Krośnieńskie Huty Szkła KROSNO S.A. od 6 lat pozostają w stanie upadłości likwidacyjnej. Pierwsza próba sprzedaży ich majątku przez syndyka miała miejsce jesienią 2012 roku. Przetarg, który odbył się we wtorek (14.07) był już jedenastą próbą sprzedaży KHS. W przypadku spółek zależnych - Krossglassu S.A. oraz Huty Szkła w Jaśle - była to próba czternasta. Po raz szósty nie udało się natomiast sprzedać tarnowskiej nieruchomości należącej do huty.
Sąd wyznaczył datę następnego przetargu na 27 października br. Obniżył przy tym ceny dwóch spółek: KHS można będzie kupić za 105 mln zł (obniżka o 5 mln, do ceny należy jednak doliczyć kwotę około 40 mln zł, na jaką szacowane są zapasy i nakłady inwestycyjne), zaś zakład jasielski za 4,5 mln zł (obniżka o 300 tys. zł). Na poziomie 16 mln zł utrzymana została cena Krossglassu. Położona w Tarnowie nieruchomość ma z kolei zostać podzielona i dopiero wówczas sąd wyznaczy datę przetargu oraz ceny poszczególnych jej części.
Zainteresowanie kupnem majątku KHS jest jednak coraz większe. - Wśród chętnych są turecki koncern Paşabahçe oraz francuski Arc - podmioty należące do pierwszej piątki światowych producentów szkła - zdradza Marek Leszczak, syndyk KHS. Przyznaje jednocześnie, że najwięcej pobranych przed przetargiem informacji dotyczyło zakładu w Jaśle: - Nic dziwnego, to spółka samograj. Za ubiegły rok wygenerowała zysk w wysokości około 750 tys. zł netto. Jak na tak małą spółkę, to dobry wynik.
Ale i pozostałe zakłady zakończyły 2014 rok z zyskiem. W przypadku KHS wyniósł on 4,1 mln zł, przy obrotach około 208,5 mln zł. Bieżący wynik finansowy spółek również jest dodatni, informuje syndyk.
Dobra kondycja zakładów sprawia, że Marek Leszczak nie martwi się zbytnio niepowodzeniem kolejnego przetargu. - Nic złego się nie dzieje - mówi. - Spółki pracują, odprowadzają wszystkie podatki, w tym podatek od zysku, koszty postępowania upadłościowego są na bieżąco regulowane, zatrudniamy około 2150 ludzi.
Syndyk woli nie prognozować czy w październiku uda się sprzedać któryś z zakładów. Jest jednak przekonany, że w przypadku największych "graczy" wcale nie chodzi o cenę: - Dla takich koncernów nieco niższa cena raczej nie ma znaczenia. To bardziej kwestia miejsca, jakie widzą dla Krosna w swoich planach na przyszłość.