Kamienieccy wrócili. Właściciele na zamku

Górujący nad Krosnem Zamek Kamieniec w Odrzykoniu odwiedzili potomkowie Kamienieckich - pierwszych właścicieli warowni (27-28.08). Zjechali z różnych stron świata, z ciekawością oglądali ruiny należące do swojego rodu, poznawali też siebie nawzajem.
Kamienieccy stali się właścicielami zamku w Odrzykoniu w XIV wieku, dziś zapoznają się z historią swojego rodu

Zamek Kamieniec należał do linii obronnej Polski od południowego wschodu, stanowił warownię na granicy Rusi i Polski. Początkowo był zamkiem królewskim. Pierwsze wzmianki o budowli pochodzą z czasów Kazimierza Wielkiego, choć zapewne istniała ona już znacznie wcześniej.

- Z dokumentu lustracyjnego z czasów Kazimierza Wielkiego wynika, że król zdeklarował się dać jakąś sumę na naprawienie już będących, uszkodzonych murów, więc warownia na pewno jest dużo starsza - mówi Andrzej Kołder, kustosz Zamku Kamieniec i Muzeum Zamkowego.

Po zamku oprowadzał Kamienieckich Andrzej Kołder, kustosz zamku i tamtejszego muzeum

Początki rodziny Kamienieckich na Zamku w Odrzykoniu sięgają 1396 roku, kiedy to podkanclerz królewski Klemens z Moskorzewa herbu Pilawa otrzymał warownię od króla. W ten sposób miały być docenione jego wysiłki w obronie Wilna przed Krzyżakami.

Wydarzenie to dało początek nowej linii. - Rycerstwo polskie przyjmowało nazwiska od posiadanych nieruchomości. Klemens najpierw mieszkał w Moskorzewie, potem zaczął się pisać Klemens z Kamieńca, czyli Kamieniecki - tłumaczy Andrzej Kołder.

Wnętrze Muzeum Zamkowego

Dziś potomkowie rodziny Kamienieckich rozsiani są po całej Europie. Do Odrzykonia zjechało ich blisko 30, to członkowie rodu z Polski, Portugalii, Belgii, Anglii i Norwegii.

To jest już drugie spotkanie rodziny, pierwsze odbyło się w 2000 roku, kiedy to jedna z jednostek wojskowych w Rzeszowie przyjęła sztandar im. Hetmana Wielkiego Koronnego Mikołaja Kamienieckiego. - Ten zjazd był dużo mniejszy, ale ponieważ się udał, rodzina przyjechała z różnych zakątków Europy, nic nie stało na przeszkodzie, by się spotkać po raz drugi, w dużo szerszym gronie - mówi Krzysztof Kamieniecki, organizator zjazdu potomków rodziny Kamienieckich.

Krzysztof Kamieniecki - organizator rodzinnego zjazdu

Zjazd rodzinny to okazja do zapoznania się z historią rodu, ale też do bliższego poznania się członków rodziny, bo jeszcze w czasach komunistycznych ich kontakty były ograniczone, szczególnie z krewnymi za granicą. - Ta nić była czasem grubsza, czasem cieńsza. Może się nie spotykaliśmy, ale nie było sytuacji, żebyśmy o sobie nic nie wiedzieli. Zrodził się pomysł, żeby się dowiedzieć więcej, zobaczyć jak wyglądamy - wspomina inicjator.

Niektórzy z Kamienieckich wizytę w Odrzykoniu przyjmują bardzo uczuciowo, inni traktują to mniej sentymentalnie, jedynie jako towarzyskie spotkanie. Niewątpliwie jednak zainteresowanie przeszłością wzrosło po pierwszym zjeździe.

- Zamek w Odrzykoniu był zawsze w mitach rodzinnych, u nas wisiał jego obrazek, jak również portret hetmana - wspomina Jan Kamieniecki z Londynu. - Z wielką ciekawością przyjechałem tu po raz pierwszy z ojcem w 1997 roku.

Jan Kamieniecki

Krzysztof Kamieniecki wspomina pierwszą wizytę na zamku: - Zastanawialiśmy się z żoną co tu zastaniemy. To była śmieszna sytuacja, otwarte było muzeum, wpisaliśmy się z żoną do księgi, a za nami ktoś wybiegł i pyta: "Czy pan to na pewno pan, ten Kamieniecki?". To był kustosz zamku, Andrzej Kołder.

- Kiedy zobaczyłem, że ktoś dba o ten zamek, to był taki moment wzruszenia. Nie dlatego, że to Kamieniec, ale że są ludzie i to nie z rodziny, którzy dla swoich pasji, wizji życiowych poświęcają się czemuś, co jest związane z moją daleką przeszłością. Zrobiło mi się miło.

Do Odrzykonia zjechali członkowie rodziny aż z Portugalii czy Norwegii

- Dzięki temu, że zamek przetrwał, wiemy, że jeśli chcielibyśmy się skrzyknąć, to zawsze mamy gdzie - kontynuuje Krzysztof Kamieniecki. - Można się spotkać w Warszawie czy Londynie, ale spotkać się w Odrzykoniu to jest coś egzotycznego, i jest to coś więcej niż pojechać na wakacje do egzotycznego kraju. To jest takie nasze miejsce, choć nikt nie rości sobie do tego pretensji. Jak ktoś mówi, że był w Odrzykoniu, to zawsze serce bije mi mocniej. Wtedy zastanawiam się, czy powiedzieć, że ja ten zamek znam. Najczęściej tego nie robię.

Kamienieccy przez prawie 300 lat utrzymywali kościół Franciszkanów w Krośnie, tam też są ich nagrobki. Wspomagali również kościół farny, ufundowali ołtarze w kościele w Jasienicy Rosielnej. Wśród nich był wojewoda krakowski, kasztelan Ziemi Sanockiej, byli hetmani polni (odpowiednik generała), a także generał napoleoński i wielu powstańców.

Po Kamienieckich zamek miał jeszcze wielu właścicieli, jednym z nich był hrabia Aleksander Fredro, autor komedii "Zemsta", która powstała na kanwie autentycznego sporu o mur graniczny pomiędzy poprzednimi właścicielami zamku - szlachcicami Skotnickim i Firlejem.

W zjeździe na zamku, oprócz Kamienieckich, uczestniczyli również potomkowie ostatniego właściciela zamku - Stanisława Starowieyskiego. Obydwie rodziny od lat się przyjaźnią.

- Zamek był podzielony, połowa - tzw. dolny zamek i średni - należał do Szeptyckich, górny zamek należał do Starowieyskich. Mój dziadek rozdzielając majątek między 6 dzieci, przydzielił go Stanisławowi Starowieyskiemu, mojemu stryjowi. On był ostatnim właścicielem, choć w większym stopniu zamkiem zajmował się mój ojciec - przypomina prof. Kazimierz Starowieyski.

Kazimierz Starowieyski - potomek ostatnich właścicieli zamku

- W tej chwili coraz bardziej żyjemy dniem dzisiejszym, to jest fatalna rzecz, dlatego każdy taki zjazd, takie spotkanie pokoleń ludzi, którzy nadają jakąś barwę temu regionowi jest bardzo ważne - podkreśla.

- To jest wielkie wzruszenie, wielka integracja z miejscem, po którym chodzili ich przodkowie. Oni przeżywają tu każdy kamień, każdy zachód słońca, usiłują sobie skojarzyć co myśleli ich przodkowie, kiedy wyruszali stąd na wojny - mówił wzruszony gospodarz zjazdu Andrzej Kołder. - To przecudna rzecz.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)