1 kwietnia br. Sejm opowiedział się za ratyfikacją Traktatu z Lizbony. Następnego dnia zgodę na ratyfikację Traktatu przez prezydenta wyraził Senat. Nie znaczy to jednak, że wszyscy parlamentarzyści byli "za". Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu nie udało się przekonać wszystkich posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Wśród tych, którzy głosowali przeciw ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego byli m.in. poseł Piotr Babinetz i senator Stanisław Piotrowicz z Krosna. Zapytaliśmy ich o przyczyny takiej postawy.
Głównym powodem jest nieznajomość tekstu Traktatu Lizbońskiego. Senator Stanisław Piotrowicz jest zbulwersowany tym, że wielu parlamentarzystów głosowało za czymś, czego zupełnie nie znają. - Cała dyskusja, która się przewinęła w ostatnim okresie nie była na temat zawartości postanowień Traktatu, a na temat: jak go przyjąć, które ugrupowanie ma rację, a które nie ma racji. Uważam, że nieuczciwie jest głosować za czymś, czego się nie zna - wyjaśnia. Nie zgadza się, aby głosowanie przeciw Traktatowi Lizbońskiemu było utożsamiane z byciem przeciwnikiem Unii Europejskiej. - Nic z tych rzeczy. Jestem za unią Europejską. Miejsce Polski jest w Unii Europejskiej. Ale co innego jest być za Unią Europejską, a co innego jest głosować za dokumentami, których się nie zna - wyjaśnia.
Senator Piotrowicz podkreśla również, że jako prawnik wie jak duże znaczenie mają poszczególne zapisy. Zwraca uwagę na jeden, mówiący o tym, że milion obywateli Unii Europejskiej ma inicjatywę ustawodawczą. - Jest tam dalszy zapis: milion obywateli UE ze znacznej ilości krajów. Określenie "znacznej ilości" wzbudza pewien niepokój. Czy wystarczy więcej niż połowa, czy trzy czwarte. Tu bym oczekiwał konkretnego określenia - mówi. Podaje również przykład "mienia znacznej wartości". - Dla każdego to się wydaje oczywiste, a na ten temat Sąd Najwyższy wydał kilkadziesiąt orzeczeń.
Oburza się również na słowa wielu polityków, którzy twierdzili, że jeżeli nie przyjmiemy Traktatu to skompromitujemy się w oczach świata. - Tego rodzaju argumentacja jest nie do przyjęcia. Nikt nie śmiał się z Francuzów, kiedy w referendum odrzucili Konstytucję Europejską - mówi Stanisław Piotrowicz. - Myślenie w tych kategoriach jest przejawem kompleksów - dodaje.
Te same argumenty podaje poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Babinetz. - Gdyby był tekst jednolity, gdyby zobaczyć jego interpretację, można by szczegółowo dojść do wniosków co będą powodowały poszczególne zmiany. W rzeczywiści może być tak, że pewne obawy są przesadzone. Ale jak się nie ma do czegoś pewności, szczególnie jeśli się myśli o pewnej tradycji walki o niepodległość, to jest pewna obawa przed podniesieniem ręki "za" - wyjaśnia.
Poseł żałuje, że nie doszło do referendum, które umożliwiłoby szeroką debatę nad istotą Traktatu i wariantami rozwoju wydarzeń po jego wejściu w życie. Podkreśla również, że wśród parlamentarzystów którzy głosowali "przeciw" panuje ograniczone zaufanie do działań premiera Donalda Tuska. - My nie mamy jasności co teraz premier, rząd i klub parlamentarny PO i kiedy zaproponuje jako projekt ustawy, który miałby regulować kompetencje poszczególnych organów władzy w Polsce tak, żeby nie można było np. bez prezydenta zabiegać o jakieś zmiany w przyszłości.
Przeciw ustawie dotyczącej ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego głosował również poseł Stanisław Zając z Jasła. Jego nazwisko pojawiało się w spekulacjach na temat kandydata PiS do startu w wyborach uzupełniających do Senatu w okręgu krośnieńsko-przemyskim. Nie wiadomo, czy sposób głosowania Stanisława Zająca będzie miał wpływ na decyzję partii o wystawieniu, bądź też nie, jego kandydatury. - Stanisław Zając jest prawdopodobnym kandydatem, ale decyzji jeszcze nie ma - mówi Piotr Babinetz.
W okręgu krośnieńsko-przemyskim do obsadzenia jest mandat po zmarłym (21.03) senatorze Andrzeju Tadeuszu Mazurkiewiczu z PiS. Już pojawiają się pierwsze kandydatury. Wśród nich nie brakuje tzw. "spadochroniarzy" - polityków, którzy nie są związani z Podkarpaciem.
W sobotę (05.04) w Krośnie przebywał wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper. Chociaż twierdzi, że ostateczna decyzja o jego kandydowaniu jeszcze nie zapadła, to zapewnia, że Samoobrona zrobi wszystko, żeby te wybory wygrać. - Ja nie mówię ani tak, ani nie. To jest bardzo poważna sprawa, trzeba się poświecić - powiedział podczas konferencji prasowej.
Były wicepremier ma wątpliwości czy będzie w stanie pogodzić kampanię wyborczą z odbudową struktur i zaufania społecznego w całym kraju. - Tu trzeba prowadzić bardzo poważną akcję wyborczą, propagandową, odbyć dziesiątki spotkań z ludźmi, odwiedzić każdą gminę w tym okręgu - informuje. Andrzej Lepper wierzy jednak, że Samoobrona ma szansę powtórzyć dwucyfrowy wynik wyborczy.
Andrzej Lepper jest zdecydowanym przeciwnikiem ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Apeluje do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby skierował Traktat do Trybunału Konstytucyjnego. - Trybunał powinien się tym zając zdecydowanie i stwierdzić czy ten Traktat jest zgodny z konstytucją RP. Jako Związek Zawodowy Rolnictwa "Samoobrona" mamy przygotowany wniosek do Trybunału, ale możemy go złożyć dopiero po podpisaniu Traktatu przez prezydenta. Apelujemy, żeby Lech Kaczyński przed podpisaniem skierował go do Trybunału.
W medialnych doniesieniach o kandydatach na senatorów pojawiają się jeszcze inne nazwiska "spadochroniarzy", np. byłego parlamentarzysty Samoobrony Krzysztofa Rutkowskiego, byłego marszałka Sejmu Marka Jurka (Prawica Rzeczypospolitej) oraz byłego wiceministra edukacji narodowej Mirosław Orzechowski z LPR. Ten ostatni to jedyny oficjalny kandydat w tych wyborach.
Wśród kandydatów związanych z Podkarpaciem wymienia się nazwisko Wacława Posadzkiego, właściciela Firmy Handlowej Max-Pol w Krośnie (LiD) oraz oraz Macieja Lewickiego, radnego wojewódzkiego Platformy Obywatelskiej z Przemyśla.
Dokładny termin wyborów nie jest jeszcze znany. Najprawdopodobniej odbędą się one w czerwcu.