Karma dla psów, zamiast kwiatów dla pary młodej

Wspaniały gest pary młodej. Małżonkowie poprosili swoich gości, aby zamiast kwiatów przynieśli... karmę dla psów. 80 kilogramów jedzenia trafiło do krośnieńskiego przytuliska.
Uroczyste przekazanie karmy dla psów odbyło się w dniu ślubu pary młodej - 26 września 2009

- Słyszałem już o maskotkach czy kuponach lotto, ale coś takiego.... - dziwi się Zygmunt Potopianek, prezes spółki KROeko, która zajmuje się przytuliskiem w Krośnie. - Rzadko się spotyka takie odruchy, ale to piękny gest - mówi. Zaskoczony był, kiedy pewnego dnia zadzwonił telefon z prośbą o odebranie nietypowego ślubnego prezentu.

Wesele Dagmary Węgrzyn i Przemysława Zakrzewskiego odbyło się w sobotę (26.09). Goście młodej pary zostali poproszeni, aby zamiast wiązanek przynieśli jedzenie dla zwierząt. - Jestem wielkim miłośnikiem psów - mówi Dagmara, świeżo upieczona małżonka. - Razem z mężem stwierdziliśmy, że nie ma sensu wydawać niepotrzebnie pieniędzy na kwiaty, które i tak zwiędną. A te psy są biedne, nie mają domu - przynajmniej w taki sposób możemy im pomóc - tłumaczy.

- Serdecznie dziękujemy za taki prezent. To bardzo wzruszające - mówił odbierając karmę przedstawiciel firmy Zdzisław Zatwarnicki. Jedzonko trafiło już do krośnieńskiego przytuliska dla zwierząt. - Jestem z Krosna, dlatego wybrałam nasze przytulisko - wyjaśnia panna młoda.

Goście pary młodej przynieśli około 80 kg karmy dla psów

Zebrało się prawie 80 kilogramów karmy. Najwięcej jest suchej, ale jest też mokra oraz kości smakowe. Pojawiła się również karma dla kotów. Wszystko jest już w magazynie. Będzie wydawane zwierzętom.

Krośnieńskie przytulisko znajduje się przy ul. Białobrzeskiej. W 2006 roku uruchomiło go Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. - W większości trafiają tu bezdomne psy, o które nie upominają się właściciele - mówi Grzegorz Sokołowski odpowiedzialny za funkcjonowanie przytuliska. Zdarzają się też zwierzęta, które oddaliły się od domu lub nie mają właściwej opieki.

Psy przebywają tam 2-3 tygodnie. W przytulisku mają zapewnioną opiekę weterynaryjną, poddawane są obserwacji, odrobaczeniu, odpchleniu i szczepieniom. Jeżeli nie znajdą się właściciele lub chętni do przygarnięcia zwierzęcia, jest ono transportowane do schroniska dla bezdomnych zwierząt im. św. Franciszka z Asyżu w Mielcu. - Większość niestety tam jedzie - przyznaje Grzegorz Sokołowski. Zdarzają się jednak przypadki, że ktoś zamiast kupować szczeniaka weźmie psa z przytuliska. - Zainteresowanie jest duże, ale ludzie często pytają o małego psa czy konkretną rasę, a my tu nie mamy wystawy psów - dodaje.

Owczarek collie w krośnieńskim przytulisku czeka na nowego właściciela

Średnio do przytuliska trafia 60 piesków rocznie. Obecnie jest tylko jeden - owczarek collie. Znaleziony został na Białobrzegach. Był w kiepskim stanie, przez kilka dni nic nie jadł, ale jak zapewniają pracownicy przytuliska, już doszedł trochę do siebie. Jest jednak bardzo zaniedbany i smutny. Czeka na nowego właściciela. Jeśli nie, podzieli los innych zwierząt w Mielcu.

W przytulisku mieści się osiem boksów, w których mogą przebywać zwierzęta różnej wielkości. Znajdzie się także miejsce dla suk karmiących oraz osobników zachowujących się agresywnie wobec innych zwierząt. Boksy są czyszczone, dezynfekowane. - Jeśli nie są zajęte wszystkie, jest możliwość zwiększania wybiegów. Tak zwykle się robi, więc psy, które są, mają dużą swobodę - informuje Grzegorz Sokołowski. Zwierzęta są karmione dwa razy dziennie.

Warunki w przytulisku są dobre, będą jednak jeszcze lepsze - powstaną ogrzewane budy. To w trosce szczególnie o chore pieski. - Czasem się takie zdarzają. Kiedy jest lato to pół biedy, ale zimą to różnie bywa. Jest taka potrzeba, aby budy były ogrzewane - podkreśla pracownik KROeko. Przyznaje też, że budom, które już są, także nic nie brakuje. Są "profesjonalne" - szczelne, ocieplone, wypełnione styropianem. - Generalnie pieskom nie jest tu źle - twierdzi Grzegorz Sokołowski. - Choć zawsze smutno...

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)