Krośnianin w TVN-ie

Zaczynał w krośnieńskim Radiu Fakty. Prowadził program sportowy. Na pierwszą swoją audycję zaprosił od razu Prezydenta Miasta. Dziś prowadzi sport w TVN. Rozmowa z Marcinem Majewskim - Krośnianinem, studentem dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
Artykuł z archiwum 2002-2017

Pamiętasz swój pierwszy program radiowy w radio Fakty?
- Tak, oczywiście. Takich chwil się nie zapomina. To było 15 lipca 1997 roku, program zaczynał się o 18.00. Trwał dwie godziny. Strasznie się denerwowałem, ale trochę się uspokoiłem podczas spaceru ulicą Towarową - tuż przed programem. Powtarzałem sobie: "Musi być ok".

Jak się zaczęła Twoja przygoda z dziennikarstwem?
- Zaczęło się w "Podkarpaciu", kiedy 16-letni chłopczyk przyszedł do redakcji i powiedział, że chce napisać o sporcie. Pierwszy tekst - relacja z meczu piłki nożnej Kotwica Korczyna... Oj, nie pamiętam z kim. Na ten mecz zawiózł mnie tato. Byłem stremowany, ale udało się.

Jakie inne doświadczenia dziennikarskie miałeś na studiach?
- Spore, to nie oznacza, że nie jestem skromny. Zaczęło się w Telewizji Polsat, na pierwszym roku. To trwało trzy miesiące i trochę pomagałem wydawcy, oczywiście sportu. Później wygrałem "casting" do Radia Wolna Europa, ale serwisów nie czytałem bo radio zostało zamknięte. Później było Radio Fakty - dziękuję Adamowi Miszczkowi, że dał mi szansę. Następnie TVP 2 - redakcja "Panoramy". Tam przeszedłem "chrzest" u repotera politycznego - Wojciecha Nomejki. Później TVN - redakcja sportowa, Inforadio w Warszawie i Radio Plus. Tu zaczęło się prawdziwe dziennikarstwo. Czytanie serwisów sportowych, przygotowywanie materiałów reporterskich, program z Bohdanem Tomaszewskim, no i największe zawodowe przeżycie - igrzyska olimpijskie w Sydney. Było cudowanie, choć spałem po kilka godzin.

Telewizja czy radio? Co jest ciekawsze?
- Nie można porównywać radia i telewizji. Radio ma magię, której nigdy nie będzie mieć telewizja. Telewizja ma takie emocje, których nie ma w radiu. Kocham pracę w obu mediach.

Jak Ci się pracuje w TVN?
- Pracuję trzy tygodnie, trudno ocenić. Jestem zadowolony.

Czy wiesz, że dyrektor programowy TVN - Edward Miszczak również pochodzi z naszego regionu - spod Jasła?
- Wiem, widuję pana Edwarda Miszczaka w stacji. Uważam go za wielkiego fachowaca.

Czy Twoi koledzy zazdroszczą Ci, że jesteś w TVN? Co robią inni Twoi znajomi ze studiów?
- Nie wiem czy koledzy mi zazdroszczą. Nic mi takiego nie mówią. Jeden z nich mówi mi, że trzyma za mnie kciuki i wiem, że mówi to szczerze. To fajne, tym bardziej, że też pracuje w TV.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)