał się do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Piotr Przytocki.

- Obiecuję, że jeśli będzie sytuacja sporna, będziemy szukać rozwiązania. Nie chcemy wstrzymywać inicjatyw - zapewniła Grażyna Stojak. - Na razie nie widzę żadnej sytuacji newralgicznej. Sam Antoni Bosak również zapewnia, że przyszła współpraca z miastem będzie w jak najlepszym porządku. - Jesteśmy otwarci i chętni do współpracy - podkreśla.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)