Mylące oznakowanie na skrzyżowaniu przy Leroy Merlin?

- Strzałka skrętu w lewo na skrzyżowaniu przy Leroy Merlin może mylić kierowców, bo namalowana jest zbyt wcześnie - uważa nasz czytelnik, upatrując w tym przyczyny wjeżdżania w tym miejscu pod prąd. Zapytaliśmy policję, czy ma rację.
Oznakowanie pionowe jest jednoznaczne, ale mimo to przypadków wjeżdżania pod prąd na skrzyżowaniu przy Leroy Merlin jest sporo. Dlaczego?

W poniedziałek 24 lipca jadąca w kierunku Miejsca Piastowego 63-letnia kobieta, skręcając w lewo w kierunku Leroy Merlin, wjechała pod prąd. Niestety, kontynuowała jazdę i wjechała wprost pod poruszający się w kierunku Jasła autobus. W wyniku zderzenia trzy osoby trafiły do szpitala.

Po tym zdarzeniu odezwało się do nas kilku czytelników, którzy twierdzą, że w tym miejscu o wiele częściej dochodzi do podobnych sytuacji. - Być może kierowców myli oznakowanie poziome na jezdni? - zastanawia się pan Marek, który często skręca z DK28 w kierunku hipermarketów. - Według mnie strzałka umożliwiająca skręt w lewo jest za wcześnie, sugeruje możliwość skrętu na najbliższym skrzyżowaniu, czyli pod prąd.

Z oznakowaniem poziomym wszystko jest w porządku, informuje policja

- Czy w tym miejscu nie powinna być strzałka nakazująca jazdę na wprost, a dopiero na wysokości zieleni strzałka kierunku w lewo – pyta?

Oznakowanie poziome jest w tym miejscu prawidłowe, odpowiada kom. Krzysztof Belczyk, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krośnie. - Gdyby strzałka skrętu w lewo pojawiła się dopiero na wysokości zieleni, kierowcy mieliby zbyt mało czasu na zmianę pasa, a to stwarzałoby niebezpieczeństwo – tłumaczy.

Największy problem to zapewne niezwracanie uwagi na znaki i jazda na pamięć lub wyczucie, tłumaczy kom. Belczyk

Podkreśla przy tym, że oprócz oznakowania poziomego jest jeszcze oznakowanie pionowe, które wyraźnie zabrania skręcania w lewo na pierwszym skrzyżowaniu. - Przypuszczam, że ci kierowcy, którzy mają problem ze skrętem w tym miejscu, sugerują się przede wszystkim widokiem sklepu. Widać market, więc należy skręcać w pierwszą drogę, która się pojawia - mówi.

- Trzeba zwracać uwagę na znaki i nie jechać na pamięć lub wyczucie – apeluje kom. Belczyk.

Uwag do znaków na asfalcie nie ma także Maciej Cichoń, właściciele jednej z krośnieńskich szkół nauki jazdy. Jedyna wątpliwość instruktora dotyczy znaku pionowego zakazu skrętu w lewo. - Jest mało widoczny, bo przysłania go nieco sygnalizator - zauważa.

Według niego znak, o którym mowa, stanowi powtórzenie zakazu, który powinien się pojawić wcześniej, po prawej stronie, do 50 metrów przed skrzyżowaniem. Taki zapis dotyczący znaków znajduje się w rozporządzeniu w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach z 2003 roku, tłumaczy.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)