Krosno bez dotacji. Straty po wodzie za małe

Jeszcze w tym roku Krosno będzie dysponować aktualnym opracowaniem terenów zalewowych. Może to skutkować pozwoleniami na budowę w miejscach, gdzie woda dociera tylko "na papierze". Tymczasem ponad 800 tys. złotych będzie kosztować miasto naprawa szkód popowodziowych. Krosno pomaga też Jasłu.
Zdjęcia jednego z krośnieńskich zakładów obiegły całą Polskę, znalazły się m.in. na portalu TVN24.pl

Wielka woda pojawiła się w Krośnie po raz pierwszy 16 maja. Był to dopiero początek intensywnych opadów, sytuacja powtórzyła się, choć w mniejszym zakresie, dwa tygodnie później.

Łącznie na terenie miasta odciętych od świata było ponad 80 domów. Ucierpiały też obiekty miejskie, drogi i chodniki. Tak wysokiej wody krośnianie nie widzieli dawno, porównują ją do powodzi z 1980 roku.

Decyzją prezydenta, jeszcze 25 maja w Urzędzie Miasta powołana została specjalna komisja ds. ustalenia szkód. Straty w infrastrukturze drogowej i obiektach użyteczności publicznej oszacowano na ponad 800 tys. zł. Składają się na to koszty remontów zniszczonych dróg o nawierzchni żwirowej (2,5 km), podmytych chodników (ok. 450 m2), remonty przepustów i czyszczenie rowów (ok. 2,5 km). Miasto kosztować będzie też likwidacja osuwisk poboczy dróg, a także naprawa uszkodzonych studzienek kanalizacji deszczowej.

Woda wdarła się do piwnic Domu Ludowego w Białobrzegach i Polance, zalała też stadion i budynki "Karpat" przy ul. Legionów, część piwnic hali sportowo-widowiskowej przy ul. Bursaki oraz budynku Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza. Większość tych szkód powstała jeszcze podczas pierwszej powodzi. Druga nie spowodowała większych zniszczeń.

Pieniądze na usuwanie skutków powodzi miasto musi znaleźć samo, bo w porównaniu z innymi gminami rozmiar szkód jest stosunkowo niewielki. - Zgodnie z wytycznymi ministra spraw wewnętrznych i administracji Krosno nie kwalifikuje się do dotacji ministerialnej - informuje Krzysztof Smerecki, p.o. naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska UM.

Jak podkreślają urzędnicy, podtopienia nie powstały wskutek wylania rzek. - Większość obiektów została zalana z powodu intensywnych opadów deszczu i spływania wód opadowych do niżej położonych pomieszczeń - tłumaczą. - Niedrożne były też rowy melioracyjne i przepusty pod zjazdami z ulic do posesji.

W porównaniu z innymi miastami na Podkarpaciu, szkody w Krośnie są niewielkie

Wysoki poziom wody w rzekach spowodował ponadto, że kanalizacja deszczowa nie mogła spełnić swojego zadania, nie zbierała wód opadowych. Powstawały tzw. cofki, woda wybijała przez kraty ściekowe i studzienki na ulice miasta. Te, zalane, czasowo zostały wyłączone z ruchu.

Krzysztof Smerecki podkreśla, że wykonana do tej pory regulacja rzek znacząco wpłynęła na zakres powodzi. - To w istotnym wymiarze przyczyniło się do powiększenia objętości wód mieszczących się w obrębie Wisłoka i Lubatówki i do szybszego ich spływu. Zmniejszyła się w ten sposób powierzchnia terenów zalanych i podtopionych, co z kolei zmniejszyło szkody powodziowe - twierdzi. - Przykładem takiego skutecznego działania mogą być przypadki z okolic ul. Szuby czy ul. Moniuszki potwierdzone pismami mieszkańców.

Krzysztof Smerecki - sekretarz miasta, p.o. naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska UM w Krośnie

Prace udrażniające przepływ wód na Lubatówce są kontynuowane od 2008 roku. Do końca września 2010 roku zakończą się roboty przy zabezpieczeniu zakoli potoku od granic miasta do mostu kolejowego. W tym samym czasie wybudowany zostanie wał przeciwpowodziowy na jednym z jego brzegów. Oprócz zadań praktycznych będzie spełniał funkcje rekreacyjne. Na odcinku od ul. Parkowej do ul. Piłsudskiego powstanie bowiem spacerowy bulwar.

W ubiegłym roku udrożniony został również przepływający przez miasto potok Małka, a Podkarpacki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przygotowuje się jeszcze do regulacji potoków Ślączka i Śmierdziączka. - Aktualnie wykonywany jest projekt techniczny tego przedsięwzięcia. Uwzględnia on powstanie na terenie trzech gmin (Krosno, Korczyna, Krościenko Wyżne) systemu przeciwpowodziowego dysponującego czterema zbiornikami suchymi, tzw. polderami - informuje Krzysztof Smerecki.

Gdzie miałby w Krośnie znajdować się polder, na razie nie wiadomo. - Na jego powstanie trzeba będzie zaczekać do wejścia w życie specustwy. Na razie nie ma zgód prywatnych właścicieli na to, żeby przeznaczać tereny pod suche zbiorniki - mówi z kolei prezydent miasta, Piotr Przytocki. Chodzi o specjalną ustawę, ułatwiającą inwestycje hydrotechniczne. Ma ona regulować m.in. kwestię wykupu ziemi pod inwestycje związane z ochroną przeciwpowodziową.

Zdaniem urzędników prace w korytach rzek uchroniły Krosno przed większymi szkodami

W drugiej połowie roku miasto będzie dysponować aktualnym studium określającym granice obszarów zalewowych, które opracowuje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) w Krakowie - zarządca rzeki Wisłok. Będzie to specjalny, trójwymiarowy symulator rozprzestrzeniania się wód powodziowych. Pod uwagę będą brane takie parametry jak: prognozowana wielkość opadów, zrzut z zbiornika Besko czy dopływ z zlewni Pielnicy, Morwawy czy Lubatówki (dopływy Wisłoka).

- To narzędzie będzie przydatne w czasie przygotowania do akcji przeciwpowodziowej, ale też przy planowaniu przestrzennym i realizacji inwestycji - mówi sekretarz miasta.

Dotychczas miasto opierało się na starym opracowaniu, dawno już nieaktualnym. - Za tereny zalewowe uznawanych było kilka punktów w mieście, gdzie nigdy wody nie dochodzą - przypomina prezydent. Przykładem mogą być tereny w pobliżu ul. Jeleniówka oraz część targowicy.

Z tego powodu w ubiegłym roku z prac nad Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego Starego Miasta wyłączony został właśnie teren targowicy. Zgodnie bowiem ze starymi danymi, obszar ten - jako zalewowy - musiałby być przeznaczony tylko na zieleń, sport i rekreację. Z takimi planami nie zgodzili się kupcy, w tej sprawie do Urzędu Miasta wpłynęło ponad 2,5 tys. uwag.

Wiadomo, że pod wodą (w tym roku jej poziom był najwyższy od 30 lat) znalazła się tylko część bazaru - ta najniżej położona, i to głównie z powodu cofek z kanalizacji. Jeśli oficjalnie zmienią się granice obszarów zalewowych, ustalone zostanie nowe przeznaczenie części targowicy. Być może dzięki temu będą mogły powstawać trwałe, bardziej estetyczne obiekty.

Pomoc sąsiedzka dla Jasła

W Jaśle po powodzi straty są olbrzymie, nieporównywalnie większe niż w Krośnie. Pod wodą znalazła się jedna trzecia miasta. Około 13 tysięcy osób straciło dorobek całego życia. Ucierpiała też infrastruktura miejska, drogi i obiekty użyteczności publicznej.

W Jaśle tysiące osób straciło cały dobytek

Na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta (14.06) radni zdecydowali, że Krosno udzieli pomocy sąsiadom. - Uznaliśmy, że w sytuacji w jakiej znalazło się Jasło wskazana jest pomocna dłoń - mówił Bronisław Baran, zastępca prezydenta miasta Krosna. - Miasto sfinansuje 7-dniowy pobyt dzieci wraz z wychowawcami w Ośrodku Szkoleniowym "Światowid" w Iwoniczu Zdroju w ramach Zielonej Szkoły. Z tej pomocy może skorzystać 50 dzieci - poinformował. Wiadomo, że na tę propozycję odpowiedziała dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 2 w Jaśle.

Światowid to tzw. gospodarstwo pomocnicze Zespołu Szkół Kształcenia Ustawicznego w Krośnie, budynek jest własnością miasta. Dzieci będą miały zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie oraz możliwość korzystania z sal wykładowych. Krosno będzie to kosztować 20 tys. złotych.

Osiedle Szajnochy w Jaśle. Pod wodą znalazła się jedna trzecia miasta

Dodatkowe 5 tys. złotych przeznaczono na pomoc jasielskim przedszkolakom. - Zniszczeniu uległy tam dwie placówki i jest problem z opieką. Zaproponowaliśmy przyjęcie dzieci z Jasła do krośnieńskich przedszkoli - tłumaczył zastępca prezydenta. - Wiemy, że co najmniej jedno dziecko będzie na wakacjach przebywało u babci w Krośnie i chce chodzić do przedszkola. Mamy możliwości, żeby go przyjąć i pokryć koszty.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)