- Słyszałem już o maskotkach czy kuponach lotto, ale coś takiego.... - dziwi się Zygmunt Potopianek, prezes spółki KROeko, która zajmuje się przytuliskiem w Krośnie. - Rzadko się spotyka takie odruchy, ale to piękny gest - mówi. Zaskoczony był, kiedy pewnego dnia zadzwonił telefon z prośbą o odebranie nietypowego ślubnego prezentu.
Wesele Dagmary Węgrzyn i Przemysława Zakrzewskiego odbyło się w sobotę (26.09). Goście młodej pary zostali poproszeni, aby zamiast wiązanek przynieśli jedzenie dla zwierząt. - Jestem wielkim miłośnikiem psów - mówi Dagmara, świeżo upieczona małżonka. - Razem z mężem stwierdziliśmy, że nie ma sensu wydawać niepotrzebnie pieniędzy na kwiaty, które i tak zwiędną. A te psy są biedne, nie mają domu - przynajmniej w taki sposób możemy im pomóc - tłumaczy.
- Serdecznie dziękujemy za taki prezent. To bardzo wzruszające - mówił odbierając karmę przedstawiciel firmy Zdzisław Zatwarnicki. Jedzonko trafiło już do krośnieńskiego przytuliska dla zwierząt. - Jestem z Krosna, dlatego wybrałam nasze przytulisko - wyjaśnia panna młoda.
Zebrało się prawie 80 kilogramów karmy. Najwięcej jest suchej, ale jest też mokra oraz kości smakowe. Pojawiła się również karma dla kotów. Wszystko jest już w magazynie. Będzie wydawane zwierzętom.
Krośnieńskie przytulisko znajduje się przy ul. Białobrzeskiej. W 2006 roku uruchomiło go Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. - W większości trafiają tu bezdomne psy, o które nie upominają się właściciele - mówi Grzegorz Sokołowski odpowiedzialny za funkcjonowanie przytuliska. Zdarzają się też zwierzęta, które oddaliły się od domu lub nie mają właściwej opieki.
Psy przebywają tam 2-3 tygodnie. W przytulisku mają zapewnioną opiekę weterynaryjną, poddawane są obserwacji, odrobaczeniu, odpchleniu i szczepieniom. Jeżeli nie znajdą się właściciele lub chętni do przygarnięcia zwierzęcia, jest ono transportowane do schroniska dla bezdomnych zwierząt im. św. Franciszka z Asyżu w Mielcu. - Większość niestety tam jedzie - przyznaje Grzegorz Sokołowski. Zdarzają się jednak przypadki, że ktoś zamiast kupować szczeniaka weźmie psa z przytuliska. - Zainteresowanie jest duże, ale ludzie często pytają o małego psa czy konkretną rasę, a my tu nie mamy wystawy psów - dodaje.
Średnio do przytuliska trafia 60 piesków rocznie. Obecnie jest tylko jeden - owczarek collie. Znaleziony został na Białobrzegach. Był w kiepskim stanie, przez kilka dni nic nie jadł, ale jak zapewniają pracownicy przytuliska, już doszedł trochę do siebie. Jest jednak bardzo zaniedbany i smutny. Czeka na nowego właściciela. Jeśli nie, podzieli los innych zwierząt w Mielcu.
W przytulisku mieści się osiem boksów, w których mogą przebywać zwierzęta różnej wielkości. Znajdzie się także miejsce dla suk karmiących oraz osobników zachowujących się agresywnie wobec innych zwierząt. Boksy są czyszczone, dezynfekowane. - Jeśli nie są zajęte wszystkie, jest możliwość zwiększania wybiegów. Tak zwykle się robi, więc psy, które są, mają dużą swobodę - informuje Grzegorz Sokołowski. Zwierzęta są karmione dwa razy dziennie.
Warunki w przytulisku są dobre, będą jednak jeszcze lepsze - powstaną ogrzewane budy. To w trosce szczególnie o chore pieski. - Czasem się takie zdarzają. Kiedy jest lato to pół biedy, ale zimą to różnie bywa. Jest taka potrzeba, aby budy były ogrzewane - podkreśla pracownik KROeko. Przyznaje też, że budom, które już są, także nic nie brakuje. Są "profesjonalne" - szczelne, ocieplone, wypełnione styropianem. - Generalnie pieskom nie jest tu źle - twierdzi Grzegorz Sokołowski. - Choć zawsze smutno...